GKS Katowice przegrał na wyjeździe z Legią Warszawa 1:3. Ślązacy byli o minuty od wywiezienia remisu ze stolicy Polski. Bramkę wyrównującą strzelili po uśpieniu stołecznych, ale w doliczonym czasie gry zostali boleśnie wypunktowani.
Katowiczanie niczym spotkanie w Łodzi – rozpoczęli aktywnie. Znacznie częściej utrzymywali się przy piłce. GieKSa nie czekała na odchylenie planu Legionistów, a sama przystąpiła do niezwłocznego kreowania akcji. Ślązacy przez ponad 30 minut prowadzili grę intensywnym pressingiem i dochodzili do licznych sytuacji bramkowych. Legię przed utratą bramek nieprzerwanie chronił Kacper Tobiasz. Mateusz Kowalczyk już w 5. minucie mógł wyprowadzić przyjezdnych na prowadzenie. Bramkarz Legii interweniował jeszcze trzykrotnie.
GKS zmuszony był do gonitwy wyniku od 43. minucie za sprawą rzutu rożnego. Ruben Vinagre wprowadził piłkę w szesnastkę z narożnika boiska, po czym całość z 12. metra zamknął zgraniem głową do Pawła Wszołka Artur Jędrzejczyk. Pierwszy z nich wpakował piłkę do siatki kolanami z 5. metra.
Po przerwie nie obserwowaliśmy już takiej intensywności na boisku. Obie ekipy nieco spuściły z tonu, chociaż to katowiczanie uśpili Legię, bowiem z wyjątkiem rzutu wolnego Bartosza Nowaka, który sparować musiał w 47. minucie Tobiasz – GieKSa nie dochodziła już do sytuacji jak w pierwszej połowie. Gospodarze wykazywali się kontrolą. Aż do 84. minucie, bo kapitalnym dośrodkowaniem z prawego skrzydła popisał się Marcin Wasielewski. Z 11. metra strzelił nabiegający Bartosz Nowak.
Od momentu wyrównania podopieczni trenera Rafała Góraka postawili na konkretne zasłanianie się i grali na remis. Warszawianie nieustannie naciskali na Ślązaków, ale ci odpierali ofensywę. Goście byli o 30-60 sekund od remisu, by sprzed pola karnego na centymetry wgrał Wszołek do Jędrzejczyka na 6. metr. Ten pokonał Dawida Kudłę uderzeniem na dalszy słupek. Twarz w dłonie po tym trafieniu chował trener Górak, jakby nie dowierzając. A to nie był koniec. Ryōya Morishita otrzymał podanie na linię pola karnego. Przeszedł Wasielewskiego, po czym oddał strzał na drugi słupek spod ciaśniejszego kąta, wbijając gwóźdź do trumny GieKSy.