Sześć ostatnich meczów, sześć porażek, w tym w Pucharze Polski z III-ligowym Zawiszą Bydgoszcz. W Tychach dzisiaj trudno szukać jakichkolwiek powodów do optymizmu, tym bardziej, że to co wiosną było siłą pierwszoligowca dzisiaj jest coraz większym problemem.
Kibice w Tychach przekonują się, jak przewrotna może być piłka. Klub, który wiosną do końca bił się o strefę barażową rozpoczął sezon od dwóch wygranych, a w trzeciej kolejce rozegrał fantastyczny bój z Wisłą, który ostatecznie goście z Krakowa wygrali 4:3. – Porażka zawsze boli, ale po takim meczu można znaleźć wiele pozytywów – mówili po tym spotkaniu tyszanie, którzy z wielkimi nadziejami mogli wyczekiwać kolejnych pojedynków.
Czy Artur Skowronek zostanie?
I w następnych meczach nie było jeszcze tak źle – GKS potrafił ograć Puszczę Niepołomice – ale od miesiąca tyszanie nie zdobyli nawet punktu. Pięć meczów ligowych, w których zdobyli zaledwie trzy bramki – przy dwunastu straconych – dodatkowo przegrali także w Pucharze Polski na wyjeździe z Zawiszą Bydgoszcz (0:2). Sytuacja tym boleśniejsza dla kibiców w Tychach, że pierwszoligowiec – w przeciwieństwie do wielu innych drużyn – na mecz PP wystawił najsilniejszy skład.
Nic więc dziwnego, że w obecnej sytuacji coraz częściej pojawia się pytanie o przyszłość trenera Artura Skowronka. Na ten moment wydaje się, że do zmiany w najbliższych dniach nie dojdzie, a wpływ na to mogą mieć także finanse. Niewiele ponad rok temu tyszanie rozstali się z trenerem Dariuszem Banasikiem. I chociaż klub poinformował, że rozstanie nastąpiło za porozumieniem stron, to jednak sam trener informował na początku tego roku w PS, że ma jeszcze ważny kontrakt z pierwszoligowcem. Banasik umowę z GKS-em Tychy miał do połowy 2026 roku i bez względu na ostateczny kształt rozstania, sam klub rozstanie to mocno odczuł.
Research zagranicznych opcji
Teraz w Tychach chcą uniknąć podobnej sytuacji. Wszyscy zdają sobie sprawę z sytuacji w tabeli, ale jednocześnie wiedzą, że dzisiaj trener Artur Skowronek ma zupełnie inne „narzędzia” do pracy niż jeszcze kilka tygodni temu. – To jest nowa właściwie drużyna, mówiąc o pozycjach. Do tamtego momentu (chodzi o wiosenne zmagania – przyp. red.) w tej nowej szatni nie ma się kto odwołać. Brakuje też po prostu doświadczenia – mówił po ostatnim meczu trener Skowronek. Inna rzecz, że pomimo zmian w zespole niepokoić musi chociażby gra w defensywie, niekoniecznie wynikająca wyłącznie z personaliów.
Czy wpłynie to wszystko na posadę trenera przekonamy się pewnie w najbliższych tygodniach, być może nawet dniach. Na razie żadne decyzje nie zapadają, ale włodarze klubu trzymają rękę na pulsie i rozglądają się na rynku trenerskim, głównie za naszą zachodnią granicą. Tyszanie przyglądają się również piłkarzom, którzy są „wolnymi graczami”, ale tu również głównie sondowanie.
Kibice uderzyli w imprezowiczów
Sama atmosfera w drużynie również nie jest najlepsza, ale przy aktualnych wynikach trudno się właściwie temu nawet dziwić. Na ostatnim meczu z Pogonią Siedlce dali temu wyraz kibice wywieszając transparent skierowany do Kamila Głogowskiego i Nico Adamczyka, jakoby większą aktywność wykazywali w katowickich dyskotekach aniżeli na boisku. Głogowski w meczu z Pogonią w pewnym sensie się zrehabilitował, bo zdobył bramkę, był zresztą bardzo aktywnym zawodnikiem, co nie zmienia faktu, że taka sytuacja musi kibiców niepokoić.
Nie brakuje także opinii, że zróżnicowana szatnia GKS-u dzisiaj jest mocno podzielona na dwie grupy: Polaków i młodych obcokrajowców, zwłaszcza tych, którzy dołączyli do zespołu latem. To może mieć również niebagatelne znaczenie, bo team spirit w decydujących momentach pierwszoligowej rywalizacji może być kluczowym elementem.
NASZ KOMENTARZ

To nie wina Artura Skowronka, że GKS Tychy już drugi sezon z rzędu odpala jak stary diesel. Tak się kończy robienie rewolucji w szatni każdego lata, kiedy czasu na zgrywanie nowej układanki jest cholernie mało!
Szefostwo klubu z Edukacji rok temu jeszcze w sierpniu podjęło decyzję o zwolnieniu trenera Dariusza Banasika. Przyszedł Skowronek, lecz na zakończenie września drużyna GKS miała 10 punktów. Dziś, mimo serii porażek, ma jedno oczko więcej na swoim koncie.
Tak naprawdę rok temu GKS Tychy odpalił dopiero pod koniec listopada! Potem świetnie przepracowana zima i mieliśmy rewelację rundy wiosennej, która biła się o awans. Artur Skowronek nie chce porównywać obu zespołów. Wynika to z faktu, że dziś ma inny materiał. Ściągnąć Marcela Łubika czy Juliusa Ertlthalera nie uda się co roku.
Wniosek? Ten szkoleniowiec potrzebuje czasu, bo nie jest cudotwórcą. Dziś widać, że wygrane na starcie sezonu z Miedzią czy Polonią były nieco mylące i wynikały raczej ze słabego zgrania rywali w Betclic I lidze, aniżeli genialnej formie GKS. Młodzi piłkarze z obecnej kadry powinni stanąć murem za trenerem i skupić się na robocie, żeby nie popełniać tylu indywidualnych błędów. Na imprezy przyjdzie inny czas!
Jeden komentarz
Do pracy rodacy, punkty leżą na zielonej murawie, czyż naprawdę tak trudno upilnować w szesnasce zawodników drużyny przeciwnej???to jest główny grzech tej drużyny