GKS Tychy ma za sobą czwarty mecz w sezonie. Trójkolorowi po raz pierwszy w kampanii zremisowali bezbramkowo – w Opolu. Spotkanie uchodziło za ciekawe, spodziewać się można było licznych goli, finalnie było nudno.
Do Opola zawitała na 4. kolejkę I ligi druga najlepsza drużyna rozgrywek pod kątem ofensywy po Wiśle Kraków. Poprzednie spotkania dowiodły, że GKS poniżej dwóch bramek na mecz „nie schodzi”. Finalnie Odra i Tyscy podzielili się punktami. W całym meczu odnotowano zaledwie jeden celny strzał – podopiecznych trenera Artura Skowronka.
Obie drużyny w pierwszej odsłonie zaprezentowały stonowaną grę, niechętnie się odkrywały, co przekładało się też na liczbę sytuacji. Niemniej, jeśli mówić o skuteczności, to należy do niej podłączyć przede wszystkim tyski GKS. Strzałów celnych nie oddali Kacper Wełniak do pary z Damianem Kądziorem.
Po zmianie stron to gospodarze mogli wysunąć się na prowadzenie w 61. minucie. Formację ze Śląska uratowała poprzeczka po główce Szymona Kobusińskiego. Brakowało konkretów autorstwa obydwóch drużyn. W dalszym ciągu obydwie drużyny trapił brak oddawania trafnych uderzeń. Biorąc pod uwagę przekrój boiskowych zdarzeń, wydaje się, że podział punktów jest jak najbardziej sprawiedliwym rezultatem.