Polonia Bytom po kapitalnym przywitaniu się z ligą doświadcza balansu. Beniaminek przegrał ostatnie dwa starcia w I lidze z bilansem 0:6. Wydaje się, że wzmocnienie linii ofensywnej jest nieuniknione, co potwierdził sam dyrektor sportowy.
2-krotni mistrzowie Polski po czterech rozegranych spotkaniach na zapleczu PKO BP Ekstraklasy legitymują się dorobkiem 6 oczek. Najpierw pokonali Górnika Łęczna 3:0 i Chrobrego Głogów 0:1. „Zejście” na ziemię nastąpiło w Łodzi, gdzie miejscowy ŁKS rozbił podopiecznych trenera Łukasza Tomczyka 5:0. Następnie doszło do pucharowego starcia z rezerwami Zagłębia Lubin. Zwycięstwo było niejako „wkalkulowane” i do niego też doszło. Bytomianie wygrali 7:1.
Nastroje przed pierwszym domowym starciem ze Stalą Rzeszów mogły być zatem optymistyczne. Czysto teoretycznie ekipa ze stolicy Podkarpacia nie dysponuje przecież tą samą siłą rażenia co Łódzki KS, tak więc na punkty można było jak najbardziej liczyć. Finalnie Ślązacy ulegli 0:1, w dodatku nie byli w stanie wykorzystać gry w osłabieniu rzeszowian od doliczonego czasu I połowy, mimo że w przekroju całego starcia oddali dwa strzały na bramkę więcej.
W obu przegranych potyczkach Polonia nie znalazła drogi do bramki chociażby raz. Wzmocnienie wydaje się zatem kwestią czasu.
Rozglądamy się, nie zamknęliśmy okienka. Potrzebujemy jeszcze trochę doświadczenia, takiego obycia, rywalizacji na niektórych pozycjach, jeszcze większej jakości. Transfery powodują też, że zawodnicy, którzy są w zespole, dostają impuls
powiedział w rozmowie z Tomaszem Muchą z katowickiego dziennika Sport Tomasz Stefankiewicz, dyrektor sportowy Polonii Bytom.
Bytomianie do kolejnego meczu przystąpią w najbliższą niedzielę, 17 sierpnia. Udadzą się wówczas do Siedlec. Miejscowa Pogoń tylko w miniony piątek pokonała na Stadionie Śląskim Ruch Chorzów 2:0.