Ruch prowadził 2:0, kiedy schodził na przerwę w Głogowie. Kibice z Chorzowa nie podejrzewali wtedy, że ich piłkarze postanowili się w tym momencie rozjechać na wakacje.
Niebiescy w kilku ostatnich meczach łapali momentum, kiedy grali jak z nut i strzelali bramki, a potem nagle „zaczynali się kopać po czole”. To wystarczyło, aby wygrać z Wartą Poznań czy Stalą Rzeszów. Jednak z ŁKS Łódź czy Chrobrym Głogów lenistwo przez większość meczu zostało ukarane.
Dziś na wyróżnienie zasługuje ładny gol, którego zdobył Mo Mezghrani. Podwyższył Miłosz Kozak, bo obrona Chrobrego zachowała się fatalnie w swoim polu karnym. Komfortowe prowadzenie totalnie uśpiło drużynę Dawida Szulczka. Na drugą połowę wyszedł KS Chaos Chorzów. Niebiscy wybijali piłkę byle dalej i łapali kolejne żółte kartki. Chrobry po serii wrzutek w końcu musiał zdobyć gola kontaktowego.
Trener Szulczek przeprowadził pierwsze zmiany, które trochę poprawiły obraz gry. Na boisku długo jednak zostali beznadziejny Jakub Adkonis, niewidoczny Mateusz Szwoch czy tracący co chwilę piłki Miłosz Kozak. A że w obronie nie było dziś kontuzjowanego Szymona Szymańskiego, to w końcu padła bramka na 2:2. Ruch po przerwie nie oddał żadnego groźnego strzału na bramkę gospodarzy.
Chorzowianie to w tej rundzie zlepek nazwisk. Drużyna została rozwiązana podczas zgrupowania w Belek.