Szkoleniowiec Górnika perfekcyjnie przygotował zespół do dwumeczu z Arką. Jego piłkarze w Gdyni zrobili to, co mieli osiągnąć, a w Zabrzu pokazali prawdziwe show.
– Nie myślałem że w niedzielę na obiad będzie tak super atmosfera. Wynik jest ładny, ale na początku nie zanosiło się na taki rezultat. Mieliśmy swoje okazje, zdobyliśmy pierwszą bramkę, ale w przerwie mieliśmy świadomość trudnego spotkania. Było przy nas trochę szczęścia – przyznał Gasparik i pewnie miał na myśli fakt, że po błędzie Marcela Łubika udało się szybko wyjść na prowadzenie, a potem sędzia anulował decyzję o jedenastce dla Arki Gdynia.
W ofensywie pierwsze skrzypce rozegrali Maksym Chłań i Ousmane Sow. Widać, że Ukrainiec z każdym meczem rozwija skrzydła. – W systemie, w którym gramy, ważni są skrzydłowi. Zagrali super. Napastnik także jest bardzo istotny, podobnie jak Kubicki i Hellebrand w środku. Trudno wskazać najbardziej kluczowego zawodnika – stwierdził Michal Gasparik.
– Nie było w tym meczu niczego, co by mi się nie podobało. Może przez kilka minut w I połowie byliśmy zbyt pasywni. Nie pozwoliliśmy na nic przeciwnikowi, ale powinniśmy być aktywniejsi – wskazywał trener Górnika, za którym seria gier co kilka dni. – Czas pokazał, że nie jest problemem rozegrać trzy mecze w tygodniu z tą samą jedenastką. Chłopaki trenując na tym poziomie muszą być dostępni. Pokazali, że czuli się bardzo dobrze fizycznie.
