Dyrektor sportowy Ruchu w drugiej części wywiadu wskazuje, jak klub chce zacząć zarabiać na transferach. Zapowiada również kogo z graczy wypożyczonych chce zatrzymać i w jaki systemie drużyna ma grać.
– Przejdźmy do zawodników wypożyczonych. Najwięcej emocji wzbudził temat Jakuba Adkonisa. Zimą wypożyczyliście 17-latka i zobowiązaliście się, że rozegra odpowiednią liczbę minut. W innej sytuacji musielibyście wypłacić Legii karę umowną. Dlaczego zgodziliście się na takie zapisy?
– Żeby zrozumieć sytuację, trzeba poznać kulisy. Od lata prowadziłem starania, żeby przedłużyć umowę z Bartkiem Barańskim. Temat się przedłużał i czuliśmy, że może być tak, że Bartka nie będziemy mieli na wiosnę. Musieliśmy się zabezpieczyć na pozycję młodzieżowca. Trener Szulczek wskazał, że jest fajny chłopak w Legii Warszawa.
Założenie było takie, że jeżeli Bartek miałby problemy zdrowotne bądź byśmy go stracili, to będzie jego naturalny zmiennik. Obejrzeliśmy mecze z udziałem Kuby i uznaliśmy, że ten temat może być na tyle ciekawy, że warto aby do nas trafił.
Nie mieliśmy założenia, że Kuba miał być od razu wrzucony do pierwszego składu. Miał być dobrą rywalizacją dla Bartka. Tym bardziej, że w poprzedniej rundzie mieliśmy problem, jeżeli Bartek schodził w 60-65 minucie. Trzeba było robić wówczas dwie zmiany – z uwagi na przepis o młodzieżowcu – zamiast jednej. Ściągniecie Adkonisa miało to rozwiązać.
– To nie był zatem transfer robiony na szybko. Dlaczego zgodziliście się na kary umowne, jeśli Adkonis nie rozegra określonej liczby minut?
– Kluby takie jak Legia są skłonne oddać piłkarza na wypożyczenie, ale tylko pod pewnymi warunkami. To jest po prostu formuła, którą przyjmują najlepsze kluby w Polsce, które chcą się zabezpieczyć. Można te zapisy oczywiście negocjować i tak się oczywiście dzieje. Natomiast te kwoty, które padają i krążą po internecie, to niestworzone historie…
– Czyli Ruchowi nie groziła kara w wysokości 800 tysięcy złotych?
– Oczywiście, że nie. Nikt w klubie nie pozwoliłby na takie ryzyko. Inna sprawa, że my tych kosztów nie poniesiemy. Kuba teraz gra dużo więcej z racji tego, że Bartek Barański nie był dysponowany i Adkonis był naszym naturalnym drugim wyborem. To normalna kolej rzeczy, tu nie ma żadnych dziwnych zachowań.

– Czyli Bartek Barański grał wiosną tak niewiele, bo miał problemy ze zdrowiem?
– Tak, miał problemy ze zdrowiem, później w maju były w dodatku matury, na które musiał dojeżdżać. Gdyby był w takiej dyspozycji jak jesienią i był cały czas zdrowy, to grałby dużo więcej. Trudno żebyśmy nie chcieli na niego wiosną stawiać, skoro w poprzedniej rundzie strzelił tyle bramek.
– Aczkolwiek było widać, że trener Szulczek zimą zmienił pozycję Barańskiego. Moim zdaniem był to błąd sztabu, bo Bartek najwięcej dawał będąc blisko Szczepana.
– Trenerzy uznali, że w środku pomocy Bartek nie będzie już taki efektywny. Po czasie też uważam, że docelowo jego optymalna pozycja jest jak najbliżej napastnika, jak najbliżej pola karnego. Aczkolwiek też spełni swoją rolę na skrzydle.
– Jaki zatem wyciągnąłeś wniosek dotyczący młodych zawodników? Fakty są takie, że Ruch sprzedał Barańskiego za mniejsze pieniądze niż wynosi jego wartość, a ogrywał piłkarza, który wróci do Legii.
– Podjęliśmy decyzję, że mocno ograniczamy wypożyczanie zawodników, szczególnie młodych. Będziemy chcieli dać szansę najlepszym chłopakom z akademii i rezerw. To od nich zależy, jak sobie poradzą na początku okresu przygotowawczego.
Jeszcze zamykając poprzedni wątek, to podejrzewam, że gdyby Kuba Adkonis przyszedł do nas i byśmy awansowali, to nikt by w ogóle o nim nie mówił, bo wynik by się bronił. To było nasze ryzyko.To też nauczka na przyszłość dla nas, że trzeba patrzeć szerzej, długofalowo, a nie tylko skupiać się na celu krótkoterminowym
Dziś z perspektywy czasu dużo lepiej było w moim przekonaniu ogrywać młodego chłopaka od nas, który mógłby w perspektywie następnego sezonu być wartością dodaną. Tomek Wójtowicz na początku też nie był wybitną jednostką, ale ukształtował się tutaj przez kilka sezonów i byliśmy w stanie swojego wychowanka sprzedać do ekstraklasy.
I tak, mimo, że te kwoty wydają się nie największe, to zawsze jest to coś, do czego chcemy dążyć. Ogrywać swoich chłopaków i wypuszczać ich świat. Wypożyczenia? OK, jeżeli mamy naprawdę dobrą jednostkę i taka jest potrzeba chwili. Jednak docelowo chcemy robić tak, żeby tych błędów już nie powielać i żeby nie być pod ścianą, gdy negocjujemy z klubem, z którego chcemy pozyskać młodzieżowca.
– Czy w umowach wypożyczenia Borowskiego, Cykało, Karasińskiego, Łaskiego i Myszora znalazły się kwoty wykupu?
– Zawsze staraliśmy się wynegocjować tę kwotę wykupu. Lepiej mieć taki zapis, niż go nie mieć. Są jednak kluby, które wprost komunikują, że nie wpiszą takiej kwoty. No i tak było w przypadku Karasińskiego, Myszora i Adkonisa. Tam nie ma wpisanych kwot, bo po prostu kluby na to się nie chciały zgodzić.
Wojtek Łaski, Filip Borowski i Jegor Cykało takie zapisy mają. Jeśli chodzi o Jegora, to już zdecydowaliśmy się, że będziemy prowadzić z Teplicami rozmowy na temat wykupu. Jeśli chodzi o Myszora, Łaskiego i Borowskiego zdecydowaliśmy się, że na tę chwilę z tych piłkarzy po prostu rezygnujemy.
– Nie ma opcji, żeby zatrzymać Karasińskiego?
– Na pewno musi wrócić do Zagłębia. Bardzo chciałbym, aby “Karaś” został naszym piłkarzem, ale już nie na wypożyczeniu tylko na stałe. Ewentualnie wypożyczenie z opcją wykupu. W innym wypadku myślę, że się nie zdecydujemy. Dlatego że to jest to, o czym rozmawialiśmy: jeżeli mamy w kogoś inwestować, to fajnie, aby to był nasz chłopak.

– Nadal pozostaje kwestia, czy Ruch wie, jak zacząć zarabiać prawdziwe pieniądze za takich piłkarzy jak Barański czy Wójtowicz? Nie zaksięgowaliście tyle, ile powinniście.
– Ruch musi jasno komunikować, że będzie stawiał na tych zawodników, którzy mają podpisane dłuższe kontrakty. Umowa takiego zawodnika jak Bartek musi być dłuższa i z opcją przedłużenia po stronie klubu. I tak się teraz dzieje. Jeżeli podpisujemy kontrakty z młodymi chłopakami, jak Kuba Sobeczko czy Filip Lachendro, to są to dłuższe umowy, z możliwością przedłużenia przez klub o kolejne lata. W ich przypadku jesteśmy zabezpieczeni i myślę, że wyciągamy wnioski.
– A czy zawodnicy Ruchu mają w swoich umowach wpisane kwoty odstępnego?
– Niektórzy zawodnicy mają jeszcze taki zapis. Natomiast w nowych kontraktach się na to nie zgadzamy. Jeśli agent zawodnika bardzo naciska na taki punkt, to do transakcji nie dochodzi, bo my nie chcemy być pod ścianą w momencie, gdy ktoś wpłaci pod koniec sierpnia ustaloną kwotę i zostaniemy z problemem. Jeżeli taka zasada panuje w klubie, że nikt nie ma takiego zapisu, to druga strona to na ogół rozumie.
– Chyba każdy kibic grał kiedyś w Football Managera. Gdybyś mógł wczytać “save” z grudnia. To co byś zrobił inaczej?
– Zależałoby mi na tym, aby Soma nie zagrał na skrzydle w pierwszym meczu. Nawet w Football Managerze widzisz, jak piłkarz traci swoje walory, gdy przesuniesz go na inną pozycję niż ta optymalna. Tak się wydarzyło z Somą. To był jeden z błędów, które popełniliśmy. Automatycznie skasowaliśmy hierarchię wśród chłopaków, którzy na tej pozycji trenowali. Ich mental i morale spadają w takiej sytuacji. Trener też wyciągnął z tego wniosek.
– A przygotowanie motoryczne stało na odpowiednim poziomie?
– Dane to jedno, a to co się widzi gołym okiem to drugie. Jeśli piłkarz ma w głowie niepewność, to zawsze wygląda jakby był źle przygotowany. Zaczęliśmy słabo od remisu w Siedlcach. Potem lawina błędów z Wisłą. Wszystkie wykresy pokazują, że motorycznie jesteśmy w czubie I ligi, ale mieliśmy problem z podejściem mentalnym.
– Doszło do tego, że piłkarze kłócili się ze sobą na boisku o to, kto ma wykonać rzut wolny!
– Dlatego kolejnym wnioskiem jest to, aby zawodników w kadrze nie było aż tak wielu. Aby nie było siedmiu bądź ośmiu “złamanych nosów” co tydzień, czyli osób poza kadrą. Każdy oczekiwał grania, a piłkarz musi rozumieć swoją rolę w zespole. Przy mniejszej liczbie zawodników dużo łatwiej o zrozumienie. Wcześniej szatnia Ruchu słynęła z dobrej atmosfery, bo po prostu każdy rozumiał swoją rolę i dlatego tak dobrze to funkcjonowało.
– A nie brakowało też lidera?
– Dużo się mówi o przywództwie i liderach. Rozmawiałem ostatnio z Arturem Jędrzejczykiem, gdy przyjechał do Chorzowa z Legią. Wspominał, że nie wie, co robić, bo Legia oferuje mu nowy kontrakt. Odpowiedziałem: “Jędza, są w stanie płacić ci duże pieniądze tylko po to, abyś był w tej szatni, bo trudno o liderów”. Wiem też, że w innych klubach szuka się takich zawodników, bo to bardzo ułatwia pracę sztabowi. Dlatego Legia zrobiła mądrze przedłużając Artura, który rozumie swoją rolę.
– Niektórzy dyrektorzy sportowi pewnie podjęliby decyzję o zmianie trenera. Czy to nie jest tak, że filozofia dawania drugiej szansy jest tak spójna z Tobą, że musiałeś ją dać również Dawidowi Szulczkowi?
– Na pewno nie chcieliśmy podejmować populistycznej decyzji. Dla mnie jako dyrektora sportowego zwolnienie trenera to moja porażka. To oczywiście nie jest czynnik decydujący, dlaczego trener Szulczek zostaje. On przede wszystkim nadal ma wszystko, aby być świetnym szkoleniowiec Ruchu Chorzów.
Przyszedł jesienią, bardzo dobrze zdiagnozował drużynę i to dobrze zafunkcjonowało. Potem my i trener popełniliśmy błędy, z których wyciągnęliśmy wnioski. Wiemy już, że trener potrafi diagnozować i rozwiązywać problemy, więc wierzymy że przełoży się to na wyniki w nowym sezonie. Podsumowując, potrzebowaliśmy wytrzymać to ciśnienie i wierzę, że to zaowocuje w następnych miesiącach.
– W jakim systemie gry będziecie przygotowywali się zatem do nowego sezonu?
– Do gry z czwórką obrońców. Jeśli jesienią graliśmy tym systemem i wygraliśmy 10 z 12 meczów za trenera Szulczka, to uważamy, że jest to skuteczny system. To prawda, zimą zmieniliśmy system i to nie zafunkcjonowało dobrze. Wróciliśmy do czwórki i wygraliśmy trzy spotkania z rzędu. To jest jeden z tych wniosków, które się od razu nasuwają.
– Największym wyzwaniem będzie kwestia młodzieżowca?
– Tak, aczkolwiek szansę dostaną nasi zawodnicy, z czego bardzo się cieszę. W ostatnich miesiącach bardzo licznie dołączali do zajęć pierwszego zespołu. Chcieliśmy ich częściej wykorzystywać, ale zespół U-19 trenera Michalika, ekipa U-17 trenera Brzozowskiego czy rezerwy w pewnym momencie grały o swoje cele, jak awans do Centralnej Ligi Juniorów. Takie szczęście w nieszczęściu, bo gdyby te zespoły o nic nie grały, to ci chłopcy dostaliby dużo więcej szans. Sobeczko czy Łukowiak musieli po prostu wygrywać swoje mecze w ligach regionalnych, bo zależy nam, aby ta Centralna Liga Juniorów była. W przyszłej rundzie ci chłopcy będą mieli szansę wywalczyć miejsce w pierwszym zespole.
– Odchodzi z Ruchu trzech starszych zawodników. Nie zabraknie doświadczenia? Czy wśród wzmocnień może być zawodnik +30?
– Średnia wieku na pewno się obniży. Mamy jednak miejsce na jednego lub dwóch takich zawodników, którzy są doświadczeni, ale z odpowiednim nastawieniem i umiejętnościami. Jesteśmy po wstępnych rozmowach i mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli coś ogłosić.
– Ilu zawodników planujecie łącznie pozyskać latem?
– Planujemy między 4-5 transferów, ale jeśli pojawią się dobre oferty za naszych zawodników – mających ważne kontrakty – to być może będzie ich więcej. Na pewno trzon drużyny zostanie, obudujemy ich dobrymi jednostkami i drużyna będzie funkcjonowała dużo lepiej.
Rozmawiał Krzysiek Kubicki