Nasz komentarz
Nie na taki mecz liczyli kibice w Katowicach. Na Nowej Bukowej ich drużyna prezentowała się jak dotąd przyzwoicie. Była w stanie się podnosić, jak w meczu z Zagłębiem Lubin. Dziś też liczyliśmy na pogoń za wynikiem w II połowie, a tymczasem Cracovia szybko zamknęła mecz. Nie tylko zawiodła defensywa - zabrakło też skuteczności. Więcej rzutów rożnych, więcej posiadania piłki, a efekt żaden.
Plusy
- Postawa Bartosza Nowaka, działającego dwustrefowo, czytającego grę i wyręczającego kolegów z obrony (szczególnie w pierwszych minutach)
- Solidna postawa Dawida Kudły
Minusy
- Indywidualne błędy i luki w defensywie
- Niespożytkowane 15-20 minut dociskania Cracovii - brak strzelonej bramki w obliczu długiego zamykania Pasów na ich połowie.
- Brak skuteczności (9:2 w rzutach rożnych po I połowie, Cracovia z bramką po jednym z nich w)
-
Skala 1-10
GKS Katowice nie napisze w najbliższym okresie serii zwycięstw na Nowej Bukowej. Katowiczanie przegrali z Cracovią 0:3 i odnieśli drugą porażkę z rzędu. W grze Ślązaków dostrzegalne były konkretne błędy w defensywie.
Trener Górak zdecydował się na pozostawienie Dawida Kudły w bramce. W ofensywie z kolei zdecydował się na Ilię Szkurina. I wydawało się, że GieKSa będzie potrafiła narzucić swoje warunki. Przez solidne 10 minut miejscowi zakładali wysoki pressing i nie pozwalali krakowianom na opuszczenie swojej połowy. Goście popełniali w pierwszej fazie meczu liczne błędy na 20-30. metrze.
Co z tego? To Cracovia potrafiła zadawać konkretne ciosy. Prym wiódł na boisku Filip Stojilković. Nie popisał się Alan Czerwiński, który został zwiedziony prostym zwodem, a potem co gorsza zmienił tor lotu piłki i wpakował ją do własnej siatki.
Drugiego babola zrobił Sebastian Milewski, który po rzucie rożnym w 40. minucie tak źle opanował piłkę w polu karnym, że sprezentował ją zawodnikowi Cracovii. O ile z tym uderzeniem Oskara Wójcika poradził sobie bramkarz GieKSy, o tyle był bezradny w obliczu dobitki Gustava Henrikssona.
Błąd dziś popełnił nawet Arkadiusz Jędrych. Kapitan i opoka GKS Katowice pozwolił, aby Stojilkovicia opanował piłkę w polu karnym i wygrał walkę o pozycję. Podobnie jak przy pierwszej bramce znakomicie podał Mateusz Klich. Po dziesięciu minutach II połowie de facto mecz został zamknięty.
GieKSa częściej operowała piłką po sam koniec meczu, ale na niewiele się to zdawało. Przebłyski miewał Marcel Wędrychowski, ale w dalszym ciągu brakowało precyzji. Dostrzegalny był klarowny rozdźwięk pomiędzy ofensywą a defensywą. Dawid Kudła uratował swój zespół w ostatniej akcji przed utratą czwartej bramki.