Zasada jest prosta. Jeśli Rafał Janicki jest zdrowy, to wychodzi w pierwszym składzie Górnika. Zmieniali się prezesi, trenerzy, koledzy w szatni, a doświadczony obrońca nadal jest kluczowym elementem zespołu!
Dziś klub z Roosevelta jest w czubie tabeli, a w gabinetach pracują profesjonaliści. Jest też szansa, że Górnik zostanie sprywatyzowany przez Lukasa Podolskiego, co otworzy nowy rozdział i duże nadzieje. Tymczasem Rafał Janicki pamięta doskonale czasy, kiedy było znacznie mniej kolorowo. Było tak choćby wiosną 2024 roku, kiedy jego kontrakt wygasał i nikt z nim nie prowadził rozmów na temat jego przedłużenia.
– Nie ma prezesa, nie ma dyrektora. Jest paru zawodników, nie tylko ja, którzy mają kontrakt do czerwca. Myślę, że jakieś decyzje będą na dniach, może w najbliższych tygodniach i wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej – mówił wówczas Rafał Janicki i skupiał się na robocie na boisku.
Kilka miesięcy temu w Zabrzu zmienił się trener. Jan Urban ufał Janickiemu. Michal Gasparik zmienił sporo, lecz akurat 33-latka ruszać nie zamierzał. – Sztab przedstawił nam konkretne zasady funkcjonowania zespołu. To tyczy się murawy, ale też zachowania w szatni czy na boisku. Naszemu szkoleniowcowi zależy na tym, by Górnik godnie prezentował się przy każdej okazji, choćby w hotelu na zgrupowaniu – opowiadał Janicki, zapytany o pracę ze Słowakiem.
Przez ostatnie 12 miesięcy nie zagrał tylko w trzech ligowych meczach. Dwukrotnie pauzował za kartki, zaś niedawno w Krakowie nie znalazł się w kadrze meczowej z powodu infekcji. Na następne spotkanie z Legią wrócił już do bloku defensywnego i Górnik zagrał rewelacyjnie. Ostatnio w Kielcach zabrzanie rozczarowali w pierwszych 45 minutach.
– Na pierwszą połowę nie wyszliśmy, tak naprawdę. Ten punkt musimy traktować jako cenną zdobycz. Nie jeden zespół miał tutaj problemy i powinien dostać 2-3 pierwsze bramki w samej I połowie, tak jak my, bo nas w tym okresie nie było na boisku – przyznał krytycznie Rafał Janicki w rozmowie z Roosevelta81.
Mecz z Koroną był jego spotkaniem numer 391. w PKO Ekstraklasie! Pnie się coraz wyżej w klasyfikacji piłkarzy, którzy grali najwięcej w polskiej elicie. W dodatku Janicki okrasił ten występ golem, który dał Górnikowi cenny punkt. Radość z trafienia w doliczonym czasie gry była ogromna, bo można było już wątpić, czy zabrzanie zdążą wyrównać.
– Gdybyśmy nie wierzyli, to byśmy nie strzelili gola. Czasem sama wiara wystarczy, aby wbić piłkę do bramki – skomentował już na spokojnie Janicki.