Nikt nie mówił, że w PGE Ekstralidze będzie łatwo. Na własnej skórze przekonuje się o tym beniaminek z Rybnika. Ekipa trenera Piotra Żyto nie składa broni i do Zielonej Góry udaje się z nadzieją na odwrócenie niekorzystnego trendu.
O tym, jak bardzo sport potrafi zmienić nastroje kibiców jednej drużyny w ciągu 46 dni przekonujemy się patrząc na fanów żużlowego INNPRO Row-u Rybnik. Od euforii po zwycięstwie w pierwszym meczu sezonu po powrocie w szeregi PGE Ekstraligi, po smutek, a nierzadko także po prostu złość na obecną sytuację rybnickich „Rekinów” w ligowej tabeli.
Czas goni, rywale w stawce uciekają, a na Gliwickiej wciąż więcej pytań, niż odpowiedzi. Cóż z tego, że ROW w pojedynkach z GKM-em czy Włókniarzem odjechał naprawdę niezłe zawody, skoro za ładny styl jazdy na torze punktów się nie przyznaje. Liczy się skuteczność, a tej ekipie Piotra Zyto jak na razie brakuje. Najbardziej w meczach wyjazdowych, gdzie w tym sezonie „Rekiny” jeszcze nie wygrały. Szansa, aby to zmienić już w piątkowe popołudnie w Zielonej Górze.
Gdyby mecz w Zielonej Górze pomiędzy Stelmetem Falubazem, a ROW-em Rybnik odbywał się nie w teraz, a trzy kolejki wcześniej, wtedy sytuacja w tabeli byłaby na „żyletki”. Obecnie to gospodarze, dzięki dobrej jeździe między innymi w Gorzowie Wielkopolskim, czy Częstochowie zachowują więcej spokoju.
Już wiadomo, że ROW o pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie PGE Ekstraligi powalczy bez Gleba Czugunowa. Przypomnijmy, że 25-latek w ostatnim meczu z Betard Spartą Wrocław w jednym z biegów upadł na tor i nie powrócił już do rywalizacji. Jego miejsce w składzie na mecz z Falubazem zajmie Chris Holder. Dodajmy, że Australijczyk jest czwartym najlepiej punktującym zawodnikiem beniaminka w tym sezonie – 26 punktów w 20 startach.
Czy doświadczony Australijczyk okaże się asem w talii trenera Piotra Żyto na mecz w Zielonej Górze? Początek ścigania w piątek o 18.