Komplet 28 236 kibiców obejrzał w Zabrzu pewne zwycięstwo Górnika z GKS Katowice. W Śląskim Klasyku nie zawiedli piłkarze z Roosevelta i kibice obu drużyn. Zabrakło dobrej gry gości.
Przed tygodniem Górnik i GieKSa odniosły wysokie zwycięstwa. Wielu spodziewało się w związku z tym świetnego widowiska przy Roosevelta, ale jeżeli to miało tego znamiona, to tylko za sprawą gospodarzy.
W pierwszej połowie piłkarze z Katowic sprawiali wrażenie drużyny, która do Zabrza przyjechała przede wszystkim po to, by nie stracić bramki. Dopóki jedenastka Rafała Góraka grała na pełnej koncentracji, była bliska realizacji założonych celów. Z biegiem boiskowych wydarzeń jednak ten aspekt w grze katowiczan zawodził.
Tak było w 19. minucie gry, kiedy Erik Janża zagrał do Jarosława Kubickiego, ten krótko odegrał do Lukasa Ambrosa, a Czech mocno uderzył na bramkę z pola karnego. Na posterunku był jednak Dawid Kudła. Dokładnie piętnaście minut później Ousmane Sow obsłużył dobrym zagraniem z prawej strony boiska Kubickiego, a ten fatalnie skiksował tuż przed bramką rywala.
Górnik wynik otworzył w 40. minucie meczu. Po raz kolejny z piłką na prawej stronie boiska zabrał się Sow, ściął w pole karne, doszedł nieatakowany przez nikogo w okolice linii końcowej i zagrał przed pole do nabiegającego na piłkę Patrika Hellebranda, który strzałem przy prawym słupku dał gospodarzom prowadzenie do przerwy.
W drugiej części gry drużyna trenera Gasparika szybko potwierdziła swoją dominację w tym meczu drugim trafieniem. W 53. minucie gry Janża zagrał z lewej strony boiska do znajdującego się w polu karnym Ambrosa, ten przy biernej postawie obrońców dośrodkował tuż przed bramkę do Sondre Lisetha, który z bliska głową nie mógł chybić celu.
Rozbici mentalnie piłkarze z Katowic… sami strzelili sobie bramkę numer trzy. I to dosłownie. W 64. minucie gry pozornie niegroźnej sytuacji obrońcy GieKSy rozgrywali futbolówkę przed własnym polem karnym. Nie mając pomysłu na zainicjowanie akcji do przodu Marten Kuusk zagrał piłkę w kierunku Dawida Kudły, nie upewniając się czy bramkarz jego drużyny jest na linii. Ten był jednak w zupełnie innej części pola karnego i mimo rozpaczliwego sprintu nie zdołał złapać przechwycić wtaczającej się do siatki futbolówki.
Trzeba jednak podkreślić, że wynik meczu nie miał wpływu na świetną atmosferę na wypełnionej po brzegi Arenie Zabrze. W sobotni wieczór na trybunach zasiadło 28 236 kibiców obu drużyn. Fani z Katowic zajęli większość trybuny północnej. Na sektorach zajmowanych przez kibiców Górnika widać było także fanów ubranych w żółte koszulki. Poziomem do kibiców równali jednak tylko gospodarze. Goście zagrali bez wyrazu i jeżeli nie zaczną zbierać punktów, ugrzęzną w walce o utrzymanie po same uszy.
Zobacz też
Dodaj komentarz