Czy pozycja w tabeli odzwierciedla aktualne możliwości Niebieskich? – to pytanie postawił Tomasz Grabek i rozłożyć na czynniki pierwsze dane analityczne z meczów Ruchu w Betclic I lidze.
Wielu obserwatorów I-ligowej piłki mówiło, że mecze z krakowskimi zespołami, Wieczystą oraz Wisłą, dadzą odpowiedź, w którym miejscu jest chorzowska ekipa i na co będzie ją stać w obecnej rundzie. Patrząc z perspektywy czasu, mocniej ten obraz naświetliły nam chyba starcia z Pogonią Grodzisk Mazowiecki i Odrą Opole. Oba mecze rozgrywane były po przerwie reprezentacyjnej, w trakcie której sztab szkoleniowy mógł bazować na wnioskach wyciągniętych ze starć z ligowymi faworytami.
Problem z dryblingami i trzecią tercją
Rzut oka na modele statystyczne. Abstrahując od samych goli strzelonych i straconych (20:22), porównajmy aktualną tabelę z tą wygenerowaną na podstawie punktów oczekiwanych. Widzimy, że pozycja Ruchu jest w nich taka sama – dwunaste miejsce. Drużyna zajmuje 10. miejsce w lidze zarówno pod względem goli oczekiwanych (xG 21.82), jak i zdobytych na murawie (20). Różnica między xG, a G wynosi 1.82. Trochę wzrosła w ostatnich dwóch kolejkach. Przed przerwą reprezentacyjną wynosiła 0.4. Podobnie wygląda to w przypadku goli traconych przez zespół. Liczba goli straconych GA to 22 (10. miejsce w lidze), a liczba oczekiwanych goli straconych xGA 25.05 (14). Różnica 5.05, przed przerwą reprezentacyjną wynosiła 0.1.
Przyjrzyjmy się zatem poszczególnym fazom gry Ruchu. Z pewnością nie jest to drużyna, która próbuje zdominować swoich rywali długim posiadaniem piłki i rozgrywaniem ataku pozycyjnego. Dąży raczej do szybszej progresji poprzez sekwencje podań. Świetny przykład takiej gry mieliśmy w początkowych minutach meczu przeciwko Odrze. Szybkie, dokładne podania, często na jeden kontakt pozwalały zawodnikom Niebieskich przenosić piłkę do strefy defensywnej gospodarzy i stwarzać dogodne sytuacje do otwarcia wyniku. Co udało się w 7 minucie, gdy po ładnej, koronkowej akcji swojego zespołu rezultat spotkania otworzył Marko Kolar,. Ruch stara się także wykorzystywać podania prostopadłe, co możemy dostrzec nie tylko na murawie, ale i w statystykach. Taka gra przynosi Ruchowi wymierne efekty, ale jest uzależniona nie tylko od liczby, ale i dokładności. Pod tym względem jest nad czym pracować.
Zespół jest dziesiąty w lidze, jeśli spoglądamy na liczbę podań progresywnych, przy celności na poziomie 70.6%. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika plasują się na dziesiątym miejscu w ligowej stawce pod względem liczby podań stwarzających dogodną sytuację do zdobycia gola (50 podań), przy dokładności 38%. Źle prezentuje się skuteczność podań do trzeciej tercji – Ruch jest tutaj najgorszym zespołem w lidze z dokładnością na poziomie 63%. Ligowa średnia wynosi 70,28%. Pewnie zastanawiacie się, czy drużyna notuje jakiś progres w celności podań. Tak, między innymi w podaniach progresywnych i tych do trzeciej tercji. Jeśli spojrzymy na trzy pierwsze mecze sezonu były one odpowiednio na poziomie 69.9% i 59.9%. W meczach pod wodzą nowego sztabu mamy 70.8% (podania progresywne) oraz 63,9% (podania do trzeciej tercji). Przejdźmy na chwilę do ostatnich dwóch meczów Niebieskich. Mogliśmy w nich zauważyć, że piłkarze z Chorzowa potrafią momentami intensywnie pracować na murawie w ofensywie, grać szybko oraz wymieniać dokładne podania. Problem zaczyna się, gdy rywal ograniczy przestrzeń do takiej gry, podejdzie bliżej i zamyka przestrzenie do operowania piłką dla piłkarzy, takich jak Shuma Nagamatsu, czy Mateusz Szwoch. Pod presją znacznie trudniej im o jakościowe i efektywne rozprowadzanie futbolówki.
Sposobem na przełamanie obrony rywala i zdobycie przewagi mogą być pojedynki indywidualne oraz dryblingi. Niebiescy są jednak trzecim od końca zespołem w lidze, biorąc pod uwagę liczbę dryblingów na 90 minut. Tak samo jest w przypadku procentu takich pojedynków zakończonych powodzeniem (51.8%). Pod względem progresji do trzeciej tercji ponownie plasują się w okolicach środka ligowej stawki, a ich problemem jest brak skuteczności tych działań. Ruch to jeden z wiodących zespołów jeśli chodzi o liczbę oddawanych strzałów (13.38/90 minut), jednak nie przekłada się ona na ich jakość. Tylko 26.8% strzałów jest celnych, co jest najgorszym rezultatem spośród klubów rywalizujących na pierwszoligowym poziomie.
Poprawy wymaga wypełnienie pola karnego i przygotowanie pozycji z których strzały są oddawane. Tak, aby przełożyło się to na ich celność i stwarzało większe zagrożenie dla rywali. Obserwując grę Ruchu trudno nie odnieść też wrażenia, że „podkręcenie” tempa przez rywali sprawia jego graczom problemy. Najlepiej było to widać w meczach z krakowską Wisłą oraz Wieczystą. Piłkarze z Chorzowa dwukrotnie obejmowali prowadzenie w Sosnowcu i nie byli w stanie utrzymać wyniku. Zwłaszcza w tych dwóch spotkaniach dała o sobie także znać różnica w jakości indywidualnej. To jednak nie powinno dziwić patrząc na budżety oraz kadry wspomnianych klubów.

Bronić w powietrzu potrafią!
No dobra, ale piłka w trakcie meczu nie trzyma się kurczowo murawy. Liczba dośrodkowań / wrzutek umieszcza Ruch ponownie na dziesiątym miejscu w lidze, lepiej jest pod względem procentowego udziału dośrodkowań znajdujących adresata. Wynik 41.3% jest najlepszym wypracowanym w gronie wszystkich pierwszoligowców. Gdy rozbijemy to na okresy przed i po zmianie trenera także możemy dostrzec progres. Nie może dziwić, że Ruchu jest w ligowej trójce klubów, których piłkarze najczęściej oddają strzały głową. Brakuje wymiernych efektów. Zawodnicy śląskiego klubu znacznie lepiej radzą sobie w defensywnych pojedynkach w powietrzu. Wygrywają aż 47.6 % z nich. To trzeci wynik w Betclic 1. Lidze, przy średniej 44.64%. To pomaga, gdy rywale starają się górą przenosić ciężar gry na połowę i pod pole karne chorzowian.
A skoro przeszliśmy pod bramkę strzeżoną w ostatnim meczu przez Bartłomieja Gradeckiego, warto zastanowić się w jaki sposób przeciwnicy jej zagrażają. Gdy zespół prowadził jeszcze trener Dawid Szulczek pierwszoligowi obserwatorzy zwracali uwagę na organizację gry w defensywie i fazę przejściową do obrony. Wynikało to z poszukiwań optymalnego zestawienia formacji defensywnej, kontuzji, ale także gry wysokim pressingiem. Wyjście spod niego przez rywali często kończyło się realnym zagrożeniem utraty gola. Po przyjściu trenera Waldemara Fornalika współczynnik PPDA, opisujący intensywność pressingu, podskoczył z około 7,65 do 9,21. Nie oznacza to rezygnacji z pressingu (Niebiescy wciąż są tutaj w pierwszoligowej czołówce), ale zredukowana intensywność pressingu pomogła z pewnością w organizacji gry bloku defensywnego, na co wpływ oczywiście miała też stabilizacja w składzie.
Średnia liczba traconych goli spadła z 1.67 do 1.55. Poprawa gry defensywnej to proces, który wymaga czasu i napotyka na swoje trudności. Z jednej strony mamy błędy indywidualne, ale przyczyn należy szukać także w poruszanej już kwestii strat oraz niedokładności podań przy próbach wertykalnej progresji. Ruch jest na czwartym miejscu w lidze pod względem liczby strat na 90 minut (102.6), gorszym wynikiem mogą pochwalić się tylko Znicz Pruszków (111,13), GKS Tychy (102.66) oraz Puszcza Niepołomice (102.64). Efektem utraty posiadania piłki jest również „ratowanie się” faulami. Niebiescy są trzecią, najczęściej faulującą ekipą w pierwszoligowej stawce – 198 przewinień. „Lepsi” od nich są tylko piłkarze Rycerzy Wiosny (213 fauli).
Kontuzje skróciły ławkę
Wróćmy jednak do tego, co widzimy na boisku. Ruch ma momenty naprawdę dobrej gry, które są coraz dłuższe, wciąż przeplatane jednak słabszą grą i błędami skutkującymi stratą goli. Szymon Szymański goszcząc w programie 1LigaRoom mówił, że kluczowe dla zespołu może być zachowanie czystego konta, generalnie tracenie mniejszej liczby goli.
Warto dostrzec też problem z którym zmaga się trener Waldemar Fornalik, a z którym zderzył się również jego poprzednik na początku sezonu. Mam tu na myśli kontuzje i ławkę rezerwowych. Ruch jest w procesie budowania swojej gry, który wymaga pracy, odpowiedniej intensywności oraz automatyzmów, o które trudno przy braku stabilizacji i urazach ważnych zawodników. Na mecz w Opolu wypadli m.in. Piotr Ceglarz i Denis Ventura. Do wyjściowej jedenastki wrócił Mohamed Mezghrani. Trudno jednak wymagać od niego przez cały mecz motoryki na poziomie zawodników będących w rytmie meczowym.
Podobnie, jak od Marko Kolara skuteczności na poziomie najlepszych napastników w lidze. Nigdy jej nie prezentował. Sztab szkoleniowy ma ograniczone pole reakcji na boiskowe wydarzenia z ławki rezerwowych. Mniej zmian w trakcie meczów robi tylko trener Pogoni Siedlce, Adam Nocoń. I trzeba chyba przyznać, że dotychczas zmiennicy nie dawali zbyt wielu argumentów do stawiania na nich. Ostatnie cztery mecze ligowe Niebiescy rozgrywali na wyjazdach, co nie ułatwia pracy w mikrocyklach. Teraz przed Ruchem cztery mecze domowe z pogrążonym w kryzysie GKS-em, solidną Miedzią, zajmującym ostatnie miejsce w tabeli Zniczem oraz Puszczą. Stadion Śląski i kibice, którzy są zawsze dwunastym zawodnikiem w niebieskich barwach powinny pomóc drużynie. Podobnie, jak zaufanie i wiara w pracę Waldemara Fornalika oraz jego sztabu. Jednak nawet Waldek King będzie potrzebował zimą pomocy, w postaci wzmocnień składu.
Tomasz Grabek
1LigaRoom
