GKS Tychy przełamał serię porażek i wyszarpał remis z Wieczystą Kraków. Kibice na stadionie przy Edukacji zobaczyli aż sześć goli. Czyżby plan naprawczy Artura Skowronka zaczął działać?
Do zaskoczenia doszło jeszcze przed startem spotkania, bo Artur Skowronek do bramki desygnował Kacpra Kołotyło. Tyszanie skupili się na pressingu, lecz krakowianie szybko zepchnęli ich do defensywy, ale nie statycznej. Wieczysta niejednokrotnie budowała akcje od środka boiska. GKS z kolei koncentrował się na posyłaniu dalszych piłek.
Obraz obrony gospodarzy prezentował się dobrze, szczególnie dwoił się i troił Julian Keiblinger. To jemu przyszło otworzyć wynik strzałem po ziemi po otrzymanym podaniu od Damiana Kądziora. Pomocnik przemierzył kilka kroków z piłką w polu karnym i oddał uderzenie na dalszy słupek. Goście w końcu odpowiedzieli. Bramkę z niczego strzelił Lisandro Semedo, który otrzymał niskie dośrodkowanie odbite rykoszetem. Drugi gong został wyprowadzony wręcz niezwłocznie. Kamil Dankowski z dalekiej odległości z rzutu wolnego pokonał Kołotyło.
W przerwie trenerzy zdecydowali się na zmiany. Mamin Sanyang zmienił Tobiasza Kubika. Słuszność tej zmiany potwierdził natychmiast, wykorzystując głębsze wgranie piłki w pole karne. Po wyrównaniu przez GKS nie doszło do cofnięcia. Wydawało się nawet, że spotkanie uległo otwarciu, a tyszanie optycznie mieli przewagę. Taki stan rzeczy nie utrzymał się jednak zbyt długo.
Wieczysta zaczęła zamykać GKS na ich połowie. Szans na kontry wypatrywał Sanyang. Był zatrzymywany z reguły chwilę po przekroczeniu linii środkowej. Do granic możliwości kolejne zmiany odwlekał trener Skowronek, chcąc zachować koncentrację w zespole i obronić rezultat. Wieczysta zdołała jednak strzelić trzeciego gola równo w 90. minucie za sprawą Carlitosa i Lopesa.
Ostatni akcent w tym horrorze należał jednak do GKS Tychy. Po analizie VAR sędziowie dopatrzyli się stempla na nodze Sanyanga i wskazali na rzut karny. Kacper Wełniak wytrzymał próbę nerwów, mimo różnych gierek psychologicznych Wieczystej, dzięki czemu GKS zakończył serię porażek!
Nasz komentarz
Fantastycznie oglądało się spotkanie w Tychach. GKS wzniósł się na naprawdę wysoki poziom, aby nawiązać walkę z faworyzowaną Wieczystą. Brawa dla piłkarzy Artura Skowronka, że byli w stanie doprowadzić do remisu w doliczonym czasie gry i przełamać serię porażek. Dziś nie zasługiwali, aby zejść do szatni z pustymi rękoma.
Plusy
- Lepiej poukładana defensywa GKS-u względem poprzednich spotkań.
- Julian Keiblinger. Przypominał Adama Zrel'aka z piątkowego meczu GieKSy. Również przed strzeleniem bramki wiele dawał od siebie w obronie, w której wcale nie miał łatwo.
- Świetna szybka analiza trenera Artura Skworonka. Mamin Sanyang jakby tylko czekał na swoją szansę.
- Przepiękny gol Kamila Dankowskiego z rzutu wolnego. Bramka stadiony świata!
Minusy
- Uśpienie. Tyszanie stopniowo tracili koncentrację bliżej końca I odsłony. Mimo że Wieczysta prezentowała powolne tempo i brak większych konkretów, to swoją jakością wyszła na prowadzenie.
- Psychologiczne gierki zawodników Wieczystej w doliczonym czasie gry, gdy sędzia wskazał na jedenasty metr.
-
1-10