Skazywany na pożarcie Innpro ROW Rybnik postawił trudne warunki Betard Sparcie Wrocław. Gospodarze niemal do ostatniego biegu walczyli o sprawienie niespodzianki. Tej jednak nie było i dwa punkty pojechały do Wrocławia.
40 dni minęło od ostatniej wiktorii Innpro ROW-u Rybnik w PGE Ekstralidze. Było to zwycięstwo na inauguracje sezonu po powrocie do grona najlepszych. Potem, mimo dobrej postawy w Grudziądzu, czy Częstochowie zespół prowadzony przez Piotra Żyto wracał z delegacji bez punktów. Mimo ostatniej pozycji w tabeli, ekipa „Rekinów” liczyła na sprawienie niespodzianki z Betard Spartą Wrocław.
W Ekstralidze nigdy nie ma łatwych spotkań. Zwłaszcza na tak specyficznym terenie, jakim jest Rybnik. Są tutaj zawodnicy, którzy zawsze chcą wygrywać. Czeka nas trudny mecz
powiedział Dariusz Śledź, trener Betardu Sparty Wrocław w przedmeczowym wywiadzie dla Eleven Sport.
Patrząc na przebieg spotkania, była to czysta kurtuazja ze strony szkoleniowca wrocławian. Pierwsze dwa biegi dawały wiarę, że rybniczanie zdołają nawiązać walkę z Betard Spartą Wrocław. Kluczowe dla losów rywalizacji okazały się biegi numer 3 i 4. Goście przywieźli w nich dwa podwójne zwycięstwa. Wtedy też stało się jasne, że o niespodziankę ekipie trenera Piotra Żyto będzie bardzo trudno.
Sprawy skomplikowały się dla gospodarzy jeszcze bardziej, kiedy w bardzo groźnie wyglądającym wypadku w 10 biegu na tor upadł Gleb Czugunow. Zawodnik ROW-u po wypadku nie pojawił się już na torze.
Po tej przykrej sytuacji na torze rybniczanie rzucili się do odrabiania strat. Do tego trener Piotr Żyto zmieniał konfiguracje par biegowych. Te roszady spowodowały, że przed biegami nominowanymi rybniczanie zniwelowali stratę do ośmiu punktów.
Dwa ostatnie biegi niewiele zmieniły i ROW na drugie zwycięstwo w sezonie musi poczekać.