W tych dniach w wyjątkowy sposób wspominamy bliskich, których już z nami nie ma. Również środowisko sportowe w naszym regionie w ostatnich miesiącach straciło wybitnych piłkarzy, działaczy, trenerów, a także dziennikarzy…
O zasługach dla śląskiej i polskiej piłki Jana Furtoka nie trzeba zbyt wiele pisać. Świadczy o tym pamięć, jaką oddali mu jego koledzy oraz całe środowisko piłkarskie. – Kibice skandowali moje nazwisko na Stadionie Śląskim? Wydaje mi się, że pamiętali o Janie Furtoku – mówił po wrześniowym meczu reprezentacji Polski z Finlandią selekcjoner Jan Urban o wybitnym piłkarzu, ale również o wielkim i skromnym człowieku. – Jasiu zawsze taki był. Skromny, uśmiechnięty, swojski. Szybko złapaliśmy kontakt na reprezentacji – wspomina swojego wieloletniego przyjaciela obecny selekcjoner.
Jan Furtok zmarł 26 listopada 2024 r. w Katowicach. Z numerem 9 w Gieksie nikt już nie zagra, został on zastrzeżony do najlepszego piłkarza tego klubu. – Nigdy nie odczuwałem tego, że jestem legendą GKS-u Katowice. To kibicie zrobili ze mnie legendę – podkreślał wielokrotnie skromnie. W barwach GieKSy rozegrał 299 meczów, strzelił 122 gole. A trzeba przecież pamiętać jeszcze o jego fantastycznych liczbach za naszą zachodnią granicą.
W Chorzowie wspominają natomiast Józefa Nowaka. To jeden z tych piłkarzy, dla których przychodziło się na stadiony w latach 80-tych. – To był prawdziwy showman. Czerpał z tego radość, bawił się piłką – wspomina prezes Ruchu Chorzów, Seweryn Siemianowski, który, jako dzieciak, mógł przyglądać się popisom Nowaka, często w meczach z jego udziałem podawał bowiem piłki. W Ruchu grał do 1990 roku, rozgrywając w niebieskich barwach 235 meczów. W 1989 roku świętował z Ruchem mistrzostwo Polski.
Dla Górnika Zabrze wybitną postacią był natomiast Józef Kurzeja. W latach 70-tych w barwach Trójkolorowych rozegrał około 150 meczów w lidze i w europejskich pucharach. W Niemczech, gdzie mieszkał, był… lekarzem radioterapii. – Wszyscy mi powtarzali, że nie pogodzę kariery piłkarskiej najpierw ze studiami, a potem z pracą w tym zawodzie. Udowodniłem że się da – wspominał przed kilku lat odwiedzając Zabrze. Zmarł w wieku 77 lat.
Kluby z Zabrza i Chorzowa łączy natomiast osoba Dawida Bartosa. Pochodzący ze Świętochłowic piłkarz rozpoczynał swoją karierę w Ruchu, ale z czasem grał również w ekipie Trójkolorowych. – To pokazuje pewien jego charakter. Zadziorny, waleczny, taki zawsze był Dawid – wspominają jego koledzy z boiska. Bartos zmarł pod koniec stycznia w wieku 46 lat.
Odeszli od nas również przedstawiciele wielu innych dyscyplin. Świat zapasów na początku marca pożegnał Bogdana Merkela. – Ja jestem Merkel. Ale nie Angela – uśmiechał się na powitanie pochodzący z Rudy Śląskiej zapaśnik, który jednak sporą część swojego sportowego życia spędził w Raciborzu, reprezentując barwy Unii. Zmarł w wieku 68 lat. Równo miesiąc temu odszedł z kolei wybitny kolarz Bogusław Fornalczyk, który reprezentował nasz kraj na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie. Wielokrotny medalista mistrzostw Polski pochodził z Jaworznika.
Latem pogrążyło się w żałobie środowisko żużlowe. W wieku 83 lat zmarł Józef Jarmuła, legenda Włókniarza Częstochowa oraz Śląska Świętochłowice. Znany był z niezwykłej odwagi, niezłomności i charakteru. Do końca swoich dni emocjonował się „czarnym sportem”.
Również środowisko dziennikarskie odnotowało w ostatnich miesiącach, a nawet dniach, straty. 1 lutego zmarł Adam Barteczko – przez lata redaktor naczelny dziennika „Sport”, a ostatnie dni przyniosły smutek po stracie Bogdana Nathera, który również był dziennikarzem „Sportu”.
