GKS zwolnił Artura Skowronka, lecz to nie zdziałało cudów. W niedzielę przegrał z Pogonią Grodzisk Mazowiecki 1:2. Zawiodła przede wszystkim decyzyjność oraz wykończenie, co potwierdził w rozmowie ze Śląskim Sportem Tobiasz Kubik, pomocnik tyszan.
Przegrana z Pogonią Grodzisk Mazowiecki jest najpewniej o tyle boleśniejsza, że w drugiej odsłonie często utrzymywaliście się z piłką na połowie rywala, a ten zagrażał jedynie z kontry?
Tobiasz Kubik: – To bolesna porażka, zwłaszcza patrząc na nią przez pryzmat ocknięcia się po drugiej straconej bramce. Od 9. minuty zaczęliśmy już atakować. Zaczynaliśmy dominować wraz z początkiem pierwszej połowy, posiadaliśmy piłkę, lecz nie przekładało się na to konkrety w ofensywie. Brakowało nam wykończenia sytuacji, nie byliśmy skuteczni. Można także stwierdzić nasze niezdecydowanie w ostatnim podaniu. Ukazał się brak pewności siebie. Wyszliśmy zmotywowani na drugą połowę i zaprezentowaliśmy tę samą determinację. Wszystko wyglądało dobrze z wyjątkiem ostatniego podania, finalizacją i podjęciem najważniejszego wyboru. Decyzje w piłce nożnej dają punkty, a tego nam zabrakło.
Zdecydowanie zgadzam się z brakiem decyzyjności i strzałami. Z czego wynikały chociażby w I połowie wasze za miękkie strzały? W 9. minucie samemu miałeś otwartą drogę do bramki po serwisie od Rafała Makowskiego.
– To niekiedy bierze się z tego, że człowiek czasami za bardzo chce. Wokół nakładającej się presji, głowa pracuje impulsywnie. Zamiast zachowania spokoju, opanowania, pewności siebie i pokazania, że poprzez grę w piłkę nożną tyle lat nie mam żadnej presji i powinienem wykończyć tę sytuację – nie wyszło to tak, jakbym chciał. Musiałem o tym jak najszybciej zapomnieć i skupić się na tym, że będą kolejne okazje w dalszej części meczu.
Wokół was dzieje się sporo. Zła seria, tymczasowy trener, poszukiwania nowego szkoleniowca. To tkwi z tyłu głowy?
– W piłce nożnej najważniejsze jest tu i teraz. Pojawiają się głosy o nowym trenerze. W szatni jednak o tym w ogóle nie rozmawialiśmy i nie poruszaliśmy tego tematu. Chcieliśmy się skupić i oddać całe nasze serca za obecny sztab szkoleniowy. Wprowadził nam fantastyczny serwis w treningach oraz wspaniały warsztat. Jesteśmy na siebie strasznie źli, że nie potrafiliśmy wykonać zadania, nie obroniliśmy członków sztabu oraz siebie. Uważam, że był to najlepszy personel, z jakim miałem okazję pracować.
Masz poczucie, że pierwsze zwycięstwo i zarazem przełamanie przełożą się na ulgę w waszych głowach?
– Myślę, że tak. To kwestia chociażby pewności siebie i ostatnich podań. Pogoń Grodzisk Mazowiecki poza świetnymi kontratakami, które i tak staraliśmy się gasić, a niektóre wynikały także z naszych błędów – grała ze swobodą i szczęśliwie. Goście cieszyli się z gry w piłkę, widać było, że dla nich to zabawa. My z kolei jesteśmy zamknięci w sobie i walczymy o punkty, żeby wydostać się z czerwonej strefy.
Widać, że dobrze prezentujecie się w operowaniu piłką i lepiej wymienia wam się krótsze podania. Czy murawa obecnie sprawia wam problemy?
– Murawa na stadionach w obecnej porze roku jest zróżnicowana. Czasami jest uciążliwie czy grząsko, tworzy się też błoto. Można powiedzieć, że piłkarz powinien mieć odpowiednio dobrane korki, obuwie i nie ma o czym dyskutować. Ile stadionów – tyle muraw. Uważam, że nie możemy wszystkiego sprowadzać do nawierzchni. Tak naprawdę to my jesteśmy odpowiedzialni za całokształt. To my musimy wziąć na klatę swoje decyzje czy nieudane sytuacje. Murawa jednak rzeczywiście nie do końca pomaga. Jest wilgotna i robi się grząsko, przez co trzeba walczyć.
Rozmawiali: Krzysztof Sarna i Tomasz Grabek.
