Znakomite wejście w sezon ma beniaminek z Bytomia! Polonia w tym sezonie gra bez kompleksów i dziś przekonał się o tym GKS Tychy, który znów zawiódł przed własną publicznością.
Piłkarze Artura Skowronka mają problem z wygrywaniem na stadionie przy Edukacji. Dziś 6 tysięcy kibiców liczyło na przełamanie, lecz szybko zrozumieli, że łatwo o to nie będzie. Polonia lepiej weszła w zawody, szybko obejmując prowadzenie. W centrum wydarzeń był Jakub Arak, który najpierw otrzymał dalekie zagranie. W kolejnej sytuacji obsłużył Konrada Andrzejczaka – ten wywalczył strzałem rzut rożny. Z kolei ze stałego fragmentu gry piłkę głową do siatki wpakował Tomasz Gajda.
Przyjezdni parli za ciosem, poszukiwali kolejnych okazji. GKS wyczekiwał okazji do kontrataku. Defensywa Polonii emanowała większą pewnością siebie aż do doliczonego czasy gry. Trójkolorowi zepchnęli przyjezdnych do obrony i wreszcie bramkę do szatni strzelił Julian Keiblinger po zgraniu głową przez Mamina Sanyanga.
Na ponowne otwarcie wyniku nie trzeba było długo czekać. Bytomianie nie podłamali się stratą gola do szatni. Wyszli na drugą połowę jak po swoje. Płaskie zagranie Andrzejczaka wywołało ogromny chaos między stoperami GKS-u, a jednocześnie Kacprem Kołotyło. Na piątym metrze otrzymał piłkę Arak i z prezentu skorzystał.
Co na to GKS? Długo operował piłką, utrzymywał się przy niej znacznie częściej, co nie przekładało się na konkretny. Niekiedy przy rozgrywaniu stałych fragmentów gry towarzyszyły miejscowym kardynalne błędy. Artur Skowronek potrójnej korekty dokonał w 74. minucie. Łukasz Tomczyk znacznie wcześniej wykorzystał już komplet 5 roszad. Z minuty na minutę pojedynek gasł, coraz mniej się działo. Tym razem bytomianie nie stracili koncentracji w doliczonym czasie gry i zainkasowali komplet punktów.