Close Menu
SlaskiSport
  • Gieksa
  • Górnik
  • Piast
  • Ruch
  • Tychy
  • Polonia
Co nowego?

Waldemar Fornalik pobije jutro klubowy rekord!

Pytamy prezesa Górnika o budżet, długi i transfery [WYWIAD]

W Bytomiu czas weryfikacji. Będą odejścia?

Facebook X (Twitter) Instagram
  • Gieksa
  • Górnik
  • Piast
  • Ruch
  • Tychy
  • Polonia
Facebook X (Twitter) Instagram
SlaskiSport
  • Piłka nożna
  • Kibice
  • Stadiony
  • Transfery
  • Inne sporty
SlaskiSport
SlaskiSport.pl:Strona główna » Pytamy prezesa Górnika o budżet, długi i transfery [WYWIAD]
Marcin Bulanda / PressFocus
Górnik

Pytamy prezesa Górnika o budżet, długi i transfery [WYWIAD]

By krzysiek.kubicki16 października, 2025

Bartłomiej Gabryś w maju 2024 roku przejął władzę w Górniku Zabrze i zaczął porządkować finanse. Dziś jest jednym z dwóch członków zarządu, przez pracowników nazywany prezesem. To on dba o to, aby klubowi nie zabrakło środków na rachunku bankowym, mimo sporego zadłużenia, które trzeba regularnie spłacać.

Pretekstem do dłuższej rozmowy z Bartłomiejem Gabrysiem był świetny start Górnika w obecnym sezonie oraz publikacja raportu „Finansowa Ekstraklasa”, w której widać poprawę ekonomicznych aspektów zarządzania Górnikiem. Jednocześnie nadal można dostrzec, że klub ma większy potencjał dzięki kibicom, oglądalności i frekwencji na stadionie niż pokazują zestawienia z przychodami spółki.

Krzysiek Kubicki: Piłkarz nie zawsze potrafi zasnąć po takim wydarzeniu, jak ostatni wygrany mecz z Legią Warszawa przy pełnych trybunach. A jak pan radzi sobie z takimi emocjami?

Bartłomiej Gabryś: Po meczu zostaję jeszcze na stadionie, to kwestia weryfikacji spraw organizacyjnych, ale również dzielenia się emocjami z zawodnikami i sztabem. To jest też moment, żeby ochłonąć. Większy kłopot mam przed meczami, bo tu jest zawsze pytanie o to, czy wszystko się uda i wypali. Czy na przykład nie będzie padało? Bo jeśli tak, zmianie ulega lokalizacja atrakcji na promenadzie i dedykowany zespół ludzi ma mnóstwo zadań do zrealizowania w krótkim czasie. Kibice wiedzą, że każdorazowo obchodzę stadion i upewniam się, co jest i jak działa. Nie chodzi o to, że szukam na siłę błędów. Natomiast szukam możliwości usprawnień, ale i „rozchodzenia” emocji.

Górnik wygrał z Legią i jest liderem tabeli. Można się zachłysnąć…

Do tego trzeba podchodzić z pokorą. Na razie dopiero jedenaście kolejek za nami. Mamy takie finansowanie i taki budżet, jaki mamy, a to wpływa na konstrukcję drużyny. Odziedziczyliśmy pewien ciężar historyczny, z którym sobie musimy radzić. I to nie jest tak, że już wszystko jest poukładane, działa i jest idealnie. Robimy wszystko, aby tak było. Pamiętajmy też, że to jest sport. Jeszcze naprawdę dużo rzeczy się może wydarzyć po drodze, a nie przekroczyliśmy nawet jeszcze 1/3 sezonu. Dobre wyniki oczywiście cieszą. 

Nie wierzę jednak, że nie ustaliliście premii za tytuł mistrzowski?

Uchwała zarządu reguluje te kwestie. To element dodatkowego bodźca motywacyjnego za osiągnięcie określonego poziomu w rozgrywkach i w pucharze. 

Wróćmy jeszcze do pana początków w klubie. Czy to była prezydent Zabrza, Agnieszka Rupniewska, przekonała pana do tego, żeby podjąć się tematu porządkowania finansów Górnika? 

Rzeczywiście moje zadanie w Górniku miało dotyczyć uporządkowania części finansowej i organizacyjnej. Po dwóch miesiącach dołączył Michał Siara, który ma inne, bardzo bogate  doświadczenia i kompetencje, mam nadzieję, że dobrze się uzupełniamy. 

Miał Pan wpływ na dobór Michała Siary do zarządu?

Nie, to rada nadzorcza, zatem właściciel podejmuje takie decyzje. Michał jest doświadczoną osobą, przez wiele lat pracującą wewnątrz świata piłki. I to jest ogromny jego walor. Natomiast moje kompetencje to obszary dotyczące finansów, księgowości, ale też pewne kwestie organizacyjne. 

Podejrzewam, że było wiele osób w pana otoczeniu, które mówiły: Bartku daj sobie spokój, nie angażuj się, bo Górnik ma zbyt wiele problemów…

Faktem jest, że sytuacja którą zastałem w Górniku, była trudna. Aspekt finansowy oczywiście był i ciągle jest dominujący. Chyba po pierwszym spotkaniu z księgowym miałem taki moment, że zastanawiałem się, czy da radę to poskładać. Był to dość trudny czas dla mnie. Chyba nawet powiedziałem kiedyś, że cieszę się, że żona mi nie wystawiła walizek za drzwi, bo pracowałem po kilkanaście godzin każdego dnia. To był intensywny okres. Część rzeczy udało się już poukładać, ale wciąż przed nami wiele pracy do wykonania.

Wskazywał pan w wywiadach, że zaczął pracę od ograniczanie kosztów. Czy może pan wskazać konkretny przykład takiego cięcia?

Myślę, że takim widocznym elementem, widocznym w sprawozdaniach finansowych, były koszty związane z wynagrodzeniami. Musieliśmy się pożegnać z częścią osób, u innych zmienić warunki zatrudnienia. Potem była analiza różnych umów, a następnie mieliśmy już czerwiec, lipiec. Zaczynaliśmy nowy sezon, więc pojawił się aspekt przychodów. Przykładowo loże były wynajmowane – moim zdaniem – za zbyt małe pieniądze i trzeba było szybkich negocjacji. Udało się je osiągnąć właściwie z każdym najmującym, choć ten poziom, który wtedy osiągnęliśmy, to nie było jeszcze to, co zrealizowaliśmy w obecnym sezonie. Ale efekt tegoroczny to już w dużej mierze zasługa Michała.

Czy najtrudniejszym pana momentem w Górniku był okres po zwolnieniu Jana Urbana? Widziałem duże niezrozumienie ludzi. Byliście krytykowani za decyzję i za jej timing. Można zaryzykować stwierdzeniem, że dotknął pan zjawiska hejtu?

Każdy, kto wtedy czytał media, ten wie, że opinie były dość jednoznaczne. Trudno było tam znaleźć wsparcie dla tej decyzji. Ona była trudna. Była wynikiem pewnej zmiany, której chcieliśmy dokonać w Górniku jako zarząd i jako dział sportowy. Szukaliśmy rozwiązania. Próbowaliśmy rozwiązać kontrakt z trenerem Urbanem w sposób, który wydawał się najlepszym z możliwych. Mówimy o wielkiej postaci dla Górnika, a do tego po prostu fajnym człowieku. Dlatego to są trudne decyzje, które niestety czasami właśnie musi podejmować zarząd. To nie była decyzja jednej chwili. Chcieliśmy po prostu nowego otwarcia, chcieliśmy innego rozwiązania.

Czy to była najtrudniejsza decyzja? Na pewno jedna z trudniejszych, także w wymiarze emocjonalnym. A timing? Mieliśmy wewnętrzne przekonanie, że ten czas, który pozostawał do końca rozgrywek, należy wykorzystać po to, żeby dokonać tej zmiany. A dziś, cieszymy się, że kadra pod wodzą trenera Urbana notuje świetny start. 

Według raportu “Finansowa Ekstraklasa” wydawaliście w ubiegłym sezonie 47% przychodów na wynagrodzenia i jest to jeden z najniższych wyników w lidze. To był cel, do którego dążyliście?

Kiedy wchodziłem do spółki, to miała ona nadzór finansowy i był też nadzór infrastrukturalny. To znaczy, że Ekstraklasa uważała, że to co się dzieje w obszarze finansów Górnika jest niebezpieczne. Licencja na obecny sezon, którą otrzymaliśmy po wykonaniu naprawdę dużej pracy, została przyznana bez nadzoru finansowego. To jest istotny argument, gdy zewnętrzny podmiot docenia naszą pracę nad finansami klubu.

Dlaczego nawiązuję do tego w kontekście tych 47%? Mianowicie, aby uzyskać licencję trzeba spełnić określone kryteria finansowe. Wśród nich jest również to dotyczące tego, jak wyglądają wynagrodzenia zawodników w odniesieniu do poziomu osiąganych przychodów. Ta zależność była kiedyś akceptowana na poziomie około 80%. Obecne założenie jest, że to ma być 70%. To są poziomy, które Ekstraklasa uważa za OK. Nam udaje się utrzymywać poziom około 47%, co uważam, że jest wynikiem bardzo dobrym. Pamiętajmy, że to jest relacja wynagrodzeń do przychodów, zatem możemy oddziaływać zarówno na wynagrodzenia, jak i poziom przychodów.

W tamtym roku przede wszystkim udało się zwiększyć przychody. Trzymaliśmy też wydatki na uzasadnionym poziomie, choć trochę wyższym niż wcześniej. Wydaje mi się, że udało się je utrzymać  tak, żeby ten poziom był jednym z lepszych jeśli chodzi o ligę. Ja nie wiem czy on jest idealny, żeby było jasne. Natomiast kryterium dzisiaj z Ekstraklasy jest 70%. I tu jesteśmy zdecydowanie poniżej.

Kiedyś wydawano zbyt wiele i dlatego skumulowane straty Górnika wyniosły w latach poprzednich 150 milionów złotych. Wreszcie ubiegły rok zamknęliście na 4 milionowym plusie. Ile zatem wynosi faktyczne zadłużenie Górnika? W jednym z wywiadów wskazał pan, że tylko zobowiązania krótkoterminowe to 27,4 mln zł na koniec 2024 roku.

Mówiłem w tym wywiadzie też o jednej rzeczy, która jest bardzo istotna – to płynność finansowa. A druga to relacja pomiędzy zobowiązaniami krótkoterminowymi a aktywami obrotowymi. Fakt jest faktem, że zmniejszamy zobowiązania i one w kolejnym roku będą jeszcze niższe. Musimy spłacać to, co odziedziczyliśmy po poprzednikach. W miarę możliwości staramy się to czynić. Oczywistym jest, że mamy zobowiązania długoterminowe, które są przede wszystkim powiązane z obligacjami, które wiszą nad klubem. Dochodzi też element porozumienia pomiędzy stadionem a Górnikiem. To też długoletnie porozumienie, które odziedziczyliśmy po poprzednikach. Dosłownie na miesiąc przed zmianą zarządu aneksowana była ta część umowy i zostawiono to następcom do spłaty.

Zatem robimy wszystko, by naprawdę wyważyć co możemy po stronie tych zobowiązań rozłożyć w czasie, co musimy spłacić, bo wynika to z porozumień i na to nie mamy wpływu. Natomiast największą dzisiaj bolączką są przepływy finansowe, czyli taki moment, w którym na przykład będzie grudzień i styczeń, gdy nie mamy dni meczowych i… 

…cash flow trzeba zachować, choć przychody są znacznie mniejsze.

Tak. Jest to wyzwanie. Ja bym chciał mieć kiedyś sytuację, że w jakimś momencie sezonu powstaje na skutek wyniku sportowego rodzaj poduszki finansowej, takiego zabezpieczenia, z którego w tym momencie, jak mamy na przykład grudzień i styczeń, jesteśmy w stanie skorzystać. W Górniku nie tylko tego nie ma, ale my musimy cały czas spłacać rzeczy, które są historyczne. Dodam, że mamy jeszcze kwestie dotyczące zobowiązań wobec pożyczkodawców. Tam są dwa podmioty, więc to jest cały czas umiejętność radzenia sobie z ograniczonymi przepływami.

Wiemy zatem, że zobowiązania krótkoterminowe z każdym kwartałem spadają i są już mniejsze niż 27,4 mln zł. A ile wynoszą zobowiązania długoterminowe?

To jest kwestia porozumienia ze stadionem i kwestia obligacji, więc to są dwie duże kwoty. To jest sumarycznie około kilkunastu milionów złotych.

Marcin Bulanda / PressFocus

Z raportu “Finansowa Ekstraklasa” wynika, że w ubiegłym sezonie na transferach zarobiliście 8 mln złotych. Bez tych środków trudno byłoby o zysk za 2024 rok…

Na dzisiaj bez dodatkowych wpływów ze sprzedaży karty zawodniczej budżet klubu się nie spina. Niedawno, bardzo jasno mówił o tym Lukas Podolski. To jest też jeden z argumentów, który jest często podnoszony w procesie prywatyzacyjnym. To znaczy, że właściciel musi mieć świadomość, że jeżeli chce rozwijać drużynę, to musi ją po prostu dofinansowywać, Lukas ma tego świadomość, pytanie czy miasto podobnie. Dzisiaj Górnik Zabrze dość efektywnie realizuje strategię szukania zawodników, którzy mają potencjał, aby potem spróbować ich sprzedać z marżą większą lub mniejszą. Natomiast gdyby nie ten element, no to budżet klubu by się nie spinał. 

Rysuje się obraz sytuacji, że znając całą strukturę przychodów i kosztów przychodzi pan do dyrektora sportowego i komunikuje: Łukaszu, budżet nie domyka się na 4 mln złotych. Trzeba kogoś sprzedać!

To nie tak. Mamy najczęściej przemyślenia co do jednej, dwóch, czasem trzech osób, które uważamy, że mają fajny potencjał sprzedażowy. I potem przy planowaniu budżetu zapisujemy ich potencjalną wartość. Taką powiedziałbym bezpiecznie wyważoną. Nie na bazie tego, co napisał Transfermarkt. To nie tak działa. To bardzo fajna strona, ja ją bardzo lubię, natomiast związek większości kwot z rzeczywistością jest, powiedziałbym, dość daleki. Kończąc, jeżeli zawodników rozwojowych uda się sprzedać, to ten przychód sprawia, że budżet nam się krótkookresowo domyka. Może jednak przyjść taki moment, gdy nie uda się zrealizować takich transakcji, a to będzie bardzo poważne zagrożenie dla budżetu klubu.

Natomiast to nie jest tak, że sprzedaliście Sarapatę i teraz na koncie spółki leży gotówka. Jak wyglądają kulisy takiej transakcji?

To czy kwota podawana w mediach jest bliska prawdzie to jedno zagadnienie. Natomiast druga kwestia jest taka, że to nigdy nie oznacza, że tyle do klubu wpłynęło. Za każdą tego rodzaju transakcją kryją się określone koszty. Część tej kwoty wraca do poprzedniego klubu danego piłkarza. To najczęściej rząd wielkości 10%,część trafia do pośrednika, który brał udział w tym procesie. Inna część trafia do samego zawodnika. Kolejna do Polskiego Związku Piłki Nożnej, a część do Śląskiego Związku Piłki Nożnej. 

Podsumowując, przy kwocie powiedzmy miliona euro, w klubie pojawi się kwota w okolicach 700–720 tysięcy euro. I to dopiero po jakimś czasie, bo część kwoty jest płacona z miesięcznym, dwumiesięcznym przesunięciem czasowym od momentu sprzedaży. Następna rata na przykład po pół roku, a czasami to jest rok. Im większe kwoty, tym częściej są rozkładane na dłuższe czasookresy. W związku z czym ostateczne zamknięcie przepływów finansowych dotyczących akurat Sarapaty to będzie rok 2027. 

W dodatku nie jest też tak, że kiedy polski klub sprzedaje zawodnika za granicę, to ten harmonogram jest realizowany. Czy wy się mierzyliście z tym, że inne kluby nie płacą na czas?

Kiedy przychodziłem do klubu, to jeden z pracowników powiedział mi, że na południe to najlepiej jeździć na wakacje. I tyle w temacie. Bywa, że kluby z tych kierunków trzeba dodatkowo mobilizować do wywiązywania się z umów.

Czy zimą będzie potrzeba, aby kogoś sprzedać?

To jest zawsze decyzja rozważana w kontekście, czy warto zawodnika przytrzymać, czy może jednak ta oferta jest interesująca? Również w kontekście jego dalszego rozwoju.

Pytam w kontekście potrzeby zachowania płynności finansowej, o której pan mówił…

Tak, rozumiem. Co do płynności, to dokładamy wszelkich starań by realizować zobowiązania, ale to na pewno jest trudny moment i może się tak zdarzyć, że będziemy szukali źródeł finansowych również w transferach.

Niech w tym wątku o transferach wybrzmi, że na papierze sprzedaliście zawodników w ostatnich latach za 60 milionów złotych! Budujecie swoją wiarygodność na rynku.

Bez wątpienia, to pewna cecha wyróżniająca Górnik Zabrze. I tu też duża rola Lukasa Podolskiego. On ma takie czucie, kogo ewentualnie zagadnąć, z kim porozmawiać. On w większości transakcji uczestniczy, niekoniecznie bezpośrednio, ale pośrednio jest w stanie wyłapać pewne rzeczy. I to sprawia, że jesteśmy w stanie do Górnika sprowadzić bardzo interesujących graczy, których potem możemy jako swoiste projekty rozwijać i przy odpowiednich okolicznościach również sprzedać za dobre pieniądze. To działa. Górnik dzisiaj to klub, który pomaga w rozwoju. I to jest pewna cecha, która bez wątpienia pomaga potem w rozmowach bezpośrednio z zawodnikami.

Jak ważna była osoba Lukasa przy decyzji o podjęciu przez pana pracy w Górniku?

Lukas jest bez wątpienia osobą o wyróżniającej osobowości. Ma swoje przekonania. Wie, w którą stronę chciałby pójść, co chciałby zrobić. To taki punkt, który nas wzmacnia, bo Lukas w wielu aspektach jest osobą tworzącą wyzwania. Staramy się na te wyzwania reagować. Ma bez wątpienia ogromny bagaż doświadczeń w wielu klubach i wie, co można zrobić lepiej. Proszę zwrócić uwagę, mamy praktycznie już zamknięty temat odnowy sklepu. W tym procesie bardzo dalece brał udział też Lukas. Jego udział w funkcjonowaniu klubu jest widoczny w każdym aspekcie. I tym sportowym, w tym organizacyjnym i w tym motywacyjnym. No i ma też telefon z kontaktami, które potrafią otworzyć w świecie sportu i biznesu wiele drzwi.

Brzmi jak obraz zaangażowanego właściciela…

Ja to traktuję w kategorii prorozwojowych wyzwań, które on stawia i które trzeba po prostu uwzględniać, bo one są w wielu aspektach mądre i wynikają z tego bagażu doświadczeń. On to robi w sposób naturalny. Dla kogoś innego musiałby to być taki proces głębszego zastanowienia się, dochodzenia do rozwiązań. Myślę, że jako właściciel klubu będzie podążał dalej tą drogą. 

Na ostatnim meczu Lukas zrobił sobie zdjęcie z nowym prezydentem Zabrza. A jak obecnie wyglądają relacje Kamila Żbikowskiego z zarządem Górnika?

Prezydent Żbikowski zaprosił zarząd klubu na spotkanie do miasta. Prezentowaliśmy jako zarząd dwuosobowy wyniki spółki i główne wyzwania, założenia. Przed nami dalsze spotkania.

Przychód z dnia meczowego Górnika wzrósł i wyniósł 10 mln złotych w sezonie 2023/24. Jednak finalnie do organizacji spotkań musieliście dopłacić! Dlaczego?

Co do wspomnianych danych, to cieszy mnie, że zwiększamy przychody z dnia meczowego. Przyrost i dynamika tego przyrostu są znaczące. Ciążą nam oczywiście koszty funkcjonowania na stadionie, które mocno obciążają wynik, również zobowiązania historyczne, które mamy i które są powiązane bezpośrednio z korzystaniem ze stadionu w dzień meczowy. 

Wielu kibiców sądzi, że stadiony w Polsce należą do klubów…

Spółka Stadion w Zabrzu Sp. z o.o. jest osobnym podmiotem, a jego właścicielem w 100% jest miasto Zabrze. To oni realizują kwestie dotyczące utrzymania, a my po prostu za to płacimy.

Za co musicie zatem płacić spółce stadionowej?

Płacimy miesięcznie za najem stadionu, dodatkowo za czwartą trybunę w dni meczowe, za pomieszczenia biurowe, za najem powierzchni sklepu, za boiska treningowe, za wodę, za ogrzewanie, za prąd. Płacimy naprawdę znaczące kwoty za to, żeby murawy zimą były zdatne do gry i bezpieczne dla zawodników.

A co Górnik sprzedaje? Słyszałem, że chociażby catering nie należy do obszarów, z których klub czerpie profit. 

My przede wszystkim staramy się funkcjonować w oparciu o sprzedaż biletów, lóż i przestrzeni marketingowych – tych statycznych na stadionie i dynamicznych na bandach LED. To leży po naszej stronie. Przychody z cateringu w dniu meczowym trafiają do spółki Stadion.  

Górnik według raportu “Finansowa Ekstraklasa” zapłacił 11 milionów złotych za organizację dni meczowych. Dla porównania Piast niespełna milion zł, GKS Katowice 2 miliony zł, a weźmy klub z większym obiektem – Lechia Gdańsk zapłaciła według tego raportu 4 miliony zł. Macie jeden z najwyższych kosztów organizacji dnia meczowego w Polsce!

To ważny aspekt bieżącego funkcjonowania klubu, co przekłada się na wynik finansowy. Plus dochodzi to, co odziedziczyliśmy, czyli zadłużenie wobec spółki Stadion w Zabrzu.

Według raportu mieliście piąta frekwencję w lidze i ósme w rankingu przychody z dnia meczowego. Widać, że nadal jest nad czym pracować, aby to zbalansować…

Pamiętajmy, że mówimy o raporcie, gdy graliśmy na stadionie, który miał jeszcze trzy trybuny. Co prawda, ta czwarta nadal nie została w pełni oddana i stanowi to duży problem dla klubu w wymiarze finansowym. Tam powinny powstać miejsca VIP-owskie i kolejne loże. Na ten moment mamy taką liczbę miejsc, jaką mamy i takie możliwości zarabiania, jakie mamy. Staramy się przekonywać kibiców do tego, aby w większym stopniu kupowali karnety. Żeby to nie były decyzje ostatniego dnia, bo jest ładna pogoda i dlatego przyjdę. To jest długotrwały proces, ale już widzimy wzrost przychodów sumarycznych i w przeliczeniu na kibica. Wiele pracy włożył w to Michał wraz z zespołem. 

Faktycznie, z raportu wynika, że kibic Piasta Gliwice zostawia na stadionie 16 zł na meczu. Fan GKS Katowice 21 zł, a Górnik na tym tle wygląda już w tym momencie przyzwoicie, bo jego kibic wydaje 35 zł, co jest wynikiem w środku stawki ligowej.

Co do innych klubów, to nie chcę się wypowiadać, bo to obszar kompetencji  ich zarządzających. Natomiast jeśli chodzi o Górnika, to znajdujemy się w określonym miejscu Polski. To miejsce i otoczenie gospodarcze, społeczne ma wpływ na to, jaki poziom przychodów możemy realizować z poszczególnych usług. Zaczynając od biletu, przez cenę koszulki czy czapki.

Staramy się je trzymać na rozsądnych poziomach. Liczymy na to, że szczególnie w obszarze zakupów karnetowych uda nam się w kolejnym sezonie iść jeszcze dalej. Chcielibyśmy, aby kibic miał przekonanie, że środki, które trafiają w postaci wykupionego karnetu, idą na budowę Górnika jutra. Jak popatrzymy na świat piłki niemieckiej, no to tam większość stadionów, to jest 99-98% w karnetach i to przechodzących z pokolenia na pokolenie. 

Jesteście trzecim najchętniej oglądanym klubem w Ekstraklasie w TV – według raportu. Pytanie, czy udało się to konkretnie przełożyć na rozmowy ze sponsorami?

Wie pan co? Dzisiaj rano widziałem na X, że jeden z naszych sponsorów opublikował bramkę numer dwa z meczu z Legią. Padła akurat w momencie, kiedy na bandach LED pojawiały się jego reklamy i był zachwycony. Także to może banalny przykład, ale oczywiście, że to ma wpływ. Tworzymy określone środowisko dla otoczenia biznesowego. Mamy dedykowaną osobę w zespole, organizujemy śniadania biznesowe, oglądamy wspólnie mecze wyjazdowe. Doskonalimy się w budowaniu i utrwalaniu relacji. Wiele z tych działań skutecznie zrealizował Michał, wiele zespół Darii, choć i mnie udało się dorzucić kamyczek do tego ogródka.

To zapytam konkretnie, czy pan jest w stanie oszacować dziś, o ile procent wzrosną przychody z organizacji dnia meczowego w tym sezonie względem ubiegłego?

Nie odpowiem panu, bo jesteśmy dopiero po jedenastu meczach. Będzie można pierwsze podsumowania zrobić po zakończeniu rundy. Inaczej trudno to porównać. Przykład – w lipcu mieliśmy trzy spotkania, których rok temu nie było. Doszły duże spotkania z GieKSą i Legią, które generują zupełnie inne przychody, mieliśmy sold out. Na frekwencję na innych meczach też nie narzekamy, choć wolelibyśmy wyprzedawać stadion każdorazowo. Tylko jeszcze raz, ona jest wynikiem tego, że Górnikowi sportowo fajnie idzie. Dlatego prognozowanie dzisiaj wyniku na koniec sezonu jest bardzo niebezpieczne.

Musimy zahaczyć o wątek czwartej trybuny. Już samo oddanie lóż biznesowych do użytku byłoby źródłem sporego profitu. Czy wiecie, kiedy to nastąpi?

Dobre pytanie. Myślę, że dobrze by było je skierować do spółki Stadion w Zabrzu. Koszty realizacji tego przedsięwzięcia są naprawdę wielomilionowe. Tych pieniędzy dzisiaj w budżecie ani miasta, ani stadionu nie ma. To nie jest tak, jak twierdzą niektórzy, że wystarczy przykręcić krzesełka. To nieprawda. Krzesełka to jedno, ale by z nich skorzystać musi być zapewniona kompleksowa obsługa tych miejsc. Dziś jest tam goły beton, bez właściwej infrastruktury. 

Czy dopiero w momencie, kiedy czwarta trybuna zostanie oddana do użytku, to Górnik będzie miał wszystkie narzędzia do tego, żeby rywalizować z innymi klubami?

Wyjście na prostą to długotrwały proces, ale dokończenie czwartej trybuny na pewno mocno by go przyspieszyło. Teraz staramy się działać w oparciu o to, co mamy. Pomysł na zamknięcie tematu loży i klubu biznesu na czwartej trybunie może być różnorako rozwiązany. Może się odbyć również tak, że podmiot zewnętrzny powie: ja to zrobię, ale oczekuję za to, udziału w zysku z najmu lub przestrzeni dla siebie? A to oznacza, że po stronie klubu niekoniecznie zaraz pojawi się dodatkowy profit. Owszem, będzie wykończona loża, ale nie pojawią się przepływy finansowe z tym związane.

Mój poziom wiedzy dotyczący budżetu miasta Zabrze czy spółki Stadion raczej sugeruje, że mógłby być kłopot, żeby miasto samo sfinansowało dokończenie czwartej trybuny. Nie widzę w tej chwili takiej opcji. Ale niekoniecznie ja mam całą wiedzę i dlatego nie chcę się wypowiadać za spółkę, bo może prowadzą jakieś rozmowy, może mają jakieś rozwiązanie?

Kiedy pan widzi struktury przychodowe innych klubów w PKO Ekstraklasie, to czy widzi pan pułap, w którym Górnik może znaleźć się w ciągu pięciu najbliższych lat?

Odpowiem moją ulubioną odpowiedzią, której używają studenci: “to zależy”. Dzisiaj uważam, że czołówka ligi nam odjeżdża i coraz bardziej będzie odjeżdżała. Nie tylko nam, ale i pozostałym klubom. Jeśli nie pojawi się właściciel, który będzie chciał wyłożyć środki na rozwój klubu, wzmocnić jego budżet, to w tym wymiarze organicznego wzrostu może nam zabraknąć takich możliwości. Nie wiem, czy ostatecznie Lukas będzie tym właścicielem, bo nie wiem, jak się potoczy proces prywatyzacyjny. Natomiast wiem jedno – właściciel, jeśli nie dołoży do klubu, to czołówka nam odjedzie a Lukas jako właściciel ma potencjał wzmocnienia finansowego klubu.

Jeżeli dobrze pamiętam, jesteśmy na 9. miejscu pod względem budżetu. Ale to jest dzisiaj. To jak szybko przyspieszają inne kluby, jeśli chodzi o kwestie budżetowe, będzie moim zdaniem coraz bardziej widoczne, zwłaszcza tam, gdzie pojawili się prywatni właściciele. Mam na myśli Koronę, Widzew, również w Cracovii jest widoczna duża różnica, gdy pojawia się pieniądz i inne są zasady funkcjonowania. Ja nie twierdzę od razu, że to daje przełożenie jeden do jeden, że pieniądz gra na boisku, ale w wielu elementach on pomaga.

Jest jeszcze jeden sposób, który sprawi, że Górnik może przyspieszyć organiczny rozwój i nadąży za tempem czołówki…

Gra w pucharach.

Tak, jak awansujecie do europejskich pucharów…

Ale to jak pan słusznie zauważył: “jak awansujecie”. Dzisiaj podchodzimy do tego z pokorą. Jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Mamy taki potencjał, taki budżet. Oczywiście wyniki cieszą, natomiast pamiętajmy, że tak naprawdę to jest mniej więcej jedna trzecia tego sezonu. Tu się jeszcze bardzo dużo rzeczy może wydarzyć.

Rozmawiał Krzysiek Kubicki

Udostępnij Facebook Twitter

Zobacz też

Przyzwyczajono do rozdawnictwa biletów w Zabrzu?

15 października, 2025

Łubik. Od niepewności w Tychach do kadry

14 października, 2025

Jest przełom? Podolski chwali prezydenta Zabrza!

13 października, 2025
Dodaj komentarz
Leave A Reply Cancel Reply

Ostatnio dodane
Ruch 16 października, 2025

Waldemar Fornalik pobije jutro klubowy rekord!

Górnik 16 października, 2025

Pytamy prezesa Górnika o budżet, długi i transfery [WYWIAD]

Polonia 16 października, 2025

W Bytomiu czas weryfikacji. Będą odejścia?

Górnik 15 października, 2025

Przyzwyczajono do rozdawnictwa biletów w Zabrzu?

O nas
O nas

Dostarczamy codziennie wiadomości o śląskim sporcie. Chcesz dołączyć? Napisz!

Redaktor prowadzący: Krzysiek Kubicki
Email: redakcja@slaskisport.pl
Mobile: 609 850 606

Baza zdjęć: PressFocus

Facebook X (Twitter) Instagram
© 2025 ŚląskiSport

Wpisz powyżej frazę i naciśnij Enter, by zacząć szukać. Naciśnij Esc, by anulować.