Po siedmiu minutach gry Śląsk prowadził już dwiema bramkami. Ruch był jeszcze myślami w szatni. Niebiescy w końcu wyszli i zdobyli gola kontaktowego. Mogli nawet wyrównać, lecz zabrakło skutecznego napastnika.
Kryminał, tak można nazwać to, co zrobił Przemysław Szymiński na starcie spotkania we Wrocławiu. Takich błędów można się było spodziewać po młodzieżowcu. Tymczasem Nikodem Leśniak-Paduch grał znacznie lepiej, niż jego doświadczeni koledzy z obrony. Martin Konczkowski, Szymon Szymański czy wspomniany Szymiński – każdy z nich dziś miał swoje na sumieniu.
Plus taki, że Ruch nie rozpadł się jak domek z kart w 7. minucie, kiedy przegrywał 0:2. Był w stanie jeszcze wrócić do tego meczu. Piotr Ceglarz zrobił akcję lewą stroną i przytomnie dograł na 16 metr do Denisa Ventury. Czech plasowanym strzałem obudził nadzieje dużej grupy kibiców z Chorzowa. Ruch miał zresztą stuprocentową okazję, by wyrównać. Tomasz Bała zmarnował dogranie Patryka Szwedzika.
Początek był fatalny. Po moim błędzie tracimy gola, potem drugiego. Złapaliśmy jednak fajny moment, zdobyliśmy bramkę i… Ostatnia akcja pierwszej połowy i tracimy niepotrzebnego gola. Przy wyniku 1:2 byłoby łatwiej gonić
mówił w przerwie Przemysław Szymiński.
Istotnie, radosny futbol skończył się wraz z pierwszą połową. Śląsk w szatni przeorganizował grę i pozwolił w drugiej odsłonie na znacznie mniej. Ruch był jednak w stanie odpowiedzieć za sprawą rzutów rożnych. Ceglarz kilka razy ładnie dośrodkowa. Raz idealnie na głowę Szymińskiego, lecz ten nie zrehabilitował się za wcześniejszy błąd. Tym razem źle trafił piłkę głową. Niedługo potem został ściągnięty z boiska.
Ruchowi zabrakło w drugiej połowie ikry. Jedyną pobudzającą zmianę dał Jakub Sobeczko. Młodzieżowiec szarpał, wchodził w dryblingi i był naprawdę aktywny. Jego kolegów gra męczyła, a on się piłką cieszył. I znów potwierdziło się, że Niebiescy nie potrafią grać prestiżowych meczów, kiedy na trybunach jest więcej kibiców. Fanom z Chorzowa pozostaje czekać na powrót Daniela Szczepana, bo bez niego trudno będzie marzyć o punktowaniu w takich spotkaniach.