Piast Gliwice doczekał się premierowego zwycięstwa w PKO BP Ekstraklasie. Ekipa z Okrzei była jedyną, która tak długo nie zainkasowałaby kompletu punktów. W ostatnią sobotę września gliwiczanie wrócili z dalekiej podróży nie tylko w lidze, ale i w meczu, pokonując Bruk-Bet Termalikę Nieciecza 4:2.
Trener wiedział, że dojdzie do odwrotu losów
Wejście drużyny z Gliwic w spotkanie z beniaminkiem nie tylko było dalekie od ideału, ale równocześnie katastrofalne. Piast w 20. minucie przegrywał 0:2, popełniając koszmarne błędy w defensywie. Termalica, a konkretnie Krzysztof Kubica stał przed szansą zamknięcia spotkania, ale zbyt długo po kolejnej pomyłce gospodarzy bawił się z Frantiskiem Plachem w polu karnym. Nadzieję gospodarzom dał Adrian Dalmau, który na niewiele przed końcem I części dał kontakt. W drugiej odsłonie bohaterem okazał się Leandro Sanca – autor dubletu. Miejscowi od 70. minuty grali w dziesiątkę, ale w ostatniej akcji meczu przystemplowali zwycięstwo 4. trafieniem.
– To szalony i wyjątkowy mecz. Nie zaczęliśmy go dobrze, bo przegrywaliśmy 0:2 w 20. minucie. Może łatwo to powiedzieć po meczu, kiedy wygraliśmy, ale po tym, co zobaczyłem w ostatnich 25 minutach I połowy, byłem pewny, że odwrócimy losy meczu. Dokonaliśmy w przerwie zmian w sposobie gry w obronie. Dzięki temu znaleźliśmy przestrzeń na starcie II odsłony – mówił Max Molder, trener Piasta Gliwice.
„To nie było normalne”
Piast przynajmniej do przyszłego weekendu nie opuści strefy spadkowej, choć wydostał się z ostatniej lokaty. Z uwagi na komplet punktów i porażkę Lechii Gdańsk z Koroną Kielce 0:3 gliwiczanie wspięli się na przedostatnią pozycję. Posiadają 7 punktów i jednocześnie jeden straty do GKS-u Katowice i Rakowa Częstochowa (a także dwa mecze zaległe – z Legią i Lechem). Zespół z Okrzei musiał czekać do 8. meczu w sezonie, by odnieść zwycięstwo. Nietrudno domyślać się, że nastroje wewnątrz zespołu musiały być różne.
– Powiedziałem po meczu do zawodników, że nie znam tak wielu piłkarzy, którzy pragnęliby aż tak bardzo zwycięstwa. To nie jest zbyt normalne, że po siedmiu pierwszych spotkaniach Piast miał tyle punktów na swoim koncie. To przełożyło się na chęci zespołu – wyjaśnił Szwed.
Jirka konkretnym impulsem
Tuż po przerwie na murawie pojawił się Erik Jirka, który z reguły przyzwyczaił do gry w wyjściowym składzie. Jednakże od środowego starcia z rezerwami Korony Kielce w Pucharze Polski Słowak wchodzi z ławki rezerwowych. Stanowił ogromny impuls Piasta już od 1. akcji II odsłony, a swoją dobrą dyspozycję i wygrywane pojedynki potwierdził bramką na 4:2. Przez platformę flashscore.pl został oceniony najlepiej (8.5). Co zatem jest powodem przerwanej passy wychodzenia w pierwszym składzie, która miała miejsce od początku sezonu?
Nigdy nie odpowiem konkretnie, ponieważ to zawsze sprawa pomiędzy mną a zawodnikiem. Generalnie rzecz biorąc, decyzja może być podyktowana fizycznością, treningiem, planem taktycznym czy tym, kto ile grał. Powodów zawsze może być wiele. Rzeczywiście wykonał dobrą robotę z ławki. Jest fantastycznym piłkarzem. Uwielbiam go jako zawodnika, jak i człowieka
odpowiedział Śląskiemu Sportowi trener Molder.
Kolejne spotkanie Piasta Gliwice odbędzie się w piątek, 3 października o 20:30. Wówczas Ślązacy zagrają na wyjeździe z Piastem Gliwice.