Narasta zniecierpliwienie Lukasa Podolskiego. Dziś zorganizował briefing prasowy, aby wywrzeć dodatkową presję na mieście Zabrze, któremu – jego zdaniem – nie zależy na dokończeniu procesu prywatyzacji.
Przypomnijmy, że niemiecka spółka LP Holding Gmbh jest jedynym podmiotem, który pozostał w procesie zakupu akcji Górnika Zabrze. Była prezydent Zabrza, Agnieszka Rupniewska, twierdziła w maju, że proces prywatyzacji był na finiszu. Optymizmu koleżanki z Koalicji Obywatelskiej nie podzieliła Ewa Weber, która została komisarzem miasta, przeanalizowała temat prywatyzacji i wskazała wiele zaniedbań, które trzeba było naprawić.
Robią politykę na Górniku
– Wydaje mi się, że w mieście ten proces rozpędza się tylko przed wyborami. Jak jadę do ratusza, to zawsze mam sesję – wskazał dziś Lukas Podolski, mając na myśli zdjęcia z kolejnymi urzędnikami, którzy chcieli budować swój PR w jego otoczeniu. Odczucia Podolskiego nie dziwią. Nawet wspomniana Ewa Weber chętnie wykorzystała kwestię sprzedaży Górnika w trakcie swojej kampanii. Zdjęcia z Poldim robił sobie również Kamil Żbikowski, który finalnie wygrał ostatnie wybory.
– Nie mam pretensji do obecnego prezydenta Zabrza. On jest dopiero kilka tygodni, ma dużo spraw do ogarnięcia. Wszystko wymaga czasu, ale zapowiadana była większa dynamika tych działań. Być może miasto nie chce tego klubu sprzedać. Ja to zrozumiem, tylko niech to powiedzą – podkreślił dziś Podolski, co cytuje serwis Roosevelta81, i dodał nawet zdanie: – Mnie to wygląda tak, że miasto nie chce Górnika sprzedać.
W co gra Lukas?
Wygląda na to, że każdy realizuje swój cel w tej układance. Samorządowcy robili na Górniku politykę od czasów Małgorzaty Mańki-Szulik. Nieudolnie zresztą. Z kolei Lukas Podolski z jednej strony mówi, że właścicielem klubu być nie musi. Potem jednak zwołuje briefing, aby naciskać na ratusz.
– To, co obecnie robimy w Górniku, nie mając inwestora czy pomocy z miasta, to jest majstersztyk. Patrząc na nas inne kluby powinny się wstydzić. Moim zdaniem w obecnych realiach my naprawdę robimy to mistrzostwo – akcentował mocno Lukas, aby kibice domagali się na urzędnikach szybszego działania, aby presja na samorządzie rosła.
Kiedy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Miasto chce sprzedać klub, ale nie chce potem do niego dalej dopłacać (obecnie miasto przekazuje co roku 4 mln zł rocznie + miejska spółka pokrywa 20-25 mln zł kosztu utrzymania stadionu). Podolski liczy tymczasem na dalsze wsparcie w spłacie długów, korzystne warunki wynajmu stadionu oraz przejęcie kontroli nad akademią piłkarską.
Niedokończony stadion
– Ktoś powie w mieście „przecież daliśmy wam stadion”. Tylko co to za stadion, gdzie strefa VIP, która powinna zarabiać i pracować, na którą są chętni nie jest gotowa. Zabrze miało jedyny stadion na świecie z trzema trybunami przez 10 lat. Teraz dobudowali trybunę, ale bez tej strefy nie jest w pełni funkcjonalny – narzekał dziś Lukas Podolski, który lubi powoływać się na niemiecki sposób działania i profesjonalizm.
Spójrzmy zatem na Monachium. To kluby (Bayern i TSV) oraz prywatny biznes wzięli kredyt i zbudowali Allianz Arenę. Nowoczesny obiekt Hoffenheim? Sfinansował Dietmar Hopp, przedsiębiorca i główny sponsor klubu. Idźmy dalej, Gelsenkirchen. Schalke 04 budowało swój stadion w latach 2018-2001 i dopiero w 2019 roku spłaciło ostatnią ratę kredytu. Obiekt w Leverkusen też został zmodernizowany za pieniądze prywatnej spółki, Bayer 04 Immobilien GmbH, która jest częścią Bayer AG.
Podolski narzeka zatem, że biedne polskie miasto nadal nie dokończyło budowy obiektu. Tymczasem w Niemczech za takie inwestycje płaci na ogół prywatny inwestor, którym chce być jego spółka. Niestety, w Polsce standard jest inny i to samorządy biorą na siebie często takie wydatki. Potem absurdów często tylko przybywa i jest tak, że to nie klub sprzedaje loże VIP na swoje mecze, tylko urzędnicy z miejskiej spółki.
NASZ KOMENTARZ
Nie dziwi fakt, że Lukas Podolski jest zmęczony tym, że politycy najwięcej o prywatyzacji mówią przed wyborami, a potem tracą zapał. Pytanie, dlaczego tak jest? Ze słów Lukasa wiemy, że chce kupić Górnik, ale nie chce spłacać długów poprzedników. Chce przejąć kontrolę nad akademią. I chciałbym na korzystnych warunkach wynajmować stadion.
Tylko, że miasto Zabrze zamierza sprzedać klub po to, aby już dłużej do niego nie dopłacać. Ratusz ma ogromne problemy finansowe. Potrzebował pożyczki z Ministerstwa Finansów, aby zapłacić nauczycielom. Można zaryzykować tezę, że Zabrza nie było stać na tak drogi stadion i był to kaprys Małgorzaty Mańki-Szulik aby tylko utrzymać się przy władzy.
Nowi prezydenci wiedzieli, że nie mogą sprzedać klubu i przekazywać jeszcze większych kwot na prywatną spółkę, bo śledczy mogą im zarzucić niegospodarność. Dlatego Kamil Żbikowski powinien w transparentny sposób ogłosić, na co tak realnie stać miasto Zabrze. Tak, aby Lukas Podolski wiedział na czym stoi. I aby mieszkańcy Zabrza mieli świadomość o co chodzi w procesie prywatyzacji. Bo na koniec dnia urzędnicy wydają ich pieniądze.