Wizyty drużyny z Łodzi wywołują niezdrowe emocje wśród części kibiców ŁKS, Ruchu i Widzewa. Może zatem czas podjąć konkretne decyzje, aby do zamieszek nie dochodziło?
Przepisy PZPN obligują kluby, aby przyjmować zorganizowane grupy fanów drużyn przeciwnych. Każdy stadion musi posiadać sektor gości, by sprostać wymogom licencyjnym. Jednak przykład blokady wpuszczania fanów Wisły Kraków pokazuje, że w pewnych sytuacjach piłkarska centrala jest w stanie zaakceptować fakt, iż sektory gości są czasowo zamykane.
Pojawia się pytanie, czy klub przy Cichej nie powinien podjąć decyzji o zakazie wstępu dla zorganizowanych grup kibiców ŁKS-u na mecze rozgrywane w Chorzowie? Przypomnijmy, że już w maju 2004 doszło do ogromnych burd przy okazji spotkania z Łódzkim Klubem Sportowym. Zarzewiem złych emocji wśród tej grupy ludzi jest fakt, że ultrasi Ruchu przyjaźnią się z fanami Widzewa. Dlatego co jakiś czas chuligani obu klubów z Łodzi tłumnie przyjeżdżają na Śląsk, aby wywoływać zamieszki. Pseudokibice Ruchu do nich dołączają.
Jeżeli kibice zantagonizowani, w tym przypadku ŁKS-u, a wcześniej Wisły Płock i Górnika, robią tego typu rzeczy, to przynajmniej na jeden, kolejny mecz wyjazdowy, nie powinni wejść
stwierdził prezydent Chorzowa, Szymon Michałek, w rozmowie z Marcinem Zasadą w programie „Protokół Rozbieżności” w TVP Katowice.
My idziemy o krok dalej. Zamiast jednego meczu, może warto rozszerzyć blokadę przyjazdu zorganizowanej grupy kibiców ŁKS na każde kolejne spotkanie w Chorzowie? Tylko wówczas Ruch ma gwarancję, że nie dojdzie do kolejnych zamieszek. A zatem tylko wtedy normalni kibice Niebieskich wybiorą się z dziećmi i żonami na Stadion Śląski. A czy to nie oni są najważniejsi?