W kiepskich nastojach rozpoczynają kolejny tydzień kibice i piłkarze Piasta. Gliwiczanie spadli na ostatnie miejsce w ligowej tabeli, a perspektyw na lepsze jutro po przegranym w dramatycznych okolicznościach meczu z Lechią Gdańsk wcale nie widać. – Musimy się wszyscy wziąć w garść – mówił po niedzielnym spotkaniu Jakub Czerwiński. Ratunkiem ma być zmiana trenera.
Ostatnia akcja w meczu Piasta z Lechią Gdańsk była pewnym podsumowaniem dotychczasowych dokonań gliwiczan w tym sezonie. Gospodarze mieli rzut rożny, chcieli zagrozić bramce rywala, ale zrobili to tak nieudolnie, że to Lechia wyprowadziła kontratak, który zakończył się golem na wagę trzech punktów. – Musimy wziąć za to odpowiedzialność. W takiej sytuacji trzeba zrobić wszystko, żeby zatrzymać kontrę. Faulować… – mówił po spotkaniu Jakub Czerwiński, który w rozmowie z dziennikarzami nie ukrywał wściekłości.
Pytany o to, czy jest widoczny rozwój Piasta pod wodzą obecnego szkoleniowca, Maxa Möldera starał się bronić szkoleniowca. – Stracona w ten sposób bramka to nie jest wina trenera, tylko nasza. Gdybyśmy wygrali, to pewnie mówilibyśmy inaczej o pracy trenera. Natomiast wynik jest odzwierciedleniem wszystkiego i oceną pracy trenera – mówił lider gliwiczan. – Nasza sytuacja z meczu na mecz staje się coraz trudniejsza – dodawał.
Dzisiaj w Gliwicach czuć już aurę wyczekiwania, odnośnie zmiany trenera. Kibice swemu niezadowoleniu dali wyraz po wczorajszym meczu, ale niewątpliwie trzeba brać pod uwagę wszystkie okoliczności – bo informacji z klubu, co oczywiste, trudno się spodziewać. Przede wszystkim szwedzki trener ma aż trzyletni kontrakt. Być może z różnymi wariantami wcześniejszego rozwiązania, ale w tej sytuacji na pewno dla klubu byłoby to pewne obciążenie finansowe. Wszystko jednak na to wskazuje, że Piast to ryzyko podejmie i zdecyduje się na zmianę.
Dyrektor sportowy Piasta, Łukasz Piworowicz który stoi za zatrudnieniem obecnego szkoleniowca, nie jest znany z nerwowych, szybkich decyzji. Już kilkukrotnie podkreślał, że wierzy w ten projekt. Tym bardziej, że zmiana w tym momencie byłaby pewnym przyznaniem się do winy. W sobotę Piast czeka jednak bardzo ważny mecz z Arką Gdynia i kto wie, czy pewien wstrząs nie byłby pewnym lekarstwem. – Nastroje w zespole są bardzo słabe. Będziemy dalej walczyć, ale wszyscy musimy zdać sobie sprawę z tego, o co teraz gramy i jakie mecze przed nami – mówił Czerwiński.

Nie brakuje opinii, że gliwiczanie pod wodzą szwedzkiego szkoleniowca bardzo mocno trenują. Może się to przekładać na takie momenty, jak w końcówce niedzielnego spotkania, gdy Jorge Felix, który kilka minut wcześniej pojawił się na boisku, nie był w stanie dogonić rywala, a ten po chwili zdobył drugą bramkę. O ciężkich treningach mówiło się także w kontekście kontuzji Jakuba Czerwińskiego, który na szczęście wrócił już do gry i wczoraj był jednym z lepszych zawodników na placu gry.
Oczywiście, trener może się bronić – i chyba całkiem słusznie – jakością zawodników w drużynie, bo w Gliwicach szukanie oszczędności latem zbyt mocno odbiło się jednak na kadrze piłkarskiej. Niektóre jednak trenerskie decyzje, jak chociażby wczorajsza ze zdjęciem, a wcześniej ze zmianą pozycji Leandro Sanci – najlepszego zawodnika w zespole gospodarzy – muszą delikatnie dziwić.
Na pewno więc w Gliwicach najbliższe dni będą decydujące. Gdyby to dzisiaj zależało od kibiców, to Szwed musiałby się pakować w trybie natychmiastowym. – Tak źle jeszcze w ekstraklasie nie wyglądaliśmy – to jedne z łagodniejszych opinii po wczorajszym meczu. Gliwiczanie co prawda starają się grać piłką od własnej bramki, tworzyć akcje i być w tym wszystkim konsekwentni, ale kompletnie nie przekłada się to na wyniki. – I tak od początku sezonu, brak jakiekolwiek reakcji na to, jakie przynosi to wyniki – słyszymy w otoczeniu gliwickiego klubu. Dla porównania, Lechia jest drużyną, która mało utrzymuje się przy piłce, ale gra pragmatycznie i jest skuteczna. Efekt? Już piętnaście w tym sezonie zdobytych punktów, włącznie z tymi minusowymi. Piast może jedynie pozazdrościć…