GKS Jastrzębie odniósł sukces, jakim jest utrzymanie się w II lidze. Górniczy klub jednak jest niepewny jutra. Zawodnicy nie otrzymują wypłat od marca.
Klub z Jastrzębia-Zdroju miał duże powody do zadowolenia i zapomnienia na moment o przykrej codzienności za sprawą utrzymania w Betclic 2. Lidze. Jastrzębianie dokonali tego przebojem dzięki świetnej rundzie wiosennej. Niemała w tym zasługa Petera Struhara, który objął zespół na początku grudnia ubiegłego roku.
GKS na szesnaście spotkań przegrał zaledwie sześć. Rozgrywki zakończył na 11. miejscu z punktem przewagi nad strefą barażową. Przyszłość klubu stoi jednak pod dużym znakiem zapytania. Mimo że w Jastrzębiu otrzymali licencję na dalszy ligowy byt, o tyle jak od marca zespół nie widział pieniędzy, tak nie widzi ich po dziś dzień.
Ciężko funkcjonować w sytuacji, gdy zawodnicy od kilku miesięcy nie mają płacone. O motywację w takiej sytuacji nie jest łatwo, ale pokazaliśmy wielki charakter. Naszym celem jako sztabu było, aby zawodnicy skupili się tylko na piłce, a nie na innych sprawach
powiedział Mariuszowi Rajkowi z Dziennika Sport szkoleniowiec GKS-u.
– Jestem przywiązany do tego klubu, bo gram w nim 9 lat. Chciałbym zostać, ale też mam potrzeby. Tak jak każdy człowiek chciałbym otrzymywać wypłatę za swoją pracę. Jeżeli dalej będzie z tym tak katastrofalnie, to będę musiał poszukać czegoś innego, żeby zwyczajnie przeżyć, iść do sklepu na zakupy. Nie mogę tak długo grać za darmo – mówił Mariusuzowi Rajkowi na łamach Dziennika Sport z kolei Farid Ali, pomocnik jastrzębian, który w ostatnim sezonie rozegrał łącznie 1126 minut w 27 spotkaniach, okupując je jedną bramką.
Przyczyną problemów finansowych GKS-u Jastrzębie są znaczne cięcia w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Ta wycofała się ze sponsorowania klubu. Straty w spółce odczuwa również siatkarski Jastrzębski Węgiel. Jego skład 'na papierze’ w najbliższym sezonie PlusLigi nie będzie dysponować tak olbrzymim potencjałem, jak w minionych latach. W Jastrzębiu-Zdroju zaproponowano ratuszowi 'darmowy’ zakup GKS-u, jednak władze miasta nie chcą na to przystać.
Śląski Sport kontaktował się z prezes Martą Goik w celu umówienia rozmowy, jednak bez skutku.