Piast Gliwice nie rozegra 4. kolejki w pierwotnie planowanym terminie. Gliwiczanie po raz drugi doświadczą przełożonego meczu. Tym razem wniosek złożył Lech Poznań.
Gliwiczanie dość boleśnie przekonują się o realiach przekładania meczów przez eksportowe drużyny. Podopieczni trenera Maxa Moldera po czterech kolejkach legitymować się będą jedynie dwoma rozegranymi meczami – z Górnikiem Zabrze i Wisłą Płock. Komisja Ekstraklasy przychyliła się do wniosku mistrza Polski, w wyniku czego w sobotę, 9 sierpnia do meczu między Piastem a Lechem nie dojdzie.
To już drugi raz, kiedy klub z Okrzei doświadcza przełożenia meczu w bieżącym sezonie. Przypomnijmy, że gliwiczanie rozgrywki zainaugurowali tydzień później, ponieważ pierwsze starcie z Legią Warszawa zostało odwleczone w czasie. Zaplanowaną datą jest grudzień. W przypadku pojedynku z mistrzem Polski nowy termin nie jest jeszcze znany. Do jego ogłoszenia dojdzie po zakończeniu eliminacji do europejskich pucharów.
Co najmniej niekomfortowej sytuacji w całokształcie dla samego sztab upatruje Adam Kompała, były piłkarz Piasta Gliwice (2006-2008). – Uważam, że to niekomfortowa sytuacja dla sztabu Piasta. Tu grają, tu nie grają… W tym okresie ciężko znaleźć nawet sparingpartnera. Sztab ma problem, a ja sądzę, że to przekładanie meczów jest na wyrost. Nie przesadzajmy. Jeśli mamy równać do Europy, to po cholerę to przekładać? Po to mamy najsilniejsze kluby, żeby miały taką kadrę, by mogły sobie poradzić i tu, i tu – skwitował w rozmowie z Piotrem Tubackim z katowickiego dziennika Sport 51-latek.