Mecz Polonii z Wieczystą staje się gwarancją gradu bramek i wielkich emocji. Dziś kibice w Bytomiu zobaczyli aż sześć goli, a ich ulubieńcy wrócili na prawidłowe tory, wygrywając 4:2.
Po swojemu w spotkanie weszli zawodnicy Polonii, którzy nękali gości z Krakowa wysokim pressingiem. Stosunkowo często utrzymywali się przy piłce na 20-30. metrze, nie brakowało szeregu przechwytu. Krakowianie długimi momentami nie mogli opuścić połowy. Szczególnie dobrze prezentował się w tych aspektach Konrad Andrzejczak, a przymiotnikiem dosadnie go opisującym był „aktywny”.
To popłaciło, bo w 8. minucie z odwagą środkiem boiska wszedł z piłką w pole karne i z 12. metra pokonał prostym uderzeniem Antoniego Mikułkę (1:0). W późniejszym okresie gry ciężar nieco przenosił się na połowę Polonii, jednak defensywa gospodarzy nie dopuszczała gości do oddawania strzałów. Co innego można powiedzieć o 2-krotnych mistrzach Polski, którzy oferowali swoją postawą więcej konkretów, choć trudno mówić o trafnych uderzeniach.
Kolejny okres gry niewiele przyniósł. Dopiero ostatnie dziesięć minut regulaminowego czasu gry okazało się niezwykle ekscytujące. W 37. minucie z okolic 11. metra lewej linii bocznej pola karnego Kacper Michalski kapitalnym, dokręconym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Antoniego Mikułkę. Kolorytu bezsprzecznie dodała odpowiedź gości już w kolejnej akcji.
Po zagraniu Oleksandra Azackiego ręką rzut karny wykorzystał Rafael Guimaraes Lopes. Wydawało się, że krakowianie ruszą w pogoń za remisem. Jednak bramkę do szatni strzelił Michał Pazdan, który zderzył się w powietrzu pola karnego z Jakubem Arakiem. Obrońca Wieczystej mocno ucierpiał i długo wstawał z boiska.
Ekipa z Małopolski w drugą część weszła z potrójną zmianą. Z początku obraz gry niewiele zmieniał się względem I odsłony. Jednak podwójna zmiana w szeregach Polonii wniosła nieco chaosu w szeregi bytomian. Do zupełnie niepotrzebnego faulu doszło w polu karnym na Stefanie Feiertagu. W wyniku tego krakowianie ponownie złapali kontakt po wykorzystanej jedenastce Lisandro Semedo.
Miejscowi nadal wykazywali się inicjatywą, a spotkanie przyszło im zamknąć w 70. minucie. Dogranie w pole karne autorstwa Kacpra Michalskiego z prawej strony na strzał zamienił Konrad Andrzejczak. Mikułko to jeszcze obronił, ale niczego nie wskórał w obliczu dobijającego Kamila Wojtyry, który niewiele wcześniej wszedł na boisko.
Gra nieco później stała się szarpana, dochodziło do szeregu przewinień na zawodnikach obu ekip. Widmo wywiezienia punktów przez Wieczystą z Bytomia stawało się coraz mniej realne. Natarcie Wieczystej w ostatnich minutach nie przełożyło się na bramkę, a defensywa Polonii może cieszyć się przede wszystkim z zachowanego „czystego konta” z gry.