Kibice Ruchu mają prawo do rozczarowania w tym roku kalendarzowym. Niebiescy mają za sobą fatalną wiosnę i przeciętny początek nowego sezonu. Pytanie jednak, dlaczego ich wrogiem numer 1 został Jakub Szymański?
Do takiego wniosku można dojść czytając komentarze na platformach Facebook oraz X. To o tyle mało zrozumiałe, że rezerwowy bramkarz Ruchu grał ostatnio rzadko. Wystąpił w zaledwie dwóch oficjalnych meczach w 2025 roku. I nie popełnił spektakularnych błędów, a można dojść do wniosku, że został przez społeczność obwiniony za odpadnięcie z Pucharu Polski. Fakt, w Świdniku przepuścił trzy gole, tylko że…
Trudno winić Szymańskiego za utratę dwóch pierwszych bramek z Avią. Skuteczniejszą interwencją mógł się wykazać przy trzecim trafieniu, które było dziełem Patryka Małeckiego. Jednak za każdym razem winę za utratę bramek ponosił przede wszystkim blok defensywny. Najpierw piłkarz Avii miał mnóstwo czasu i miejsca na 16. metrze bramki Ruchu, a potem dwaj gracze wychodzili na czyste sytuacje z Szymańskim.
Paradoksalnie więcej poważnych błędów w ostatnich miesiącach zrobił Jakub Bielecki. Chociażby gole stracone w Niepołomicach z Puszczą czy w Chorzowie z Pogonią Siedlce mocno obciążają konto podstawowego bramkarza, do którego kibice nadal czują dużą sympatię z uwagi na jego wkład w awans do PKO Ekstraklasy oraz umiejętność bronienia rzutów karnych.
Szymański tej ostatniej zdolności nie ma. Dlatego dwukrotnie sięgał po piłkę do siatki w Pruszkowie. Jednak w innych sytuacjach w meczu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki zachował się bardzo poprawnie. Gdyby popełnił błędy, to Ruch pewnie przegrywałby 0:2 i nie wiadomo czy zdołałby ugrać choćby punkt. W dodatku przy Cichej jest ceniony za charakter. Mówił o tym latem Tomasz Foszmańczyk, podsumowując poprzedni sezon.
Jeśli chodzi o Kubę Szymańskiego, to spełnił swoją rolę, dlatego że jeżeli tylko dostał szansę, to w bramce nie zawiódł. Świetna praca w treningu, świetny w szatni. Zero problemów, zero negatywnej energii. Chcielibyśmy żeby Kuba Szymański z nami został
powiedział dyrektor sportowy Ruchu.
Można wręcz zaryzykować tezę, że Jakub Szymański był jednym z najmniejszym błędów transferowych Janusza Niedźwiedzia, bo to ten trener ściągnął do Chorzowa piłkarza urodzonego w Jastrzębiu Zdroju. Zresztą rok temu Szymański zaczął u niego sezon jako podstawowy bramkarz od czystych kont w dwóch meczach w Betclic I lidze. Bez zarzutów spisywał się też rok temu w Pucharze Polski.
Dziś musi się mierzyć z krytyką. Nie zawsze sprawiedliwą. Najlepszą odpowiedzią Szymańskiego będzie po prostu dobra postawa między słupkami w najbliższych meczach. Miejsca na błędy nie ma.