Max Molder liczył, że Radom będzie miejscem, w którym jego drużyna się przełamie. To mogłoby zachwiać pozycją trenera Radomiaka. Tymczasem o swoją posadę powinien się martwić Szwed.
Gdyby w piłce nożnej rozdawano noty, to Piast pewnie byłby na bezpiecznym miejscu. Tylko, że w tej dyscyplinie liczy się to, co wpada do sieci. Letnia przebudowa składu i zmiana trenera sprawił, że Piast jest ultra nieskuteczny w tym, co robi na połowie przeciwnika. Jak było dziś?
Jorge Felix strzelił głową w środek bramki. Michał Chrapek zrobił to samo, choć i tak sędzia wskazał pozycję spaloną. Potem ten sam zawodnik miał rzut wolny około 20 metrów od bramki Radomiaka i huknął prosto w mur. Erik Jirka nie potrafił się wcelować w światło bramki. A wszystkie sytuacje miały miejsce przy stanie 0:0.
Kiedy sędzia gwizdnął początek II połowy, to obrona Piasta jeszcze była myślami w szatni. To co zrobili obrońcy to był kryminał. Długie podanie od Filipa Majchrowicza właściwie otworzyło Radomiakowi autostradę pod pole karne Frantiska Placha. Fatalnie zachował się cały blok defensywny, który był ustawiony zdecydowanie zbyt wysoko w tej sytuacji, co wykorzystał Balde.
A potem tradycyjnie Piast walił głową w mur, bo jego zawodnicy decyzje o strzale czy podaniu podejmowali zbyt wolno. Kiedy w końcu Jirka dobrze dośrodkował, to Adrian Dalmau okazał się zbyt niski o kilka centymetrów. Cudem w samej końcówce goście nie stracili drugiej bramki. Capita nie trafił do pustej bramki.
Przed meczem mówiło się, że to trener Radomiaka gra o posadę. Po końcowym gwizdku należy postawić pytanie, czy cierpliwości nie stracą działacze Piasta?