Górnik Zabrze w letnim oknie transferowym przeprowadził jedenaście transferów do klubu. Większość wzmocnień drużyny z Roosevelta stanowili piłkarze z Polski, ale dyrektor sportowy zabrzańskiego klubu Łukasz Milik nie ukrywa, że coraz ciężej o sprowadzenie zdolnego Polaka do klubu Ekstraklasy.
– W naszym wypadku transfery rozłożyły się mniej więcej po połowie. Mamy sześciu Polaków i pięciu obcokrajowców. Po GieKSie – która ściąga w głównej mierze zawodników z Polski – jesteśmy drugim pod tym względem klubem w Ekstraklasie. Nie ukrywam jednak, że coraz częściej o dobre transfery zawodników z Polski – przyznaje Łukasz Milik.
Impulsem, który z natury skłania kluby do postawienia na zawodnika z zagranicy kosztem polskich piłkarzy są pieniądze. – Polscy zawodnicy na rynku są coraz drożsi. Żeby pokazać skalę, mogę powiedzieć, że często koszt sprowadzenia Polaka jest równy kosztowi sprowadzenia dwóch piłkarzy z zagranicy. A często mówimy o podobnym poziomie piłkarskim. Jak tak dalej pójdzie, niebawem zabraknie Polaków w polskiej Ekstraklasie – przekonuje dyrektor sportowy Górnika.
Z letnich ruchów na rynku szef pionu sportowego zabrzańskiego klubu jest zadowolony. – Udało nam się doprowadzić do sytuacji, w której mamy na każdej pozycji dwóch wartościowych zawodników. Zależało nam na tym, żeby kadra była dobra jakościowo i szeroka, żeby trener miał w kim wybierać. To się nam udało i z tego się cieszymy – dodaje Milik.
– Był jeden zawodnik, który ostatecznie trafił do Primera Division, a na którym bardzo nam zależało. Dzwoniłem do niego ja, Lukas Podolski, Michal Gasparik. Wydawało się, że jesteśmy blisko, ale oferta z najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii wszystko odwróciła. Niewykluczone, że w tym oknie coś jeszcze się wydarzy. Pracujemy nad transferami zarówno pod kątem tego lata, jak i przyszłej zimy – puentuje działacz 14-krotnych mistrzów Polsko.

Lukasz Laskowski / PressFocus
Zobacz też
Dodaj komentarz