GKS Katowice w minioną niedzielę uległ przy Łazienkowskiej Legii Warszawa 1:3. Katowiczan niewiele dzieliło od wywiezienia remisu. Po raz pierwszy w tym sezonie na murawie i to w podstawowej jedenastce zaprezentował się Märten Kuusk.
O spotkaniu Legii Warszawa z GKS-em Katowice zdążono powiedzieć już wiele. Dla Ślązaków porażka okazała się bolesna, bo doprowadzili do remisu ze zdobywcą Pucharu Polski, a od zakończenia meczu takim rezultatem dzieliło ich kilkadziesiąt sekund. Niemniej, Wojskowi wypunktowali katowiczan, strzelając w dwóch ostatnich akcjach dwie bramki.
– Nie chcę powiedzieć, że mieliśmy pecha, bo nie wierzę w takie rzeczy. Na szczęście trzeba zapracować. Moglibyśmy zakończyć mecz i powiedzieć, że zabrakło nam szczęścia, ale musimy być po prostu lepsi, bo każdy milimetr i każda sekunda meczu są ważne – powiedział w rozmowie z Kacprem Janoszką z katowickiego dziennika Sport Märten Kuusk, obrońca katowickiej ekipy.
Był to dla niego pierwszy występ w tym sezonie, w dodatku od razu w podstawowym składzie. Estończyk poprzednie trzy starcia z Rakowem Częstochowa, Zagłębiem Lubin oraz Widzewem Łódź obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych.
Dla mnie ta sytuacja była dość normalna. To mój drugi sezon w ekstraklasie, już nie raz byłem rezerwowym. W takich sytuacjach skupiam się na tym, żeby jak najlepiej prezentować się na treningach, żeby nie wypaść z formy. Cały czas jestem gotowy do tego, żeby wejść na boisko, więc nie było dla mnie problemem to, że w pierwszych spotkaniach nie grałem, a w meczu z Legią zagrałem od pierwszej minuty
wyjaśnił 29-latek.
Podopieczni trenera Rafała Góraka przed szansą odniesienia pierwszego triumfu w kampanii 2025/2026 staną w najbliższą sobotę, 16 sierpnia. Wówczas na Nową Bukową zawita Arka Gdynia. Beniaminek z Trójmiasta zajmuje obecnie 10. miejsce z dorobkiem 5 punktów. Na „rozkładzie” posiada remisy z Radomiakiem Radom, Legią Warszawa, a także premierowy triumf z Pogonią Szczecin.