To musiało się tak zakończyć. Relacja Somy Novothnego z Ruchem miała swoje romantyczne chwile pełne uniesień, a potem przyszedł kryzys. Związek trzeba było zakończyć. Niebiescy od razu ogłosili nowych ludzi do strzelania bramek: Patryka Szwedzika i Piotra Ceglarza.
Novothny przyszedł do Chorzowa, by pomóc Ruchowi utrzymać się w PKO Ekstraklasie. Jego cztery gole nie wystarczyły, aby cel wykonać. Jednak Węgier był bardzo pozytywnie odbierany w szatni i przez kibiców. To on na inaugurację sezonu w Betclic I lidze strzelił gola w Opolu. Wydawało się wtedy, że Niebiescy mając w ataku Novothnego i Daniela Szczepana będą zdobywali bramki masowo. Jednak szybko przyszła weryfikacja.
Na pewno nie będziemy już łączyć Szczepana i Novothnego. To nie funkcjonuje. Próbowałem kilka razy do tego modelu wracać. Będzie grał albo Szczepan, albo Novothny
przyznał niedawno Dawid Szulczek, trener Ruchu.
Wystawianie obu napastników jednocześnie na boisku przyniosło fatalny skutek. Szkoleniowiec postawił Novothnego na starcie rundy wiosennej na skrzydle. To nie mogło się udać! – To był jeden z błędów, które popełniliśmy. Automatycznie skasowaliśmy hierarchię wśród chłopaków, którzy na tej pozycji trenowali. Ich mental i morale spadają w takiej sytuacji. Trener też wyciągnął z tego wniosek – przyznał dyrektor sportowy, Tomasz Foszmańczyk.
Soma grał wiosną słabo, jak cały zespół. Został przez trenera Szulczka odstawiony od kadry meczowej, a gdy pojawił się na trybunach, to kibic prowadzący doping na Stadionie Śląskim zarzucił mu wprost problem alkoholowy. To był skandal! Nawet pracownicy Ruchu nie zgadzali się z tym oskarżeniem.
Novothny odpowiedział najlepiej jak można. Wrócił do składu, został wystawiony na szpicy w Kołobrzegu i od razu strzelił trzy gole. Cieszył się, jednak tym razem nie podbiegł do kibiców, jak to miał wcześniej w zwyczaju. Było wiadome, że wcześniejszej relacji już się nie odbuduje.
31-latek miał w Chorzowie bardzo wysoki kontrakt. Jego odejście do beniaminka węgierskiej ekstraklasy pozwoliło Ruchowi zakontraktować dwóch ofensywnych zawodników, w tym wykupić Patryka Szwedzika za 150 tysięcy zł z Chrobrego Głogów. 24-latek pewnie będzie grał na skrzydle lub w środku. Z kolei Piotr Ceglarz to napastnik z charyzmą. Był ostatnio kapitanem Motoru. Przy Cichej liczą pewnie, że 33-latek pomoże zarządzić szatnią. W Lublinie udowodnił, że potrafi to robić.