GKS Katowice rzutem na taśmę przegrał w Warszawie 1:3 z Legią. Ślązaków od wywiezienia remisu dzieliło kilkadziesiąt sekund, tymczasem otrzymali w chwilę dwa brutalne ciosy. Nie dziwota zatem, że w zespole musi panować wiele sportowej złości, co potwierdził sam szkoleniowiec.
GieKSa od 43. minuty zmuszona była do gonitwy wyniku w stolicy Polski. Mimo że w drugiej połowie z wyjątkiem jednej akcji to Legioniści sprawowali kontrolę nad przebiegiem boiskowych zdarzeń – w 84. minucie bramkę wyrównującą strzelił Bartosz Nowak. Ślązacy zdecydowanie się zakryli z chęcią gry na remis. Zdobywcy Pucharu Polski byli nieugięci i w 94. minucie, na 20-30 sekund przed końcem meczu gola głową strzelił Artur Jędrzejczyk, a jeszcze w kolejnej akcji na 3:1 podwyższył Ryōya Morishita.
Na pewno zdają sobie państwo sprawę, że jeśli przegrywa się w 5-7. minucie doliczonego czasu gry, to sportowej złości na pewno musi być w nas bardzo dużo. Nie zamierzam przepraszać za to, że graliśmy dobrze
powiedział na pomeczowej konferencji Rafał Górak, trener GKS-u Katowice.
Ekipa ze stolicy Górnego Śląska dobrze prezentowała się w Warszawie przez około pierwsze pół godziny, gdzie dochodziła do licznych sytuacji strzeleckich. Nieprzerwanie grała pressingiem, choć później można było ujrzeć utratę intensywności. Niemniej, gdyby nie dobra postawa Kacpra Tobiasza, GKS mógłby prowadzić.
– Nie będę zaklinał rzeczywistości, tylko pochylając głowę. Będę wyciągał bardzo dużo dobrego z tego spotkania – również jeśli chodzi o morale mojego zespołu i kwestię, jak postawił się Legii i w jaki sposób grał i realizował zadania. Mogło się wydarzyć dla nas wiele dobrego – dużo więcej, niż się wydarzyło. Nie zawsze trzeba brać tylko wynik do autobusu i marudną niechęć – tłumaczył szkoleniowiec.
Katowiczanie mają za sobą dwa spotkania z teoretycznie wyżej notowanymi drużynami – Widzewem Łódź i Legią Warszawa. W najbliższą sobotę, 16 sierpnia przyjdzie im rozegrać trzeci mecz domowy – z Arką Gdynia. Początek o 17:30. Beniaminek z Trójmiasta ma na swoim koncie 5 punktów.