Rozwinął się w Katowicach, lecz postanowił nie przedłużać kontraktu, tylko odejść do Widzewa Łódź. Teraz w wywiadzie stwierdził, że nie pożegnał się ze śląskim klubem w najlepszej atmosferze.
Sebastian Bergier był gościem Damiana Czyżaka z kanału Futbolownia. Podczas rozmowy nie brakowało pytań dotyczących Katowic. – Generalnie bardzo dobrze się tam czułem. Pożegnanie nie było jednak takie, jak chciałem – mówił nowy napastnik Widzewa.
Rozmawiałem z klubem z Katowic 2-3 miesiące o przedłużeniu umowy. Nie mogłem się jednak zgodzić na pewne rzeczy, które miały miejsce
powiedział Sebastian Bergier w kanale Futbolownia.
Piłkarz zastrzegł, że nie ma nuty pretensji do sympatyków GKS Katowice. – OK, kibice liczyli na mnie, dostawałem wsparcie, ale w klubie nie do końca byłem traktowany tak, jak powinienem być. To dało mi pewne znaki, że nie mogę pozwolić na to, aby tam zostać. Choć czułem się świetnie i były to dla mnie najlepsze lata w przygodzie z piłką – dodał Bergier.
NASZ KOMENTARZ
Bergier nie podał żadnego konkretu, dlaczego czuł się źle potraktowany w Katowicach. Możemy podejrzewać, że chodzi o jedną z dwóch kwestii.
Pierwsza – idąc powiedzeniem, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Być może piłkarz nie dostał propozycji najwyższego kontraktu w zespole, a tego oczekiwał jako najskuteczniejszy zawodnik?
Druga – jego kontrakt mógł się przedłużyć automatycznie, gdyby rozegrał określoną liczbę meczów. Jednak pod koniec sezonu Bergier doznał złamania kości w ręce. Pojawiły się spekulacje, że piłkarz celowo nie chce grać z usztywnieniem, aby kontrakt się nie prolongował.