GKS Katowice wygrał bardzo ważny mecz! To było istne widowisko w Lublinie. GieKSa prowadziła 2:0, potem Motor doprowadził do wyrównania. Ostatnie słowa należały jednak do piłkarzy Rafała Góraka.
Po kilku tygodniach zawiłości związanych z Adamem Zrel’akiem w końcu przyszło obserwować nam go w wyjściowym zestawieniu. GieKSa przystąpiła do zmagań bardzo aktywna, zawiązywała maksymalnie wysoki pressing. Wystarczyła chwila powrotu na własną połowę, by Alan Czerwiński obsłużył Borję Galana. Kontynuacja pressingu gości przynosiła więcej niż wymierne korzyści. Lublinianie mieli ogromne tarapaty z wyprowadzaniem piłki, a ich strat nie dało się policzyć na palcach obu rąk. Kolejny przechwyt oznaczał drugą bramkę dla GKS-u. Bartosz Nowak zagrał prostopadle po ziemi do Zrel’aka, który wszedł w pole karne, uporał się z rywalem i posłał uderzenie w kierunku bramki. Finalnie gol został zaliczony jako samobójczy Arkadiusza Najemskiego.
GieKSa dała się zepchnąć do niskiej defensywy i rozpoczęły się problemy. Motor szturmował piłkę katowiczan, posyłając w pierwszej części aż 12 strzałów. Ekipa ze wschodu Polski w cztery minuty podłamała nastroje Ślązaków, inkasując im w cztery minuty dwie bramki, a konkretnie Karol Czubak. Pierwsza została stracona po rzucie rożnym, a druga po dośrodkowaniu z prawego skrzydła. W obydwóch sytuacjach zawodnik Motoru okazywał się lepszy w powietrzu. Gdyby szaleństwa na murawie było mało, na niedługo przed zejściem do szatni drugą żółtą kartkę ujrzał Jakub Łabojko. Połowy nie dokończył też Alan Czerwiński, ale tu winą był uraz.
Katowiczanie weszli w drugą połowę tak, jak powinni. Rozegrali na krótko rzut rożny, po czym piłkę na drugi słupek dośrodkował po chwili Nowak. Zrel’ak spróbował swoich sił uderzeniem z woleja. To na nowo otworzyło wynik.
Gospodarze się odsłonili, spędzali sporo czasu z piłką na połowie GKS-u, choć nie przekładało się to na większe konkrety. Wyróżniał się za to Ilia Szkurin. Najpierw otrzymał prostopadłe podanie po ziemi do pola karnego od Nowaka i nawet wślizg rywala nie przeszkodził Białorusinowi, by zanotować pierwszą bramkę w barwach GieKSy w PKO Ekstraklasie. Szkurin zakończył mecz z dubletem po dobrym serwisie od Sebastiana Milewskiego. Chwilę przed końcem mógł nawet cieszyć się z hat tricka, jednak koszmarnie spudłował w sytuacji sam na sam.
W ostatnich meczach nie stwarzaliśmy za dużo sytuacji. Tym razem było ich zbyt dużo, co pokazuje pięć goli. Również i ja mogłem strzelić hat tricka. Bardzo tego żałuję. Piłka mi podskoczyła, ale nie będę się usprawiedliwał. Muszę wykorzystywać te sytuacje, nawet przy wyniku 5:2
mówił w rozmowie z Canal+
Nasz komentarz
GieKSa w końcu zaprezentowała skuteczność w ofensywie. De facto po dwie bramki zdobyli obaj snajperzy - Zrel'ak i Szkurin. Mimo że katowiczanie triumfują w bardzo istotnym meczu i to po raz pierwszy na wyjeździe w tym sezonie - nie powinni byli wytracić dwubramkowej zaliczki.
Plusy
- Adam Zrel'ak. Gra w ofensywie, a jednocześnie wychodzenie w
- Rafał Strączek. Zaliczył dobrą interwencję na niewiele po rozpoczęciu szturmu, notował też dobre chwile przed końcem meczu.
- Bartosz Nowak nieustannie poszukujący wysuniętych kompanów prostopadłymi podaniami po ziemi. Dobry serwis z jego strony.
- Nakręcony Ilia Szkurin. Hat trick był na wyciągnięcie ręki. Kibica GieKSy cieszyć może dobra postawa obydwóch napastników, którzy de facto kończą spotkanie z dubletem.
Minusy
- Strata dwóch bramek w 4 minuty poprzedzona zepchnięciem się do niskiej defensywy po drugiej strzelonej bramce.
-
Skala 1-10