GKS Katowice pokonał w piątkowy wieczór Radomiaka Radom 3:2. Jedną z bramek bezpośrednio z rzutu wolnego strzelił Bartosz Nowak. Po meczu zdradził jej kulisy.
GieKSa nie zaliczyła w ogólnym rozrachunku dobrego wejścia w spotkanie. Mimo zamykania Radomiaka przez niespełna pierwszy kwadrans, gościom wystarczył kontratak, by objąć prowadzenie. Podopieczni trenera Rafała Góraka ruszyli w pogoń za odpowiedzią i to się udało. Kwintesencją okazała się jednak bramka na 2:1 z rzutu wolnego, który wykonywał Bartosz Nowak. W pierwszej odsłonie katowiczanie sprytnie wymuszali faule na rywalu. Sam pomocnik uderzył z okolic 25-27. metra pod okienko.
Powiem szczerze, to uderzenie jest trenowane. Często przygotowując się do meczów, zerkam również na to, jak ustawiają się piłkarze. Trenuję tego trochę w tygodniu. Myślę, że to fajne spotkanie dla kibica. Wszystkie bramki były ładne, kibice się nie nudzili. Piłka nożna to emocje
mówił Bartosz Nowak, pomocnik GKS-u Katowice.
Wygrana katowiczan z Radomiakiem jest druga w tym sezonie. Przed sobotnimi spotkaniami Ślązacy zajmują 13. miejsce z dorobkiem 7 punktów. Uwolnili się tym samym ze strefy spadkowej. Za dwa tygodnie po przerwie reprezentacyjnej czekać ich będzie niezwykle ważna przeprawa na wyjeździe z Lechią Gdańsk.
– Na ten moment w tabeli panuje na tyle duży ścisk, że jedno zwycięstwo winduje zespół o kilka pozycji do góry. Strefa spadkowa na ten moment nie znaczyła za wiele. Wszystko sprowadzało się do podsumowania etapu w tej rundzie. Fajnie, że wygraliśmy przed przerwą na kadrę. Zawsze lepiej pracuje się w pozytywnej energii po zwycięstwie, niż kiedy wszyscy są źli, wkurzeni i zdenerwowani po porażkach – wyjaśnił 32-latek.