Pierwsza porażka Górnika Zabrze od 30 sierpnia stała się faktem. Ślązacy przegrali w Lubinie z Zagłębiem 0:2. Swoje poczynania sprowadzali do tych samych sposobów – strzałów z dystansu i dośrodkowań. Niemałe piętno odcisnął na końcowym wyniku Marcel Łubik. Gospodarze byli aktywni jedynie ze stałych fragmentów gry.
Miedziowi weszli w spotkanie na swoich zasadach. Mimo próby dośrodkowania Górników w pierwszej akcji zabrzanie dali się sprowadzić do średniej defensywy na dłuższy okres. Stałe fragmenty gry Ślązaków na nic się nie zdały, zostali pokarani bardzo szybkim kontratakiem, po którym doszło do rzutu wolnego dla Zagłębia. . Proste uderzenie głową posłał Leonardo Rocha. Marcel Łubik już miał piłkę na rękach, ale ta się tylko od nich odbiła. Portugalczyk podbiegł i prostym stemplem umieścił piłkę w bramce. Za konkretny atak wzięli się zawodnicy Górnika. Zamykali lubinian na ich połowie, operowali piłką przez 64% czasu i aż 8 razy wprowadzali piłkę z narożnika boiska. Pracował w bocznym sektorze Maksym Chłań. Ślązacy oddawali wiele strzałów z dystansu, ale w defensywie pracował zarówno bramkarz – Jasmin Burić, jak i Adam Radwański. 14-krotni mistrzowie Polski obrali sobie za cel wypychanie gospodarzy z pola karnego. To często przynosiło powodzenie, dzięki któremu przyjezdni oddawali strzały z odległości. Do szatni Górnicy schodzili przegrywając.
Zapomniałem już o błędzie. Przede mną kolejne 45 minut. Musimy wygrać ten mecz
mówił w przerwie spotkania w rozmowie z Canal+ Sport Marcel Łubik.
Nie doszło do zmian w obu ekipach na II część. Górnik zaliczył jeszcze gorszy początek, wystarczyło 5 minut, by Zagłębie prowadziło 2:0. Dośrodkowanie z dystansu wybił, a jednocześnie wystawił Lukas Ambros. Z pierwszej piłki oddał uderzenie z linii pola karnego Filip Kocaba. Trener Michal Gasparik zdecydował się desygnować do gry Lukę Zahovicia i Matusa Kmeta. Ekipa z Zabrza nie zamykała już nieustannie lubinian na ich połowie, jak miało to miejsce w pierwszej połowie. Miedziowi częściej opuszczali swoją przestrzeń i straszyli kontrami. Popracowali w końcu lewym skrzydłem Górnicy w polu karnym, stworzyli sobie miejsce, ale Jarosław Kubicki trafił w poprzeczkę. Ostatnie 20 minut upłynęło na braku konkretów ze strony drużyny z Roosevelta z wyjątkiem strzału Ambrosa kilkanaście centymetrów obok słupka.
Nasz komentarz
Górnik był zdecydowanie aktywniejszym zespołem, ale liczy się tylko wynik. Marcel Łubik doświadczył kolejnego błędu z rzędu, a i przy drugiej bramce mógł się zachować lepiej. Lubinianie stanowili o zagrożeniu wyłącznie ze stałych fragmentów gry i to właśnie po nich strzelili obydwa gole.
Plusy
- Wyciąganie lubinian z pola karnego przy rzutach rożnych i uderzenia z dystansu. Miał co robić w I połowie Jasman Burić.
- Lukas Ambros. Był jednym z jaśniejszych punktów Górnika, niewiele brakło, by w 80, minucie dał kontakt strzałem z dystansu, po którym piłka minęła słupek jedynie o kilkanaście centymetrów. Nie można jednak zapomnieć o zgraniu głową po dośrodkowaniu lubinian z rzutu wolnego pod nogę Rochy, który strzelił na 2:0.
Minusy
- Strata bramki ze stałego fragmentu gry i kolejny poważny błąd Marcela Łubika w drugim meczu z rzędu. Również i przy golu na 0:2 golkiper mógł zdziałać nieco więcej.
- Dostrzegalny był brak Patrika Hellebranda. W jego miejsce ujrzeliśmy Bastiena Donio, który otrzymał żółtą kartkę (nota 6.4 od Flaschscore).
- Ograniczenie się do strzałów z dystansu i dośrodkowań. Dla defensorów Zagłębia była to woda na młyn.
