Dla kibiców, którzy pamiętają jeszcze nie tak odległe czasy Cleareksu, który rozstawiał ligowych rywali po kątach, tytułowe pytanie może wydawać się wręcz prowokacyjne. Od lata, już pod nową nazwą jako Ruch, środowisko chorzowskie znowu może cieszyć się rywalizacją z najlepszymi drużynami klubowymi w Polsce. Przyjemność to momentami jednak mocno wątpliwa.
Mecz z Eurobusem Przemyśl – 1:10, z Piastem Gliwice – 1:6. Siedem bramek straconych także w meczu z Constractem Lubawa. Dla kibiców, którzy pamiętają efektowne występy chorzowskiego Cleareksu w europejskich pucharach – a takich fanów na trybunach w Chorzowie cały czas nie brakuje – wyniki takie muszą być bardzo bolesnym doświadczeniem.
A do końcówki lat 90-tych ubiegłego wieku wcale sięgać nie trzeba. Nawet ostatnia dekada pokazała, że futsal w Chorzowie może mieć się dobrze, co było widać nie tylko w rozgrywkach ligowych, ale również w Pucharze Polski.
Lokaty zajmowane przez Clearex/ Ruch w ostatnich dziesięciu sezonach:
2015/2016: 10 (wówczas barażowe, bo w ekstraklasie grało 12 drużyn)
2016/2017: 4
2017/2018: 4
2018/2019: 3
2019/2020: 4
2020/2021: 4
2021/2022: 7
2022/2023: 13
2023/2024: 14 (spadkowe)
2024/2025 – gra w I lidze
2025/2026: na ten moment ostatnie miejsce w tabeli
Nie sposób jednak nie zauważyć, że futsalowa ekstraklasa, dzisiaj mająca już tytularnego sponsora, w ostatnich latach znacząco ruszyła do przodu. – To nie tyle Clearex w pewnym momencie mocno spuścił z tonu, co po prostu konkurencja przyśpieszyła – mówi jeden z byłych ligowych trenerów. Większość drużyn jeżeli nie jest już profesjonalnych, to na pewno pół-profesjonalnych, starając się jak największy akcent kłaść właśnie na zawodowstwo zawodników i samego sztabu trenerskiego.
Jak to jest w Chorzowie? Najlepiej to widać na przykładzie środowego meczu z Eurobusem Przemyśl. – Trudno wiele wymagać, gdy zawodnicy są w dniu meczu w pracy do godziny 17-ej. Takie są nasze realia – mówi trener chorzowian Roman Vakhula. Dla porównania, ekipa z Przemyśla na mecz do Chorzowa przyjechała dzień wcześniej.
Nie jednak sama organizacja decyduje o wyniku. Chorzowianie latem dwoili się i troili, by po awansie umiejętnie wzmocnić skład. Do wielkich roszad nie doszło. Ruch nie był w stanie oferować tyle, co inne kluby grające na najwyższym poziomie, a nawet czołowe pierwszoligowe. – Rozmawiamy, rozmawiamy, ale proza życia jest decydująca – mówili już latem przedstawiciele klubu. Dziś nie jest przypadkiem, że trzon chorzowskiej drużyny stanowią zawodnicy z Chorzowa i okolic, a niemal w całej lidze dominują obcokrajowcy.
Stosunek jakości do ceny powoduje, że na obcokrajowców decydują się nawet kluby pierwszoligowe. Ruch poprzedni sezon na zapleczu ekstraklasy wygrał przede wszystkim kolektywem i przygotowaniem fizycznym. – Trenowaliśmy częściej niż rywale, było to widać w końcówkach spotkań, kiedy strzelaliśmy gole. Tworzyliśmy także kolektyw, który po prostu dążył do wyznaczonego celu i bardzo, ale to bardzo, chciał tego awansu – mówił po poprzednim sezonie trener Roman Vakhula. Dzisiaj tych różnic – na tle najlepszych drużyn w ekstraklasie – nie widać. Ekstraklasowicze trenują 6-7 razy w tygodniu, Ruch łącznie pięć, jeżeli weźmiemy pod uwagę także jednostkę meczową. Nic więc dziwnego, że w końcówkach spotkań to rywale wyglądają zdecydowanie lepiej. Nie pomógł nawet zdecydowanie najwcześniej z wszystkich drużyn ligowych rozpoczęty okres przygotowawczy.
Ruch obecnie zamyka ligową stawkę w futsalowej ekstraklasie. Ma tylko jeden punkt zdobyty w siedmiu spotkaniach i najwięcej goli straconych. Czy w Chorzowie dzisiejszym startem w FFE mogą być zaskoczeni? – Liczyliśmy się z tym, że tak to będzie wyglądać – słyszymy. – Beniaminkowie będą mieć zawsze bardzo trudno, a Ruch nie dokonał wielu wzmocnień. Może pod tym względem coś się wydarzy zimą.
Nie brakuje w obecnej sytuacji futsalowego Ruchu porównań i analogii do sytuacji sprzed dwóch lat, gdy to piłkarze z Chorzowa awansowali do elity. Euforia szybko ustąpiła miejsca brutalnej rzeczywistości, a przygoda z najwyższym poziomem piłkarskim trwała tylko rok. Do dzisiaj Niebiescy w pewien sposób nie potrafią się z tego „odkręcić”.
Paradoksalnie, Ruch nie jest jednak skazany jeszcze na spadek. Fogo Futsal Ekstraklasa to liga dwóch prędkości, gdzie beniaminek niemal z marszu skazywany jest na rywalizację o utrzymanie. – Pod jakim względem odstajemy od najlepszych rywali? Pod każdym, zarówno technicznie, taktycznie, jak i fizycznie – mówi wprost Roman Vakhula. – Byliśmy jednak tego świadomi, od samego początku – dodaje były doświadczony ligowiec.
Dzisiaj wykładnikiem umiejętności graczy z Chorzowa nie są więc spotkania z drużynami z Przemyśla, Lubawy, Gliwic czy też z Bielska-Białej. Mecze z pozostałymi beniaminkami czy też z ekipami z Bochni oraz z Widzewem Łódź będą decydujące dla losów chorzowskiej ekipy. A, że chorzowian nie można skazywać na pożarcie pokazał mecz z Rekordem. Jeden z głównych faworytów do mistrzostwa Polski w Chorzowie zremisował 1:1. Ruch więc stać na sukces w FOGO Futsal Ekstraklasie (czytaj: utrzymanie), ale dzisiaj już wiadomo, że będzie on się rodził w wielkich bólach.