Naprawdę niezłe spotkania rozegrał GKS Katowice w Płocku. Co prawda przegrywał po pechowo straconej bramce, ale zdołał się podnieść. Adam Zrelak zdobył gola na 2:1 i żadna z powtórek nie udowodniła, że był na pozycji spalonej, którą wskazali sędziowie z Warszawy.
Rafał Górak postawił od pierwszej minuty na Rafała Strączka między słupkami. Rezerwowy bramkarz bronił również w meczu Pucharu Polski. Przypomnijmy, że Dawid Kudła nie ustrzegł się w tym sezonie błędów. Szkoleniowiec GKS przyznał, że decyzja o postawieniu również w lidze na Strączka wynikała z kilku kwestii.
Dawid miał przeciążone ścięgno Achillesa i postanowiliśmy dać mu czas, aby się wyleczył. Rafałowi życzymy, aby trzymał miejsce między słupkami do końca sezonu
powiedział Rafał Górak przed meczem w rozmowie z Canal+.
I trzeba przyznać, że Strączek zagrał bardzo solidnie. Nie można 26-latka obarczyć winą za stracony gol, bo piłka po strzale Żana Rogelja odbiła się rykoszetem od Kacpra Łukasiaka i jej tor lotu był zupełnie nieprzewidywalny. W wielu innych sytuacjach Strączek wprowadzał spokój i był pewnym punktem.
Gol stracony do szatni mógł podłamać gości, którzy mieli większe posiadanie piłki i celniej wymieniali podania od faworyzowanej Wisły. Na szczęście tak się nie stało. A to za sprawą Marcina Wasielewskiego, który wyszedł na drugą połowę mocno naładowany dobrą energią.
Najpierw dograł do Ilji Szkurina i napastnik GKS był bardzo bliski wyrównania. Niedługo potem Wasielewski sam wziął sprawy w swoje ręce. Pazernie zaatakował bramkarza Wisły Płock i Rafał Leszczyński popełnił indywidualny błąd. Nie spodziewał się, że wahadłowy GieKSy będzie tak szybki i oddał mu piłkę przed polem karnym. Wystarczyło ją skierować do siatki!
Katowiczanie nie zamierzali na tym poprzestać. Rafał Górak wprowadził na boisko nowe siły. I po jednej z akcji Adam Zrelak wyszedł na sam na sam z bramkarzem i wszystko świetnie wykończył. Pobiegł się cieszyć pod sektor kibiców gości, lecz jego radość zmąciła decyzja sędziów. Panowie z Warszawy doszukali się centymetrowego spalonego. Żadna z powtórek TV nie udowodniła, że istotnie gol nie powinien był być uznany…
Nasz komentarz
VAR nie budziłby tylu negatywnych emocji, gdyby w takich sytuacjach promował ofensywną grę. Trudno było się doszukać pozycji spalonej Adama Zrelaka. A skoro nawet w powtórkach TV wyglądało na to, że napastnik GKS wyszedł idealnie w tempo, to gol po prostu powinien był zostać uznany. Katowiczanie odnieśliby bardzo cenne zwycięstwo, na które solidnie pracowali.
Pozytyw
- Marcin Wasielewski zostawił kawał serca na boisku i bardzo chciał,. aby GKS zdobył gola. Dzięki temu doprowadził do remisu.
- Gorący doping kibiców GieKSy niósł drużynę do odrabiania strat nawet w trudnym momencie meczu.
- Pozytywne ożywienie wniosły zmiany i wprowadzenie Adama Zrelaka i Marcela Wędrychowskiego.
Negatywy
- Decyzja sędziów, z która trudno nam się zgodzić, nawet jeśli kolejne analizy wykażą, że czubek buta Zrelaka był rzekomo na pozycji spalonej.
- Kacper Łukasiak znów nie zbliżył się do formy, którą prezentował Oskar Repka. To on doskoczył zbyt późno do Rogalja i w konsekwencji piłka odbiła się tak, że wpadła potem za kołnierz bramkarza GKS.
-
Skala 1-10
