Daniel Myśliwiec odniósł pierwsze zwycięstwo z Piastem Gliwice w PKO BP Ekstraklasie. W Katowicach w pierwszej jedenastce nie ujrzeliśmy filara zespołu – Jakuba Czerwińskiego. Szef defensywy wszedł dopiero z ławki. Szkoleniowiec gliwiczan odsłonił kulisy tej decyzji.
Piast Gliwice w dobrych nastrojach rozpoczął przerwę reprezentacyjną. Ekipa z Okrzei pokonała na Nowej Bukowej GKS Katowice 3:1 w derbach i sprawiła niespodziankę. Liga musi się zatem oswoić z myślą, że Niebiesko-Czerwoni nie złożą broni i podjęli walkę o utrzymanie. Jak się okazuje – jednym z elementów składających się na ten stan rzeczy są decyzje nowego trenera. W podstawowym składzie nie wybiegł bowiem Jakub Czerwiński, który, kiedy tylko jest zdrowy – stanowi filar zestawienia. Można by wręcz śmiało stwierdzić, że to od niego zaczyna się dopasowywanie składu. Co zatem było powodem?
– Zadecydowała bieżąca skuteczność drużyny, element zaskoczenia i bardzo ważny aspekt strategiczny. Wiedzieliśmy, że pod bardzo agresywnym, domowym pressingiem GieKSy będzie nam bardzo trudno funkcjonować, jeśli będziemy ograniczeni do nogi wiodącej któregoś z piłkarzy. W ostatnich meczach częściej graliśmy z prawonożnym piłkarzem na lewej stronie. Kąt do podania czy zmiany strony ułatwiałyby pressing rywalowi. To pierwszy argument – rozpoczął Daniel Myśliwiec, trener Piasta Gliwice.
34-latek jest również synonimem waleczności i charakteru. To jeden z bardziej zasłużonych dla klubu piłkarzy w ostatnich latach. Przy Okrzei gra nieprzerwanie od lipca 2018 roku. Jeszcze niedawno przechodził przez uraz, kiedy ekipę prowadził Szwed, Max Molder. Pod wodzą Myśliwca nie zagrał tylko raz – w Opolu z Odrą w ramach STS Pucharu Polski. W przypadku starć z Arką Gdynia i Koroną Kielce rywalizował na pełnym dystansie.

– W niektórych momentach trener czuje, że są tacy, którzy chcą za bardzo, przez co trudno jest mu się skupić na swojej robocie, a bardziej myśli, jak pomóc innym. Kuba jest niebywale szlachetnym i oddanym człowiekiem, że oddałby wszystko, żeby drużynie było lepiej. Miałem poczucie, że mimo, że był to dla niego trudny moment, bo nie mógł być zadowolony z tej decyzji, to jednak wierzył i był aktywny z drużyną, chciał jej pomóc, żeby odniosła zwycięstwo. Akceptował decyzję, ale nie był zadowolony. Uznałem, że to dobry moment, żeby zespół wiedział, że każdy po trochu musi wziąć na siebie, a nie liczyć tylko na liderów, jakim jest Kuba – tłumaczył 39-latek.
Czerwiński na boisku zameldował się w 74. minucie, a już po upływie niespełna 60 sekund Erik Jirka podwyższył na 3:0. Szkoleniowiec Piasta podkreśla, że dzięki takiej decyzji stoper zyskał większą swobodę w treningu. Trudno o zadowolenie w przypadku piłkarzy takiego formatu jak właśnie 34-latek. Trzeba jednak oddać w ciemno po sobocie, że Myśliwiec wykazał się nad wyraz dobrą „czutką” i przechytrzył trenera Rafała Góraka w strategicznych „szachach”.
– Dzięki temu będzie miał wolną głowę, bo wie, że może powierzyć zespół innym liderom. Samemu dzięki temu wróci w jeszcze lepszej formie. Kiedy dowiedział się o tej decyzji – widać było jego lekkość w treningu. Nastąpiła zmiana w swobodzie poruszaniu się po boisku czy skuteczności. Chcę, żeby wybrzmiało, że Kuba jako sportowiec nie był zadowolony. To normalne i w pełni zrozumiałem. Zrobiłem to z myślą o nim i o drużynie. Jesteśmy w takim momencie, że nie możemy mieć wątpliwości do tego, co będzie skuteczne. Cieszę się, że scenariusz meczowy, który chciałem, żeby się ziścił – zakładał wejście Kuby. Była to tylko kwestia minuty – wyjaśnił Daniel Myśliwiec.
