Close Menu
SlaskiSport
  • Gieksa
  • Górnik
  • Piast
  • Ruch
  • Tychy
  • Jastrzębie
  • Polonia
Co nowego?

Piast Gliwice na mistrzowskiej ścieżce!

Bała wygląda jak niezły zmiennik Szczepana

Kubicki wskoczy w buty Hellebranda?

Facebook X (Twitter) Instagram
  • Gieksa
  • Górnik
  • Piast
  • Ruch
  • Tychy
  • Jastrzębie
  • Polonia
Facebook X (Twitter) Instagram
SlaskiSport
  • Piłka nożna
  • Kibice
  • Stadiony
  • Transfery
  • Inne sporty
    • Hokej
    • Futsal
    • Piłka ręczna
    • Siatkówka
    • Żużel
SlaskiSport
SlaskiSport.pl:Strona główna » Dyrektor sportowy diagnozuje błędy Ruchu
Marcin Bulanda / PressFocus
Ruch

Dyrektor sportowy diagnozuje błędy Ruchu

By Redakcja26 maja, 2025

Tomasz Foszmańczyk szczerze opowiada w wywiadzie ze ŚląskimSportem o tym, jakie pomyłki sztabu i działaczy sprawiły, że Niebiescy nie włączyli się do walki o awans o PKO Ekstraklasę.

Dwa lata temu był bohaterem Chorzowa. Idolem i gościem, który wprowadził Ruch z III ligi do PKO Ekstraklasy. Kibice kochali Tomasza Foszmańczyka. Jego przemowy w szatni potrafiły porwać serca nawet osób, które nie sympatyzują klubowi z Cichej. Natomiast potem życiowy wagonik z rollercoastera zjechał w dół. Foszmańczyk kończył karierę spadają do Betclic I ligi. W niedzielę był jeszcze piłkarzem, aby od poniedziałku przejmować obowiązki dyrektora sportowego. Czasu na naukę teorii nie było.

– Prosto z boiska wszedłeś do gabinetu i w rolę dyrektora sportowego. W dodatku klub właśnie spadł z PKO Ekstraklasy. To rozpoczęcie nowej gry z wysokim poziomem trudności… 

– Odpowiadając za pion sportowy klubu, który spada z ekstraklasy, który nie jest przygotowany na ten spadek, bo nie miał planu B, to istotnie ten poziom trudności był wysoki. Na pierwszy trening przyszło bodajże 12-13 zawodników, a wiedziałem, że dwóch albo trzech spośród nich nie zostanie. Na obóz pojechaliśmy z grupą 10-11 juniorów, którzy też świeżo skończyli swój sezon, więc nie byli w pełni gotowi na to, żeby rywalizować z seniorami.

To potęgowało skalę trudności i faktycznie ten początek to było wiele godzin, które przesiedzieliśmy w klubie i po prostu szukaliśmy zawodników, którzy pasują do nas, których chce trener Niedźwiedź i którzy po prostu będą mogli szybko dojechać. 

– Czy wtedy miałeś pewność, że trener Niedźwiedź zostanie w klubie? Pytam, bo nie brakowało plotek, że odejdzie. 

– Tak. Miałem jasność, że trener zostaje na nowy sezon w I lidze. To była jedna z tych rzeczy, które nie utrudniały nam pracy w tym okresie. Mieliśmy wspólnie wytyczone założenia. 

– Znajomość kwestii prawnych, techniki negocjacyjne, język angielski biznesowy – co było największym wyzwaniem na starcie pracy? 

– Myślę, że konstruowanie i dogrywanie umów w języku angielskim. Dobrze, że mamy ludzi w klubie, którzy pomagają w tym i odpowiadają za przygotowanie umów. Generalnie po angielsku dogaduję się bez problemu, natomiast ta nomenklatura prawna to coś nowego. Na szczęście nie trzeba się na wszystkim znać, bo mamy ludzi, którzy są w tym specjalistami. 

– A jaki konkret wyniosłeś z kursu na dyrektora sportowego, który organizował PZPN? 

– Wskażę techniki negocjacji. Ich doskonalenie przychodzi jednak z czasem. Im więcej tych negocjacji przerobisz, tym później jesteś po prostu lepszy. Dużo zależy też z jakiego pułapu i punktu startujesz. My rok temu latem nie mieliśmy zawodników w drużynie, a trener cały czas naciskał, że na jutro potrzebujemy tego i tego, bo ja nie mam kim trenować. No tak, ale z czegoś się to wzięło. Nie mieliśmy kim trenować, bo zaczęliśmy 13 czerwca treningi, więc wszyscy mieli jeszcze ważne kontrakty w innych klubach.

Negocjacje mieliśmy więc wtedy mocno utrudnione, bo kluby i agenci wiedzieli, że nie mamy zawodników i jesteśmy pod ścianą. Teraz jest zupełnie inaczej – mamy wielu zawodników, którzy mają przedłużone umowy. I na pewno pozwala nam to inaczej funkcjonować i podchodzić do negocjacji. 

– Czy można powiedzieć, że Twoją pierwszą poważną decyzją była ta o rozstaniu z trenerem Niedźwiedziem? 

– Na pewno. To było pierwsze wyjście z kryzysu. Myślę, że i tak czekaliśmy z tą decyzją. Wyniki to jedno, ale zawsze też patrzymy na to, co się dzieje wokół klubu, w szatni, na relacje sztabu i drużyny, czy jest dobry prognostyk na przyszłość. To była wtedy moja pierwsza tak trudna decyzja. 

– Wiedziałeś, że trener Niedźwiedź ma ofertę z ekstraklasy?

– Nie, wtedy w ogóle o tym nie wiedzieliśmy. Podczas rozmowy, na której poinformowałem Janusza Niedźwiedzia o naszej decyzji, trener był bardzo zdziwiony, więc myślę, że nie do końca się spodziewał, że zamierzamy go zwolnić i że tak szybko znajdzie nowe zatrudnienie. 

– Przejdźmy do procesu wyboru nowych zawodników. Jak wygląda profil zawodnika, którego szuka Ruch Chorzów? 

– Muszę się najpierw cofnąć o rok. Wtedy tego profilu nie mieliśmy opracowanego. Dało się to we znaki, szczególnie po zmianie szkoleniowca, bo pierwszy trener grał jednym ustawieniem, a jego następca innym. Brak tego profilu to była rzecz, której nie wypracowałem na początku, czyli ja nie narzuciłem tego, jak ma funkcjonować drużyna, jak ma wyglądać model gry. I to zawsze jest błąd, bo jeżeli zmieniają się trenerzy, to wtedy bardzo wielu zawodników przychodzi, odchodzi. 

Brak tego profilu to była rzecz, której nie wypracowałem na początku, czyli ja nie narzuciłem tego, jak ma funkcjonować drużyna, jak ma wyglądać model gry. I to zawsze jest błąd.

W ostatni dzień okienka transferowego musieliśmy zrobić 2-3 transfery, które pasowały nowemu trenerowi, co sprawiło, że kadra była zbyt szeroka. Każdy z piłkarzy miał oczekiwania, że będzie grał. To jeden z błędów, który ja popełniłem. Ten model gry powinien był być ustalony odgórnie i pod ten model, a nie pod trenera, powinniśmy ściągać piłkarzy. 

Teraz jest inaczej. Mamy ustalony model z trenerem Szulczkiem i pionem sportowym, jakim będziemy grać. Pod niego przygotowujemy profile zawodników i myślę, że to się dużo lepiej sprawdzi, bo kadra będzie węższa i będzie lepiej sprecyzowana. Każdy będzie wiedział, za co odpowiada. A nie że ściągamy prawego pomocnika, który za chwilę będzie musiał grać na wahadle. 

– Czy dopuszczacie opcję ściągnięcia zawodnika z Afryki? (pytanie z #NiebieskiTT)

– Oparliśmy nasz skauting o trzy rynki, czyli Polska, Czechy i Słowacja, bo podstawowym aspektem w ocenie zawodnika jest to, w jak szybkim tempie będzie się w stanie zaaklimatyzować w Chorzowie.

– Jak wygląda obecnie dział skautingu i jaki jest plan rozwoju?

-Generalnie jestem ja i Kuba Komander, więc tak wygląda nasz dział. Chcielibyśmy ten zespół rozbudować. Na razie wprowadziliśmy kilka zmian, jeśli chodzi o narzędzia, z których korzystamy. To dla nas duże ułatwienie. 

– Co to za narzędzia? 

– Chociażby nowa platforma do analizy i porównań piłkarzy. Daje informacje zarówno czysto piłkarskie, jak i motoryczne. Myślę, że gdybyśmy mieli taką platformę rok temu, to niektórzy zawodnicy do Ruchu by nie trafili. 

Gdybyśmy mieli taką platformę rok temu, to niektórzy zawodnicy do Ruchu by nie trafili. 

– Czy trener Dawid Szulczek zostaje w Ruchu? 

– Tak. Każdy w klubie popełnił błędy. Najważniejsze, aby wyciągnąć z nich wnioski. Razem z trenerem mamy teraz wiele spotkań i wspólnie planujemy ten następny sezon. Jestem przekonany, że plan i pomysł na drużynę sprawdzą się lepiej niż w tej rundzie. Jako klub nie ułatwiliśmy trenerowi pracy przy takiej liczbie zawodników w kadrze. 

– Czy sztab szkoleniowy zostanie rozszerzony o psychologa i trenera motorycznego?

– Na pewno zawodnicy będą mieli możliwość współpracy z trenerem mentalnym. Do sztabu dołączy również trener przygotowania motorycznego. To dla nas kwestia priorytetowa.

– Czy na finalnym etapie obserwacji na żywo zawodnika włączyliście już pierwszego szkoleniowca? W grudniu wskazałeś, że chcesz ten proces uzupełnić o trenera.

– Zimą już byliśmy wspólnie z trenerem i Kubą Komanderem na obserwacji jednego zawodnika, również na rozmowie z nim, więc takie rzeczy się już u nas dzieją. Oczywiście w trakcie sezonu jest o to dużo trudniej, bo trener ma bardzo dużo pracy, ale staramy się, żeby ta ostatnia obserwacja, albo przynajmniej jedna z tych obserwacji, była z Dawidem Szulczkiem. Myślę, że tak się będzie działo w tym okienku. Trener jest chętny, więc to mnie bardzo cieszy. 

Marcin Bulanda / PressFocus

– Może warto jednak, aby dyrektor sportowy czasem miał odmienne zdanie niż trener? Podam przykład Przemysława Szura, z którego zrezygnowaliście rok temu… 

– To jedna z rzeczy, które mi najbardziej ciążą. Nawet nie sama decyzja, tylko to, że byłem skłonny pójść za prośbą piłkarza i trenera. Jeśli obie strony się nie potrafiły dogadać, to nie wyobrażałem sobie, że te osoby mają się codziennie widzieć. Po rozmowach z trenerem Niedźwiedziem bałem się, że ten konflikt będzie eskalował. Wiedziałem też, że Przemek ma charakter taki, że może okazywać to niezadowolenie. Nie w treningu, bo wiem, że wtedy daje z siebie wszystko na 100%. Natomiast wiedziałem, że poza boiskiem to może oddziaływać źle na resztę chłopaków. 

Uznałem, że lepiej wybrać opcję, że obie strony się rozstają. Myślę, że gdybym miał wtedy świadomość, że trenera Niedźwiedzia może za jakiś czas nie być, to powiedziałbym: “Przemo, wytrzymaj chwilę, zobaczymy co się wydarzy”. Rozstanie z Przemkiem wiąże się też z inną decyzją, którą wtedy podjęliśmy, a na którą nie dałem początkowo aprobaty. 

– O kim mowa? 

– Trener chciał w zamian Łukasza Górę. Powiedział, że ten obrońca ma być w klubie i mamy go ściągnąć. I takim sposobem, gdyby został Przemek Szur, to nie ściągnęlibyśmy Łukasza Góry. Gdyby w głowie mi się zatliło wtedy, że możemy za chwilę zmienić trenera, to Przemek by został, nie byłoby Łukasza. Dziś nie ma już obu piłkarzy plus trenera. 

– Mało logicznym ruchem było również ściągnięcie Nono. Jego nie mieliście prawa obserwować na żywo! 

– Generalnie nie był naszym pierwszym wyborem, ale z każdym tygodniem brak środkowego pomocnika powodował, że nacisków na dopięcie tematu było coraz więcej. Trener Niedźwiedź był bardzo na “tak”. Materiałów nie było wiele, ale te z którymi się zapoznaliśmy sprawiły, że kandydaturę zaakceptowaliśmy. Możliwości miał, ale na tę chwilę oczywiście oczekiwań nie spełnił. Mimo wysiłku wielu osób w klubie, które dalej pracują na to, żeby w przyszłości wrócił do pierwszej drużyny. 

– Nieoczywistym był również transfer Martina Turka. Ruch zapłacił za bramkarza Parmy i młodzieżowego reprezentanta Słowenii. Skąd ten pomysł? 

– Mamy w sztabie szkoleniowym fachowca, Radka Hołubca, który bardzo dobrze pracuje z młodymi bramkarzami. Stąd chcieliśmy ściągnąć bramkarza, który się rozwinie i który będzie w perspektywie czasu fajną inwestycją. Znaleźliśmy Martina. Negocjacje trwały praktycznie cały miesiąc. Udało się go pozyskać. Nadal wierzymy, że ten plan się spełni, bo już dostajemy oferty za Martina, a jeszcze nie pojechał na młodzieżowe mistrzostwa Europy. 

– A jak oceniasz dwóch pozostałych bramkarzy? 

– Pierwsze pół roku w wykonaniu Kuby Bieleckiego nie mogło wyglądać inaczej jak sinusoida. Dwa bardzo dobre mecze przeplatał jednym słabszym. Z racji tego, że nie był w rytmie meczowym, to nas to nie szokuje. Na pewno w perspektywie czasu chcemy postawić na “Biela” w bramce. Jeśli chodzi o Kubę Szymańskiego, to też spełnił swoją rolę, dlatego że jeżeli tylko dostał szansę, to w bramce nie zawiódł. Świetna praca w treningu, świetny w szatni. Zero problemów, zero negatywnej energii, więc naprawdę jesteśmy, jeśli chodzi o pozycję zabezpieczenia bramki, bardzo zadowoleni.Chcielibyśmy żeby Kuba Szymański z nami został. 

– Przejdźmy do dwójki młodzieżowców: Chmarek i Lachendro. 

– Jeśli chodzi o Matiego Chmarka, to nazwisko, z którym przyszedł do nas trener Niedźwiedź i powiedział, że bardzo chciałby tego chłopaka u siebie. Przeanalizowaliśmy to i zdecydowaliśmy się pójść za tym pomysłem. W dodatku była to pozycja na boisku, którą trener Niedźwiedź chciał obsadzić młodzieżowcami. 

Z formą Chmarka było różnie. Pod koniec rundy jesiennej widzieliśmy progres, ale nie był na tyle duży, żeby Mateusz był drugim młodzieżowcem w hierarchii, więc zdecydowaliśmy się na jego wypożyczenie. Co dalej? Ma z nami ważny kontrakt, wróci z Grudziądza i zacznie z nami przygotowania. Wtedy trener oceni jego przydatność do zespołu. 

Jeśli chodzi o Filipa Lachendro, to w naszym regionie nie można było obok tego chłopaka przejść obojętnie, bo w III lidze bardzo się wyróżniał. Strzelał bramki i asystował. Ma fajne cechy, których akurat my poszukujemy już w tym momencie, zmieniając nasz model grania na skrzydle. On się w ten model wpisuje. 

Niestety po kilku tygodniach przygotowań, kiedy Filip prezentował się bardzo dobrze, z każdym tygodniem było gorzej ze względu na zdrowie i ciężko było zdiagnozować, co tak naprawdę mu dolega. Na tą chwilę musiał przejść pewien zabieg. Myślę, że wróci na start przygotowań. W perspektywie czasu liczę, że będzie nawet jedynką na pozycji młodzieżowca. Będziemy chcieli, żeby był w przyszłości ważnym częścią zespołu. 

Marta Badowska / PressFocus

– Czy Twoje oczekiwania spełniła dwójka doświadczonych obrońców: Konczkowski i Lukić? 

– Kiedy sięgasz po doświadczonych zawodników, to zawsze oczekiwania są duże. Szczególnie, jeśli piłkarz grał w naszym klubie jak Martin Konczkowski. On jesienią miał niezły okres, kiedy na prawej stronie funkcjonował z Miłoszem Kozakiem bardzo dobrze. Jak przepracuje dobrze lato, to będzie lepszym „Konczim” niż teraz. Ogólnie uważam, że poniżej pewnego poziomu Martin nie schodził. 

– A Lukić?

– Przede wszystkim to, czego mi brakuje u Andreja, to wykorzystania warunków fizycznych w polu karnym rywali. Wiedzieliśmy o tym, że w I lidze stałe fragmenty gry mogą być kluczowe, dlatego ściągnęliśmy Andreja, który… Na papierze ma wszystko, czyli na przykład procent wygranych pojedynków powietrznych. Zabrakło jednak przełożenia na zagrożenie pod bramką rywali. Chcemy zawodników, którzy nie tylko bronią, ale też są w stanie pomóc w ofensywie. Jeśli chodzi o jego podejście, zaangażowanie, to żadnych zastrzeżeń nie mamy. Niech tylko dołoży bramki! 

– Zdecydowanie lepiej pod kątem liczb wyglądali Mezghrani i Szwoch… 

– Temat Mezghraniego pojawił się u nas jeszcze przed przyjściem Dawida Szulczka. Później trener do nas dołączył i bardzo się wstawił za tym pomysłem. Myślę, że ten transfer się na pewno broni, bo “Mocha” zawsze daje z siebie 100% i to obojętnie gdzie by grał. Taki ma być piłkarz Ruchu. Był tak multi-pozycyjny, że czasami musiał grać na prawej obronie, a czasem na lewej, na skrzydle lub w środku pomocy. Uniwersalny żołnierz, ale uważam, że jeśli miałby sprecyzowaną jedną pozycję, to byłoby dla niego lepsze. 

– Co liczby mówią? Na której pozycji jest najskuteczniejszy? 

– Na ósemce, w środku pomocy. Tam, gdzie grał ostatnio z Chrobrym, tam też strzelił bramkę na Zniczu. Wtedy zaczął mecz na lewej obronie, ale skończył w środku pomocy. Cenimy “Mochę” za zaangażowanie. Jeśli chodzi o wydolność i motorykę, to byłaby to wybitna jednostka nawet w ekstraklasie. 

– A jak oceniasz Szwocha? Jego ściągnięcie wzbudziło mieszane odczucia… 

– Wiemy, że wiele klubów zrezygnowało z Matiego. My uznaliśmy, że nadal widzimy w nim potencjał. Ruch to był zawsze klub, który potrafił dać drugą szansę komuś, kto wracał albo był na zakręcie, a potem ten ktoś się odwdzięczał. Myślę, że podobna historia jest z Matim. Runda jesienna szczególnie pokazała, jak dobra to była decyzja. Oczywiście na wiosnę, jak cała drużyna grała słabo, to Szwoch również prezentował się gorzej. Myślę też, że gdybyśmy mieli drugą opcję, kreatywnego zawodnika w środku boiska, który spełni oczekiwania nasze i trenera, to Mati dałby jeszcze więcej, bo mógłby w niektórych meczach po prostu odpocząć. 

– Ventura spełnił oczekiwania? 

– Myślę, że szczególnie pod koniec rundy, kiedy graliśmy na trzech środkowych pomocników, to całościowo spełnił oczekiwania. To nie jest typ playmakera, ale jest pod wieloma względami bardzo dobry, świetny na przykład w fazie przejściowej. 

– Preisler i Cykało zostali prześwietleni w modelowy sposób przez scouting? 

– Tak, wzięliśmy ich na bazie naszego modelu działania i po wielu tygodniach obserwacji. Dokładnie wiedzieliśmy, kogo bierzemy, jakie ma zalety i deficyty. Odnośnie Dominika, to wiemy już teraz, że Slovan bardzo żałuje, że oddał nam Preislera. To jeden z naszych lepszych transferów, patrząc jaki to piłkarz i człowiek. Myślę, że generalnie rynek czeski jest dla nas dobrą opcją, bo zawodników możemy odpowiednio zweryfikować, a ich jakość i nastawienie do pracy się na ogół bronią. 

Przeczytaj drugą część wywiadu z Tomaszem Foszmańczykiem:

Foszmańczyk wymienia wnioski na przyszłość

Rozmawiał: Krzysiek Kubicki

Udostępnij Facebook Twitter

Zobacz też

Bała wygląda jak niezły zmiennik Szczepana

28 maja, 2025

Kogo szukają, a kogo chcą zatrzymać w Ruchu?

28 maja, 2025

Czy Shuma Nagamatsu zna język polski?

27 maja, 2025
Dodaj komentarz
Leave A Reply Cancel Reply

Ostatnio dodane
Futsal 28 maja, 2025

Piast Gliwice na mistrzowskiej ścieżce!

Ruch 28 maja, 2025

Bała wygląda jak niezły zmiennik Szczepana

Górnik 28 maja, 2025

Kubicki wskoczy w buty Hellebranda?

Gieksa 28 maja, 2025

Łzy radości po powołaniu piłkarza Gieksy

O nas
O nas

Dostarczamy codziennie wiadomości o śląskim sporcie. Chcesz dołączyć? Napisz!

Redaktor prowadzący: Krzysiek Kubicki
Email: redakcja@slaskisport.pl
Mobile: 609 850 606

Baza zdjęć: PressFocus

Facebook X (Twitter) Instagram
© 2025 ŚląskiSport

Wpisz powyżej frazę i naciśnij Enter, by zacząć szukać. Naciśnij Esc, by anulować.