Dla Dawida Drachala mecz GKS Katowice – Lech Poznań będzie wyjątkową szansą, aby przypomnieć o sobie w Częstochowie. Gracz wypożyczony z Rakowa może wpłynąć na losy mistrzostwa Polski.
Przypomnijmy, że w ostatniej kolejce Kolejorz wskoczył na fotel lidera i jest bliżej tytułu. Musi jednak wygrać w Katowicach, by nadal dyktować tempo wyścigu. Raków liczy zatem na Gieksę, która u siebie przegrała tylko z Legią. – Od znajomych z Częstochowy przychodzą już ciepłe słowa i życzenia powodzenia – przyznał Dawid Drachal w rozmowie z Dariuszem Leśnikowskim z Super Expressu.
20-latek gra zresztą o kolor swojego medalu. Jesienią wystąpił w 10 spotkaniach w barwach Rakowa, więc może liczyć na koniec sezonu na indywidualne wyróżnienie. – Mój medal? Pewnie będzie na mnie czekał w Rakowie, kiedy przyjadę tam po sezonie rozmawiać o mojej przyszłości – powiedział Drachal, który nie odrzuca myśli o pozostaniu w Katowicach.
– Europejskie puchary z Rakowem to kusząca wizja, ale ja muszę patrzeć w przyszłość przede wszystkim przez pryzmat mojego własnego rozwoju. Z okresu w GieKSie jestem zadowolony, choć pewnie i tu chciałbym, aby tych minut na boisku było jeszcze więcej – dodał.
Póki co Drachala nie ma goli i asyst w Katowicach. Ubiegły sezon miał znacznie lepszy, bo wtedy w barwach Rakowa zaliczył 3 asysty plus zabłysnął w meczu z Ruchem, któremu strzelił hattricka.