Close Menu
SlaskiSport
  • Gieksa
  • Górnik
  • Piast
  • Ruch
  • Tychy
  • Polonia
Co nowego?

Wiemy, o ile GieKSa jest stratna za odwołany mecz z Jagą!

3.0

Ostatni w tabeli Znicz wygrał w Chorzowie…

Tomczyk chwali sztuczne boisko

Facebook X (Twitter) Instagram
  • Gieksa
  • Górnik
  • Piast
  • Ruch
  • Tychy
  • Polonia
Facebook X (Twitter) Instagram
SlaskiSport
  • Piłka nożna
  • Kibice
  • Stadiony
  • Transfery
  • Inne sporty
SlaskiSport
SlaskiSport.pl:Strona główna » Pytamy dyrektora Polonii o awans, o przyszłość trenera, o Górnik [WYWIAD]
Norbert Barczyk / PressFocus
Polonia

Pytamy dyrektora Polonii o awans, o przyszłość trenera, o Górnik [WYWIAD]

By Krzysztof Sarna20 września, 2025

Polonia to dziś wzorowy przykład, jak mądrze można odbudować zasłużony klub piłkarski w skromnych warunkach. Beniaminek z Bytomia wszedł do Betclic I ligi bez kompleksów, dzięki mądrej polityce pionu sportowego.

Krzysztof Sarna: Na cztery ostatnie ligowe mecze wygraliście trzy i jesteście 'czarnym koniem’ rozgrywek Betclic I ligi! Satysfakcja jest duża?

Tomasz Stefankiewicz (dyrektor sportowy Polonii): – Przede wszystkim jesteśmy zadowoleni z tego, jak się prezentujemy od momentu wejścia na poziom I ligi. To nie jest łatwe jako beniaminek, by szybko się zaadoptować i dostosować. Nam się to w miarę udaje. Mieliśmy już pierwszy kryzys w postaci trzech porażek z rzędu. Największa duma w naszych szeregach jest spowodowana bardzo dużą liczbą dobrych wniosków, zimnej krwi i chłodnej głowy. Udało się wydostać z kryzysu w skuteczny sposób, co pokazują ostatnie mecze.

Na pewno pod kątem organizacji gry, intensywności czy działań taktycznych jesteśmy zespołem, który się wyróżnia. To również zachowania motoryczne i sposób biegania – jesteśmy w czołówce ligi. Tak naprawdę dzisiaj wszystko procentuje bagażem punktowym, który już zbudowaliśmy. Trzeba jeszcze mocniej uwypuklić, że zdecydowaną większość spotkań rozegraliśmy na wyjeździe. Tylko trzy kolejki za nami w domu. To tym bardziej podkreśla, że start jest udany. 

Wysoki pressing, który był widoczny chociażby w meczu z Wieczystą, będzie waszym znakiem firmowym?

– Tak. Jesteśmy drużyną, która chce bronić wysoko, być intensywną. Także wysoko i jak najszybciej odbierać piłkę i ją posiadać, choć niekoniecznie utrzymywać się przy niej przez cały czas. Statystycznie po wysokich odbiorach droga do bramki jest zdecydowanie krótsza. To procentowo zwiększa możliwość zdobycia bramki. Natomiast w niskiej budowie również jesteśmy zespołem, który ma określoną jakość i określony sposób na grę. Nie poszukujemy długich zagrań. Raczej staramy się budować całokształt w oparciu o atak pozycyjny. Jest to znakiem rozpoznawczym tego zespołu tak naprawdę od momentu awansu. 

Przed dołączeniem trenera Tomczyka taka była wizja klubu. Chcieliśmy grać w ten sposób. Nie udawało się to w regularnym punktowaniu na odpowiednim poziomie. Po dołączeniu obecnego szkoleniowca punktujemy średnio na poziomie 2,0 od blisko dwóch lat. To pokazuje, że nie dość, że można grać ładnie dla oka, przyciągać ludzi na nasze mecze, ale też być skutecznym.

Wliczając sparing z Cracovią, to od sześciu spotkań nie przegraliście. To daje spokój?

– Jesteśmy bardzo stabilni w naszej pracy. To klucz do sukcesu. W ten sam sposób staramy się wyciągać wnioski po wygranych meczach, jak i po ostatnich przegranych. Jeżeli rozłożymy na czynniki pierwsze trzy spotkania, w których nie zapunktowaliśmy, to mecz w Łodzi na pewno pod kątem naszej gry w pierwszej połowie nie był zły. Być może w przerwie byliśmy zbyt naiwni i nasze nastawienie sprawiło, że daliśmy się “nadziać”. Stąd ta wysoka porażka. 

Przegraliśmy mecz ze Stalą Rzeszów, w którym statystycznie i piłkarsko byliśmy przeważającą stroną, dodatkowo graliśmy w przewadze. Zapewne, gdybyśmy rozegrali to starcie jeszcze kilka razy, najpewniej skończyłoby się inaczej. Natomiast była to dla nas pewna informacja, że kiedy przeciwnik schodzi do bardzo niskiej obrony i zdobywamy trzecią tercję, to potrzebujemy czegoś więcej, aniżeli tylko “wjazdu” z bocznego sektora i dośrodkowania. Wyciągnęliśmy dużo lekcji z tego pojedynku.

W Siedlcach nie podołaliśmy fizyczności. Za późno zaczęliśmy grać swoją grę i z opóźnieniem się dostosowaliśmy. Każdy mecz był inny, z każdego z nich wyciągnęliśmy coś odmiennego, co dziś również procentuje. Sztab także zmienił kilka rzeczy w ostatnich meczach bez porażki – czy to w sposobie pressingu, czy otwarcia gry. To przynosi wymierne efekty. 

Do kiedy Łukasz Tomczyk związany jest kontraktem z Polonią?

– Umowa trenera Tomczyka jest ważna do końca tego sezonu. Od początku pracujemy w partnerskich relacjach. Uważam, że współpraca układa się bardzo dobrze i jesteśmy dość stabilnym duetem. Staramy się planować do przodu. To jeszcze nie jest moment, by mówić o kwestii przyszłego sezonu. Zobaczymy, co się wydarzy i jaki potencjał przyszłościowo będzie mieć Polonia Bytom. Mam świadomość tego, że nazwisko trenera Tomczyka jest mocno eksponowane na rynku piłkarskim. 

Jednym z moich planów dotyczących rozwoju Polonii jest to, żeby jej trenerzy promowali się poprzez klub. Jestem przekonany, że finalnie trener Tomczyk będzie miał przyjemność pracować w Ekstraklasie. Natomiast czy to wydarzy się w przyszłym sezonie, czy też pozostanie na kolejny rok w Polonii, to nie rozmowa na teraz.

Wszystko musi mieć swój czas. Szkoleniowiec obecnie debiutancko prowadzi Polonię na poziomie I ligi. Tak naprawdę czeka na możliwość kwalifikacji na kolejną edycję kursu UEFA Pro. Dopiero zakwalifikowanie się na ten kurs daje mu szersze możliwości myślenia o swojej karierze na najwyższym poziomie w kraju. Myślę, że metodą małych kroków, którą budujemy Polonię, tak trener Tomczyk tworzy swoją karierę. To obecnie najlepsze, co można robić.

Czy doszło już do rozmów z Łukaszem Tomczykiem na temat nowej umowy? Jak ocenić szanse, czy trener zostanie w Bytomiu?

– Wszystko zależy od tego, jaki potencjał będzie mieć Polonia. Dziś wszyscy cieszymy się dobrymi wynikami klubu. Natomiast mamy świadomość tego, jaka jest nasza pozycja na piłkarskiej mapie Polski. Patrzymy w tabelę i na ten moment jesteśmy 22. siłą w kraju. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w Bytomiu są pewne ograniczenia. To nie tak, że za sprawą czarodziejskiej różdżki pokonamy pewne bariery i przeskoczymy na zupełnie inny poziom, adekwatny do tego, jakie mamy chęci czy ambicje – czy to trener Tomczyk, czy ja. Jesteśmy tego świadomi.

Również należy sobie jasno powiedzieć, że jeśli trener Tomczyk w kolejnym sezonie będzie miał propozycję pracy w lepszym projekcie na wyższym poziomie, to zapewne z niej skorzysta. Będzie to naturalna kolej rzeczy.

Świadomość tego, że może dojść do takiej sytuacji, wymusza na mnie i na pionie sportowym Polonii przygotowanie do takiego rozwiązania. Oczywiście mam to z tyłu głowy i jestem przygotowany na taki scenariusz w najbliższych miesiącach. To kolejne kroki. Dziś jesteśmy na etapie skupienia na sobotnim meczu z Miedzią Legnica, a także kolejnym pojedynku w Pucharze Polski. Także w tych rozgrywkach mamy swoje ambicje. Chcemy poprzez nie pokazać się na arenie krajowej.

NASZ KOMENTARZ: Tomczyk w końcu wyfrunie z Bytomia

Powiedziałeś o ograniczeniach Bytomia. W jednym z ostatnich wywiadów wspomniałeś również, że w tym okienku nie byliście gotowi na transfery gotówkowe.

– Jesteśmy w fazie adaptacji do wyższego poziomu rozgrywkowego jako organizacja i pion sportowy. Nie boję się powiedzieć tego, że pod kątem doboru ludzi pod profil i standard pracy pionu sportowego jesteśmy bardzo kompetentni. Celem, który sobie zakładamy na pierwszy rok jako beniaminka, jest ustabilizowanie klubu na polskim podwórku. Przyjęliśmy strategię, że jesteśmy dalecy od gotówkowych transferów. Szukamy różnych opcji. W celu posiadania elastyczności kadry poszukujemy wypożyczeń. Pewne ruchy długo trwały, bo musieliśmy je długo negocjować po to, żeby wyczekać moment, w którym zawodnik może do nas trafić, tak jak Mikulas Bakala. Musieliśmy poczekać na nieodpłatne ruchy, takie jak Matej Matić. Identycznie sprawa ma się z piłkarzem na pozycję numer 9 – Theodorisem Tsirigotisem. Trafił w ostatnim dniu okienka. 

Całokształt determinuje oczywiście to, że nie jesteśmy pierwszym wyborem ani klubem, który będzie od razu szybko gotowy. Natomiast proces adaptacji zawodników poprzez kompetencje sztabu jest znacznie przyspieszony. Drużyna dobrze funkcjonuje mimo późniejszych dołączeń piłkarzy. Pod kątem przyszłych sezonów z pewnością naszym celem będzie bardziej ustabilizowana kadra. 12-14 ruchów transferowych po awansie to jest mimo wszystko dużo. Nie nazwałbym tego rewolucją, bo kręgosłup w postaci zawodników z II ligi jednak stanowi o sile tego zespołu. Konrad Andrzejczak, Tomek Gajda, Mikołaj Łabojko, Axel Holewiński, Kuba Arak, Kamil Wojtyra – to ludzie, którzy byli w szczebel niżej wiodącymi i dzisiaj też są. 

Raczej dokładamy kolejne puzelki, natomiast w przyszłych latach na pewno będziemy chcieli też zmonetyzować pracę pionu sportowego, tego jak drużyna funkcjonuje, będziemy chcieli stawiać na zawodników rokrocznie pokroju Oliwiera Kwiatkowskiego, czyli młodych zdolnych, którym możemy w jakiś sposób wytorować ścieżkę rozwoju na poziom Ekstraklasy, jeżeli nawet nie na transfer zagraniczny. Też musimy pod kątem biznesowym patrzeć na to, żeby ta strona przychodowa w klubie się zgadzała, żeby Polonia zarabiała na takich ruchach. Dla nas logiczne jest to, że nie zapominamy o swojej macierzy, o tym, że penetrować musimy poziom drugiej, trzeciej, czasami nawet czwartej ligi. Zobaczmy, że Oliwier Kwiatkowski trafił do nas z Rozwoju Katowice z IV ligi. W niej również jest możliwość sięgnięcia po niezłych piłkarzy. 

Tak więc nie nastawiałbym się przyszłościowo na pozyskiwaniu zawodników, z setkami występów na poziomie ligowym, płacenia wysokich kontraktów i dużych sum transferowych. Najpewniej będzie to projekt rozwojowy, gdzie do Polonii będą trafiali zawodnicy do wypromowania z dużym potencjałem, którym klub będzie chciał dać szansę otworzyć ścieżkę. Na pewno będziemy chcieli ustabilizować pewien profil Polonii, więc to jest cel na najbliższe kilka okienek. Nie zapominamy także o klubowej akademii, bardzo wierzymy w jej rozwój, dokładamy starań aby nadążała za rozwojem pierwszego zespołu i z grup młodzieżowych chcielibyśmy wykorzystywać potencjał najzdolniejszych wychowanków, takich jak np. Piotrek Machaczek z rocznika 2010, który już zadebiutował w sparingu i dołożył do tego piękną bramkę. 

Wypożyczenia rzeczywiście rzucają się w oczy, a wśród nich zwłaszcza jeden klub – Górnik Zabrze. W poprzednim sezonie wypożyczony został Norbert Barczak, w tym z kolei Dawid Szwiec, którego transfer skróciliście, a także niedawno pozyskany Theodoris Tsirigotis. Interesowaliście się też Wiktorem Nowakiem, który finalnie trafił na wypożyczenie do Wisły Płock. Można zatem mówić o bardzo dobrych relacjach z tym klubem?

– Myślę, że tak. Z Górnikiem jesteśmy w dobrych relacjach. Jesteśmy blisko siebie. Z dyrektorem Milikiem i z innymi przedstawicielami pionu sportowego Górnika jesteśmy na stałych łączach. Oni mają świadomość, jak my pracujemy, czego potrzebujemy. Widzą, że przetarty szlak na linii Górnik-Polonia, czy to w przypadku Kuby Pochcioła, czy to ostatnio Norberta Barczaka to były dobre ruchy, ci zawodnicy trafili do Bytomia i wykonali odpowiednią robotę i obydwa kluby były zadowolone z tych ruchów.

W tym roku już na pierwszym etapie okienka pozyskaliśmy Dawida Szwieca, natomiast też poprzez to, że te relacje między nami są na tyle bliskie, racjonalne i szczere, jeszcze przed końcem okienka zareagowaliśmy, żeby przede wszystkim nie skrzywdzić zawodnika. Jeżeli widzimy, że Szwiec nie miał dużych możliwości na zrealizowanie pewnej puli minutowej, to wycofaliśmy się wspólnie z tego ruchu. Górnik znalazł alternatywne rozwiązanie dla zawodnika. 

Pojawiła się w końcówce okienka możliwość przez to, że Górnik wiedział, że szukamy na pozycję numer 9 profilowo kogoś innego niż mamy, więc tak naprawdę szybko porozumieliśmy się co do transferu Theodorisa Tsirigotisa. Uważam, że taka współpraca pomiędzy lokalnymi klubami na partnerskich zasadach jest bardzo dobra. Mnie przede wszystkim cieszy to, że dyrektor Milik i Górnik nie traktują nas tak naprawdę z poziomu patrzenia na nas z góry jako duży klub. Nie ma traktowania nas jako o wiele mniejszych.

Jest w tej materii duże partnerstwo, natomiast to nie jest tylko Górnik, bo podobne relacje mamy z ludźmi chociażby w Częstochowie. Tam także rozmawiamy. Również kilka tematów było bliskich finalizacji. Rozmawialiśmy o różnych zagranicznych opcjach, finalnie trafił do nas Antoni Burkiewicz. To też była świadoma decyzja ze strony Rakowa, żebyśmy spróbowali się zająć tym chłopakiem i trzymać go w naszym procesie, bo Raków wie, że u trenera Tomczyka i u trenera Ocimka, których zresztą znają, bo są to tak naprawdę wychowankowie szkoły Rakowa, w Bytomiu ten zawodnik nie straci tego okresu, mimo że na razie dzisiaj minutowo w jego przypadku nie wygląda to dobrze.

Myślę, że takim kluczem i podstawą jest to, żeby szukać tych dobrych relacji dookoła z tymi klubami. My też jako Polonia Bytom mamy świadomość tego, jaka na razie jest nasza pozycja w  całej układance sportowo-piłkarsko-biznesowej. Nie mamy z tym problemu. Wiemy, że klub potrzebuje jeszcze trochę czasu na to, żeby podnieść swoją pozycję. Dzisiaj partnerstwo i dobre relacje z takimi klubami jak Górnik, Raków czy inne kluby z ekstraklasowym poziomem stanowią tylko plus dla naszego rozwoju.

Po ostatnim meczu w Tychach trener Tomczyk powiedział, że na razie konkurencja w ofensywie jest bardzo duża, bo Kamil Wojtyra i Kuba Arak posiadają wypracowane schematy i automatyzmy. Trafił do was Theodoris Tsirigotis. Na co konkretnie umówiliście się z dyrektorem Milikiem, który ostatnio wspomniał, że Grek został wypożyczony z myślą o graniu? 

– Przede wszystkim Tsirigotis jako zawodnik, który przychodził z dużymi nadziejami do Zabrza, musi obronić się swoją jakością piłkarską. Zarówno w Zabrzu, jak i my w Bytomiu mamy świadomość tego, że tylko dobra gra w Polonii, wywalczenie mocnej pozycji w tym zespole może sprawić to, że ten zawodnik może jeszcze w przyszłości zaistnieć w Górniku. Na tyle partnersko ze sobą żyjemy i rozmawiamy, że nie ma żadnych nacisków, nie ma tak naprawdę żadnych limitów minutowych pomiędzy nami. 

Oczywiście wychodzimy z założenia, że ten zawodnik został dobrze wyskautowany przez Zabrze. Koncepcja trenera, który dołączył już tak naprawdę po transferze Tsirigotisa być może sprawiło, że w pewnym momencie trener Gasparik  nie widzi takich możliwości gry dla tego zawodnika, a poziom niżej, czyli w Bytomiu na poziomie pierwszej ligi ten piłkarz więcej uzyska, więc to wszystko może się spiąć.

Podstawową kwestią jest to, że zarówno w Zabrzu, jak i w Bytomiu, pewne rzeczy są podobne, jeżeli chodzi o to, jak napastnik ma pracować. To przede wszystkim wysoka intensywność, praca jako pierwszego obrońcy to jest coś, czego my wymagamy i coś, w czym Wojtyra i Arak świetnie się spisują, bo jeśli czasami możemy im zarzucić pewne rzeczy w ofensywie, to nigdy nie możemy im zabrać tego, jak pracują dla zespołu, jak presują, bo są w tym bardzo dobrzy.

Również patrząc na drużynę w Zabrzu, to dzisiaj jest jej siłą Sondre Lisetha, który wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, mimo że po przejściu trenera Gasparika początkowo jego pozycja nie była taka mocna. Widzimy, jak ten zawodnik mocno pracuje. Widziałem też na żywo mecz w Częstochowie i tam Norweg wykonał świetną pracę. To jest coś, czego na pewno my będziemy na polskich boiskach oczekiwali od Tsirigotisa. Bez bazy w postaci intensywności, odpowiedniego biegania  nie będziemy rozmawiali o czymś dalej. 

Natomiast widzimy już po ponad tygodniu spędzonym w Bytomiu, że to zawodnik, który na pewno potrzebował chwili na to, żeby przeadaptować się z Zabrza do Bytomia. Już dzisiaj wygląda zdecydowanie lepiej niż w tych pierwszych dniach, kiedy naprawdę musiał się odnaleźć w całej tej sytuacji. Jesteśmy przekonani, że dostosuje się do naszego poziomu, jeżeli chodzi o założenia taktyczne, o to, jak ma funkcjonować. Jeżeli chodzi o to, czy ten zawodnik ma bramkę, ma łatwość w pojedynkach, zdobywaniu przestrzeni, to myślę, że wszyscy jesteśmy przekonani, że tak jest.

Jeżeli ktoś za granicą, nawet jeżeli to jest druga liga, tak jak w Grecji, ktoś jest zawodnikiem, który strzela ponad 20 bramek, to nie jest przypadek i widzimy, że ten zawodnik ma gola. W pierwszym momencie musi się zaadaptować, musi się dostosować do tego, co my chcemy robić na boisku, jak chcemy pracować. Jestem przekonany z trenerem Tomczykiem, że jeśli to będzie, to później dojdą do tego bramki. 

Kogo z mocnym CV polecano wam tego lata?

– Nie patrzymy na CV. Były takie nazwiska, którymi można by było się zachłysnąć i powiedzieć, że ktoś ma set występów w Ekstraklasie i to jest totalnie must have, bo to byłby dobry projekt marketingowo, żeby takiego zawodnika ściągnąć, bo pojawiłoby się duże nazwisko w Bytomiu. W przestrzeni medialnej pojawiały się takie nazwiska. Można wymienić chociażby te, które się pojawiły: Amaral czy Dani Ramirez. 

Natomiast my przede wszystkim patrzymy na to, jak zawodnik naszym zdaniem pod kątem profilowym będzie pasował do tego projektu. Czasami te nasze ruchy wydają się nieoczywiste. Niekiedy przy podpisie danego zawodnika ktoś mógłby powiedzieć: “No po co oni go wzięli?” Chociażby patrząc dzisiaj na Kacpra Michalskiego, ktoś mógłby rzec , że ten zawodnik dopiero co przed chwilą spadł z ligi z Wartą Poznań. Wcześniej co prawda na poziomie Ekstraklasy, ale nie poradził sobie razem z Ruchem. Pod kątem profilowym to jest zawodnik, który idealnie pasuje do naszego zespołu. Jest piłkarzem, który bardzo dużo zyskuje w pracy z trenerem Tomczykiem. Widzimy, że wymiernie w ostatnich kilku spotkaniach pomaga temu zespołowi. Bardziej nastawiamy się na profil, niż na CV, bo z CB można czasami się mocno przejechać. 

Dzisiaj chociażby patrzymy na przypadek Mendy’ego, który trafia do Pogoni. Cała Polska się zachwyca tym transferem. Oczywiście życzę drużynie ze Szczecina, żeby to pod kątem sportowym był dla nich dobry ruch. Patrząc na ostatnie występy, to duża wątpliwość. Na razie możemy mówić o marketingu, na razie możemy mówić o publikacjach, na razie możemy o tym mówić, że nowi właściciele pod kątem budowania PR-u, pod kątem budowania marki Pogoni zrobili coś dużego, natomiast pod kątem sportowym za relatywnie duże pieniądze myślę, że jest to ryzykowny ruch.

Polonia Bytom tak  ryzykownych ruchów nie może robić, ponieważ dla nas każdy flop transferowy tego typu mógłby się bardzo źle skończyć. Odpowiedzialność za każdą złotówkę, którą musimy obrócić kilka razy, jest bardzo duża. Może nie jest tak, że zarząd oczekuje ode mnie, że każdy transfer będzie trafiony, bo nie zawsze się to udaje i widzimy, że zawodnicy odchodzą z Polonii Bytom do innych klubów. 

Myślę, że nasza praca już jest w pewien sposób określona. Ludzie w środowisku wiedzą, jak pracujemy i raczej takie ruchy totalnie poza naszego schematu nie są oczekiwane i my też na pewno ich po prostu nie będziemy.

Czy kadra jest finalnie już zamknięta? Niektóre kluby wciąż analizują nazwiska graczy bez kontraktów.

– Kadra jest zamknięta. Teraz tak naprawdę jest okres, kiedy można spokojnie popracować nad tym, żeby wykonać pewne ruchy pod kątem kolejnych okienek. Mamy na oku kilku młodych zawodników z niższych lig. Jeździmy i oglądamy piłkarzy czy to w drugiej, czy w trzeciej lidze. Przymierzamy się do tego, żeby pewne ruchy sobie przygotować. Na pewno na najbliższy okres ta kadra to stały obraz.

Rzeczywiście jest duża rywalizacja. Ona również bierze się z tego, że mamy bardzo niski poziom urazów w zespole. Trzeba też jasno zaznaczyć, że proces treningowy oraz praca pionu medycznego, to jakimi standardami możemy pod kątem regeneracji dbać o zawodników – krok po kroku doprowadza do tego, że  nasi piłkarze nie mają żadnych urazów przeciążeniowych czy mięśniowych. Jeżeli coś się dzieje, to są to drobne rzeczy mechaniczne, jakieś skręcenia, jak to miał Krzysiek Wołkowicz czy Lucek Zieliński przez chwilę. To minimalne rzeczy, z których bardzo szybko wychodzimy.  Oby tak już oczywiście zostało. Nie chciałbym, żeby moje słowa się zastarzały, ale z jednej strony jest to olbrzymia radość, tak jak przed meczem z Miedzią, że mamy do dyspozycji całą kadrę, ale na pewno z punktu widzenia trenera nie jest to łatwe, bo trzeba niestety poza tę dwudziestkę wydelegować naprawdę dobrych zawodników, których chciałoby się mieć, ale oby więcej takich problemów dla trenerów, bo to wtedy znaczy, że praca idzie chyba w dobrym kierunku.

Trwa budowa drugiej trybuny. Jest szansa, że zostanie udostępniona jeszcze w tej rundzie?

– Zobaczymy. Jeszcze jesteśmy na takim etapie, widzimy, że  praca mocno gdzieś goni. Dzień w dzień, tak naprawdę, czy to nawet w dni meczowe, tak jak zdarzyło się, czy mecz w piątek, czy w sobotę, to firma, która realizuje tę inwestycję, cały czas pracuje i myślę, że ten obraz prac jest daleko zaawansowany. Tak naprawdę, jeżeli chodzi o tę trybunę, to montaż krzesełek, cała wykończeniówka, dach. To są takie elementy, które przed nami. Jestem zdania, że październik, może listopad to taki okres, gdzie istnieje duża szansa na ukończenie.

Pozostaje też kwestia odbiorów. Nie nastawiamy się na to, żeby to była ta runda. Jest promil szansy, że mogłoby się to udać w tej rundzie. Jednak bardziej prawdopodobne jest to, że nowa trybuna będzie dopiero na wiosnę oddana do użytku. Na pewno nie będziemy niczego przyspieszać na siłę. Prezes jest osobą, która specjalizuje się w kwestiach budowlanych, ma głębokie doświadczenie w tym zakresie. Już po tym, jak go poznałem, wiem, że to jest człowiek, który bardzo pieczołowicie podejdzie do tematu odbioru wszystkich prac budowlanych i na pewno w imię tego, żeby zagrać potencjalnie jeden mecz już w tym roku przy powiększonych trybunach kosztem tego, że coś by nie było do końca przypilnowanie  tak jak, trzeba, się nie wydarzy. 

Pierwszą rzeczą jest dopilnowanie i zamknięcie inwestycji, całego porządku i dokumentacji. To będzie priorytetem dla spółki i prezesa. Tak naprawdę w kolejnej kwestii leży dopiero to, żebyśmy tam mogli grać. Oczywiście akceptujemy to, wiedzieliśmy, że taki jest plan i musimy sobie tak naprawdę z tym radzić. Czekamy na to, żeby to druga trybuna została uruchomiona, żeby większa rzesza kibiców mogła wspierać nas, Piłkarskiej, chociaż  mecz z Wieczystą pokazał, że już nawet z jedną trybuną nasi kibice potrafią zgotować małe piekiełko przeciwnikom. Widzimy, że to jest nasz duży atut.

Jak reagujecie na tłumaczenia się przez rywali, że w Bytomiu jest sztuczna nawierzchnia? Co prawda przy okazji porażki Wieczystej Kraków trener Przemysław Cecherz w pierwszej kolejności podkreślał, że jego zespołowi nie przystoi tak grać, ale na otrzymane pytanie odpowiedział, że piłka inaczej się poruszała i że każdy zespół musi się dostosować do gry w Bytomiu. 

– Trener Tomczyk nie chodzi co dwa tygodnie na konferencję prasową przy okazji meczu wyjazdowego, czy nawet, tak jak w przypadku naszym teraz, zdecydowanie częściej i nie żali się na konferencjach, że musimy grać na trawie, mimo że jesteśmy klubem, który na co dzień funkcjonuje na sztucznej murawie. Dzisiaj ktoś patrzy w tę stronę, że ciężko jest przyjechać do Bytomia i grać na sztucznej, ale nikt nie popatrzy na to, że my co dwa tygodnie tak naprawdę powinniśmy jeździć na inną nawierzchnię, niż ta, na której docelowo występujemy. 

Na początku sezonu rozegraliśmy już sześć spotkań na wyjazdach. Mamy świadomość tego, że zespoły, które przyjadą do Bytomia i nie będą w stanie funkcjonować na tym boisku, będą się tak żalić. Pewnie trener Cecherz jakby zagrał już dwa spotkania w Bytomiu i gdyby chociaż raz lepiej zapunktował, bo przegrał dwa na dwa mecze, nie wypowiadałby się tak na temat tego boiska. 

Z końcem sezonu przyjechał, przegrał w meczu o awans, a teraz poniósł pierwszą porażkę w lidze i rozumiem, że to były dla nich trudne momenty. Zapewne z ich perspektywy, jako klubowi, który ma tak bogatego właściciela, tak duży budżet nie wypada przegrywać w Bytomiu. Mamy świadomość tego, że zespoły, które będą  przegrywać w Bytomiu, będą narzekać. Boisko jest proste i równe dla wszystkich. Jest bardzo dobrej jakości, o które my dbamy bardzo mocno, które wykorzystuje system nawadniania. Staramy się je mocno zraszać, żeby piłka chodziła szybko. Dla kibica to są dobre mecze, bo zawsze na meczu w Bytomiu coś się dzieje. Tych sytuacji jest dużo. Gra jest szybka.

Myślę, że nawet w okresie późnojesiennym, kiedy jakość boisk będzie trochę spadała w dół, to u nas ta jakość boiska będzie jednakowa, więc nie szukałbym tutaj wymówek. My ich nie szukamy, kiedy jedziemy na trawę. Nie narzekaliśmy w Tychach, że boisko było słabe, bo takie było.

Powiedzmy sobie szczerze, że stadion w Tychach jest tak zaprojektowany, że boisko od wielu lat nie jest najlepszej jakości, biorąc pod uwagę cenę tyskiej areny. Natomiast nikt się nie zająknął z naszej strony, że nie grało nam się na tym boisku dobrze. Myślę, że gdybyśmy tego meczu nie wygrali, a przegrali – również nie zwalalibyśmy na to winy. 

Rozumiem to, że inni narzekają. My też widzimy w raportach, które są na koniec sezonu, że przeciwnicy nie oceniali nas wysoko pod kątem nawierzchni. Oczywiście zawsze zapraszamy zespoły na rozruch, można przyjechać wcześniej, zaadaptować się, potrenować sobie na tym boisku. Jesteśmy na tyle życzliwi i otwarci. Natomiast mało kto z tego też korzysta. Dużo jest takiej dyskusji przy okazji naszego przypadku, jak się przygotowywać do tego meczu, czy trenować na tej sztucznej w tygodniu, czy nie trenować. Mogę zdradzić, że my w takim okresie, kiedy dużo gramy na trawie, to my nie trenujemy cały czas na sztucznym boisku.

Czasami, nawet gdy mamy mikrocykl domowy, kiedy gramy na sztucznym, to potrafimy przez część mikrocyklu zostać na nawierzchni naturalnej i tylko adaptacyjnie na dwie jednostki wejść na sztuczne boisko. Dbamy mocno o protokoły, przygotowawszy do treningu, o regenerację. Tak jak wspomniałem, nic nam się nie dzieje pod kątem zdrowotnym przy tych przejściach. Mamy odpowiednio zaplanowane obciążenia. Nie widzimy problemu i nie “marudzimy”. 

Sporo osób po meczu w Tychach zaczęło pytać was o awans do Ekstraklasy. Zapytam inaczej. Co w sytuacji, gdybyście zakończyli fazę zasadniczą na miejscu barażowym? Przygotowujecie się na taki wariant?

– Na razie mamy 16 punktów i w mojej ocenie brakuje nam jeszcze około 30 punktów, może 26-28. Zobaczymy, jak liga się zamknie do tego, żeby się utrzymać w tych rozgrywkach. To tak naprawdę nasz pierwszy cel. Nie wiem, ile w tym sezonie będzie. Stale próbujemy sobie budować modele matematyczne, przewidywać. Wszystko zależy od tego, jak dół tabeli będzie się kształtował, ale pierwszym naszym celem jest na pewno to, żeby się utrzymać w lidze, czyli zdobyć minimum 40 punktów. Bardzo się cieszymy, że bilans punktowy już na tym etapie rozgrywek jest dobry, bo dzisiaj punktowanie na poziomie 1,8-1,9 pkt na mecz to jest coś, co gdybyśmy utrzymali, to na pewno sprawi, że będziemy w strefie barażowej, bo dzisiaj utrzymując dynamikę punktowania na obecnym poziomie, jest  możliwe, że skończylibyśmy na poziomie 55 punktów wzwyż. Taki rezultat pewnie dałoby wejście do strefy barażowej. 

Oczywiście chcielibyśmy utrzymać ten poziom, natomiast liczymy się z tym, że to będzie bardzo trudne. Nawet zejście do tej dynamiki 1,5-1,4 powinno dać spokojne utrzymanie. Na pewno musimy pilnować tego, żeby nie zejść niżej.

Sportowo nikt nie zabrania nikomu marzyć. Zawodnicy, sztab, ja pod kątem sportowym oczywiście marzymy o tym, dążymy do tego, żeby wygrywać każdy mecz, żeby punktować jak na najwyższym poziomie. Jeżeli to sprawi, że przyjdzie nam rozegrać na koniec sezonu dodatkowe spotkania, to je rozegramy. 

Jednak sumując tak naprawdę wszystko dookoła, to nie uważam, żeby dzisiaj to był odpowiedni czas dla Polonii Bytom, jeżeli chodzi o Ekstraklasę. Raczej musimy mierzyć siły na zamiary. Uważam, że ustabilizowanie pozycji Polonii na poziomie pierwszej ligi, przygotowanie jeszcze mocniejszych fundamentów, ugruntowanie polityki kadrowo-transferowej, być może w przyszłości kolejne inwestycje, jeśli chodzi o infrastrukturę to nadrzędne zadania. 

Dzisiaj być może Ekstraklasa wylałaby dziecko z kąpielą. Jak sobie popatrzymy na to, w jaki sposób zespoły, które nie były na to gotowe, czy to infrastrukturalnie, czy to organizacyjnie, finansowo, czy nawet sportowo, wywalczały w ostatnich latach, że tak powiem dzikie awanse do elity –  tych zespołów na tym poziomie nie ma i kończyło się to raczej regresem, tym, że z jakimiś problemami te zespoły później wracały. Polonia Bytom również kiedyś falą rozpędu, znalazła się na poziomie Ekstraklasy i później przez wiele lat borykała się tak naprawdę z problemami, które najwyższa liga wywołała w klubie i odbiło się to dużą czkawką. 

Dzisiaj pewnie te reperkusje nie byłyby tak duże, jak wtedy, bo klub jest na pewno inaczej dzisiaj zarządzany – zdecydowanie bardziej rozsądnie i racjonalnie. Uważam, że patrząc na to, jak wygląda dzisiaj Ekstraklasa, jeżdżąc regularnie na jej mecze i widząc, jak bardzo duże są to projekty biznesowe, nie tylko sportowe, to Bytom i Polonia nie są jeszcze pretendentem do tego, żeby tam się znaleźć. 

Wiem, że każdy kibic w Bytomiu i ja też jako wychowanek jakieś marzenia, swoje ambicje mamy, ale jednak musimy chłodno i racjonalnie patrzeć na to wszystko i nie popełniać wielu błędów, których dokonali ludzie przed nami i dookoła nas. 

Przed miesiącem powiedziałeś, że budując projekt Polonii odnosisz wrażenie, że nie do końca pasujecie do tego środowiska i musicie szukać nieoczywistych rozwiązań. Mógłbyś rozwinąć te słowa? Czy one odnoszą się chociażby do patrzenia na zawodników przez pryzmat możliwości rozwoju, a niekoniecznie bujnego CV? 

– Musimy przede wszystkim szukać kapitału ludzkiego w inny sposób. Jesteśmy zmuszeni do poszukiwania rozwiązań nieoczywistych. Czasami analizując zawodnika x, widzimy pod kątem profilowym pewne walory, ale widzimy też pewne deficyty. Musimy zatem zastanowić się kilka razy, czy jesteśmy w stanie, przede wszystkim jako sztab szkoleniowy, czy ci ludzie są w stanie swoim procesem, tym jak pracują, jeszcze te deficyty dźwignąć, popracować nad tym, żeby tego zawodnika wznieść na wyższy poziom, żeby pokonał swoje bariery, bo na tym polega praca naszego sztabu w naszym klubie. 

Jesteśmy projektem rozwojowym dla zawodnika. Ten zawodnik jest w centrum tego procesu. Liczymy na to, że przychodząc do Bytomia, na pewno poprawia wiele swoich atrybutów i staje się lepszym piłkarzem – przede wszystkim tam, gdzie dzisiaj widzimy jego słabości. Jest to jakieś rozwiązanie, więc pod tym względem na pewno jesteśmy klubem, który nie jest dzisiaj gotowy na gotowe rozwiązania profilowe, bo wiemy, jak wygląda wymarzony stoper, wiemy, jak wygląda dzisiaj wymarzona pozycja numer 8, 10, wahadłowy, dziewiątka dla profilu, który jest w głowie trenera Tomczyka i mojej. Tacy zawodnicy są dzisiaj pod zasięgiem Polonii Bytom finansowo czy marki klubu. Ci piłkarze nie będą wybierali obecnie naszego klubu i my to akceptujemy. Musimy szukać rozwiązań pośrednich. Na koniec tak naprawdę wszystko rozbija się o finanse. To tak naprawdę clue tego, o czym mówię. 

Tak jak wspomniałem wcześniej, na pewno nie chcemy, żeby wybrzmiewało to w ten sposób, że jesteśmy biedni, raczej kierujemy się w dużej mierze tabelą excel i nam to nie przeszkadza. Racjonalnie wiemy, w którym jesteśmy miejscu. Mamy świadomość, że musimy wykonywać swoją pracę w trochę inny sposób – czasami jest to więcej prasy. Może pion sportowy musi wykonać więcej telefonów, zrobić bardziej rozbudowaną prezentację. Może trzeba pojechać kilka razy częściej, żeby zobaczyć danego zawodnika. Najzwyczajniej w świecie ta praca musi być bardziej wytężona. Może trzeba się po prostu bardziej poświęcić w swoim życiu codziennym, czyli tak jak to robią ludzie, którzy ze mną współpracują, tak jak to robi sztab, tak jak to robią zawodnicy.

Obserwując to, jak my dzisiaj pracujemy, na pewno nie pracujemy tak, jak w innych miejscach. Wkładamy to w trochę więcej serducha i myślę, że to jest taki klucz do sukcesu. To widzą dzisiaj kibice, dlatego nam kibicują. Cieszą się z tego, że to serducho jest zostawiane. Widzą, że wszyscy pracujemy mocno, żeby odbudować ten klub. Może na pierwszy rzut oka nie pasujemy, natomiast wiemy, że naszą ciężką pracą i merytorycznym podejściem do tego, gdzie jesteśmy, mimo wszystko czujemy się dobrze w tej lidze, chcemy w niej być i uważam, że jeśli nie zejdziemy z tej drogi, to Polonia Bytom jest w stanie funkcjonować na niezłym poziomie przez najbliższe lata. 

Kto twoim zdaniem awansuje do Ekstraklasy?

– Na pewno patrząc na to, jak funkcjonuje, to Wisła Kraków. Zapotrzebowanie jakie tam jest na piłkę – a widziałem trochę spotkań przed tym, jak awansowaliśmy i obecnie – to czegoś takiego jak w Krakowie nie ma nigdzie na tym poziomie. To jest taki obraz, że ten klub powinien być w innym miejscu. Uważam, że Wisła Kraków to jest oczywisty klub, który raczej w tym sezonie dopnie swego.

Z kolei o miejsce numer dwa może być dosyć duża rywalizacja, bo było kilka klubów, które funkcjonują w ciekawy sposób. Widać, że ta liga pod tym kątem jest może bardziej wyrównana. Mam wrażenie, że w tamtym sezonie kluby, które awansowały, czyli Wisła, Termalika i Arka były mocnymi firmami jak na poziom pierwszoligowy. Wyróżniły się, oczywiście poza Wisłą. Wiadomo, że Śląsk Wrocław będzie skazywany na to, żeby znaleźć się w dwójce. To pewnie klub numer dwa, jeżeli chodzi o wielkość.

Jeżeli odpowiadać sztampowo – uważam że Wisła i Śląsk. Na dzisiaj nie wiem i trudno mi założyć, komu przyjdzie grać w fazie play-off. To zbyt otwarty temat. Tak naprawdę wszystkie drużyny jeszcze walczą. Po dziewięciu kolejkach trudno o określenie, kto jest bliżej, a kto dalej. 

Udostępnij Facebook Twitter

Zobacz też

Tomczyk chwali sztuczne boisko

23 listopada, 2025

Wysoki triumf Polonii! Arak i Holewiński bohaterami

22 listopada, 2025

Tomczyk opuści Bytom? Jest komentarz dyrektora!

20 listopada, 2025
Leave A Reply Cancel Reply

Ostatnio dodane
Gieksa 25 listopada, 2025

Wiemy, o ile GieKSa jest stratna za odwołany mecz z Jagą!

3.0
Ruch 23 listopada, 2025

Ostatni w tabeli Znicz wygrał w Chorzowie…

Polonia 23 listopada, 2025

Tomczyk chwali sztuczne boisko

Gieksa 23 listopada, 2025

Mecz GieKSy odwołany! Górak: Każdy ma inne argumenty

O nas
O nas

Dostarczamy codziennie wiadomości o śląskim sporcie. Chcesz dołączyć? Napisz!

Redaktor prowadzący: Krzysiek Kubicki
Email: redakcja@slaskisport.pl
Mobile: 609 850 606

Baza zdjęć: PressFocus

Facebook X (Twitter) Instagram
© 2025 ŚląskiSport

Wpisz powyżej frazę i naciśnij Enter, by zacząć szukać. Naciśnij Esc, by anulować.