GKS Katowice miał znakomitą szansę w meczu z Lechem Poznań, aby strzelić gola na 3:1. Goście mogli się po tym ciosie nie podnieść. Okazji nie wykorzystał jednak Mateusz Mak.
33-letni pomocnik w niedzielę został wystawiony w ataku. To był ten tajny plan Rafała Góraka, który nie miał do dyspozycji żadnego w pełni zdrowego napastnika. Sebastian Bergier był kontuzjowany. Filip Szymczak nie mógł zagrać jako piłkarz wypożyczony z Lecha, a Adam Zrelak dopiero wraca do formy.
Mak wyszedł zatem w pierwszym składzie. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w listopadzie. Od tego czasu grał sporadycznie. – Czy byłem zły albo wściekły? – takie pytanie trener Rafał Górak usłyszał zapytany o zmarnowaną okazję „Maczka”. – Nie, bo staram się panować nad swoimi emocjami. – Natomiast na pewno przez chwilę był smutek, że nie udało się wykorzystać znakomitej okazji – dodał.
Może gdyby Mateusz był w rytmie meczowym, gdyby tych minut na murawie miał zaliczonych więcej, to by go noga nie zawiodła…
zastanawiał się Rafał Górak, cytowany przez Super Express.
Szkoleniowiec Gieksy zna Maka doskonale. Obaj mieli okazję pracować lata temu w Radzionkowie.