Tomasz Gajda po meczu absencji wrócił do I-ligowych występów w barwach Polonii Bytom. Rozgrywający swój debiutancki sezon na zapleczu PKO BP Ekstraklasy kapitan 2-krotnych mistrzów Polski to symbol solidności.
Tomasz Gajda do Bytomia „ściągnięty” został za darmo z MKS-u Kluczbork. Częścią Polonii jest od 2 lipca 2022 roku. Ze śląskim klubem sięgnął już po dwa awanse. Najpierw z III do II ligi, a jeszcze przed kilkoma miesiącami na zaplecze polskiej elity. O ile gra na trzecim szczeblu rozgrywkowym dla kapitana Polonii nie była niczym nowym, bo rozegrał na nim 32 mecze w Sokole Ostróda, o tyle bieżący sezon jest całkowicie nowym doświadczeniem. 29-latek rozegrał już 11 pojedynków w Betclic 1.Lidze i śmiało rzec można, że jak na sternika przystało, jest synonimem solidności.
Już od początku swojego bytu w Bytomiu Gajda dał się poznać jako niezastąpiony, solidny i potrzebny. Najwięcej występów zanotował w ostatnich dwóch sezonach – po 33. Co ciekawe, lepsze liczby „wykręcił” w II, a nie III lidze. W debiutanckiej kampanii było to 6 bramek i 5 asyst. Przed dwoma laty z kolei mowa już o 9 golach i 11 kluczowych podaniach. Również i w ostatnich rozgrywkach zawodnik środka pola nie zszedł poniżej pewnego poziomu. Pokonywał bramkarzy 7-krotnie, asystując 5 razy.
– Trzy lata w Polonii dały mi bardzo dużo, przede wszystkim mocno wzrosła moja świadomość taktyczna. Mimo że mam 29 lat, czuję, że cały czas się rozwijam i podnoszę umiejętności. Mam swoją drogę, przez którą idę jako zawodnik, zagrałem praktycznie na każdym poziomie rozgrywkowym, od B klasy, a w sobotę udało się zadebiutować w 1. lidze. Cały czas jestem nastawiony na rozwój i głęboko wierzę, że kiedyś uda mi się zadebiutować w Ekstraklasie – mówił katowickiemu dziennikowi Sport po debiutanckim meczu w Łęcznej Gajda, który z butami wszedł w I ligę, strzelając w mniej niż pierwszą minutę bramkę.

Teraz Gajda wrócił do gry po krótkiej kontuzji. Ominął ostatni mecz przed październikowym zgrupowaniem reprezentacji i nie był rozpatrywany przez trenera Łukasza Tomczyka w kontekście zremisowanego 1:1 spotkania z Puszczą Niepołomice. Do treningów kapitan Polonii wrócił dopiero w ostatni czwartek, a już w niedzielę przyszło mu rywalizować z Odrą Opole. Zespołem niejako być może i bliższym jego sercu, bo w stolicy Opolszczyzny w końcu się urodził. To właśnie w juniorskich formacjach OKS-u stawiał swoje pierwsze kroki w karierze, a mowa choćby o sezonie 2011/2012.
29-latek zagrał na pełnym dystansie, jednak żadna z drużyn nie zdołała otworzyć wyniku spotkania. Wydaje się, że to zasłużony podział punktów. Pomocnik był tego samego zdania po meczu. – Zawsze gramy o trzy punkty i bardzo chciałem wygrać w tym meczu. Spoglądając na przebieg meczu, wydaje mi się, że ten remis jest zasłużony. Nie było znaczącej przewagi którejś z drużyn – mówił rozmyślający Gajda, który zgodził się, że zabrakło czegoś „ekstra” w ofensywie. – Staraliśmy się tworzyć sytuacje, ale one nie były na tyle klarowne, z których można by się było śmiało pokusić o bramkę – dodał kapitan bytomskiej Polonii.
W bieżącej kampanii opolanin rozegrał trzynaście pojedynków, z czego dwa w STS Pucharze Polski ( w sumie 1111 minut). To właśnie przy okazji ostatniego spotkania z Wartą Poznań w 1. rundzie zapisał na swoje konto asystę. Na zapleczu Ekstraklasy przyszło mu również strzelić gole przy okazji meczów z Pogonią Grodzisk Mazowiecki i GKS-em Tychy. Co by jednak nie mówić – Gajda jest podatny na kartki. Tych ma już cztery, a więc tyle samo co Branislav Spacil (Górnik Łęczna) czy Piotr Wlazło i Paweł Kruszelnicki ze Stali Mielec, którzy zajmują miejsca 3-5. pod względem zawodników z największą liczbą „żółtek”. Z tego powodu pauzował tylko raz i ominął zwycięski 4:0 mecz z Miedzią Legnica. Warto też odnotować, że w Polonii pomocnik czerwoną kartkę ujrzał tylko raz – w sezonie 2023/2024.
O tym, jak wielka jest rola Gajdy w zespole doskonale świadczą również słowa samego trenera po zwycięskim starciu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki. – Tomek dawał energię, jest bardzo ważny dla tej drużyny, dużo jej daje. To świetny zawodnik, ciągnie grę na boisku. Jest takim przedłużeniem pierwszego trenera. Zawsze mu ufam i tak też było tym razem. Cały czas go „pompowałem”. Wierzyłem, że będzie dobrze. Wymagam od niego, ale wiedziałem, że on to udźwignie – mówił wówczas na konferencji pomeczowej Tomczyk.