Pogoń pokonała tydzień temu Ruch w Chorzowie, a dziś również 2:0 wygrała z Polonią. Drużyna z Bytomia miała optyczną przewagę, lecz biła głową w mur. Rywale okazali się znacznie bardziej konkretni.
Adam Nocoń spędził jako piłkarz wiele lat na Górnym Śląsku. Pracował również jako trener w klubach z naszego regionu. Może dlatego miał tak znakomicie Ruch oraz Polonię? Już w Chorzowie Pogoń pozwoliła Ruchowi mieć przewagę w posiadaniu piłki, lecz miała na to swój pomysł. Dziś było podobnie.
Pogoń gola mogła strzelić jeszcze przed przerwą. Uderzył Bartosz Dembek, a Axel Holewiński intuicyjnie zdołał wybronić piłkę nogami. Bezradny był, gdy po zmianie stron sędzia podyktował rzut karny za zagranie piłki ręką przez Tomasza Gajdę. Bartosz Flis uderzył bardzo mocno i precyzyjnie, a po chwili wymownym gestem uciszył młodego bramkarza Polonii.
Zdobycie gola było woda na młyn ekipy z Siedlec. Poczuła krew i wysokim pressingiem odbierała ważne piłki. Po jednej z takich akcji Damian Szuprytowski technicznym strzałem z dystansu podwyższył na 2:0. Niewiele brakowało, a Flis zdobyłby trzeciego gola. Najpierw jego strzał wybił z bramki Grzegorz Szymusik, a potem zabrakło centymetrów, aby wrzucić futbolówkę za kołnierz Holewińskiego.
Polonia? Biła głową w mur. Dopiero w samej końcówce Jakub Arak doszedł do piłki, lecz jego próbę zdołał przyblokować obrońca. Krótko potem Szymusik trafił w słupek. Efekt finalnie był taki, że choć beniaminek z Bytomia oddał aż 12 strzałów, to żaden nie był w światło bramki Pogoni!
Trener Łukasz Tomczyk ma zatem twardy orzech do zgryzienia, bo jego drużyna zaczęła sezon w pięknym stylu, ale im dalej w las, tym więcej wyzwań pojawia się na drodze jego zespołu.
