Wisła Kraków okazała się dziś lepsza na stadionie przy Edukacji. Drużyna Artura Skowronka nie wygrała drugiego kluczowego meczu na swoim stadionie.
Tyszanie pretensje mogą mieć tylko do siebie, bo w pierwszej połowie powinni byli ułożyć sobie ten mecz. Mieli 65% posiadania piłki i stworzyli sobie genialne okazje. Najlepszą zmarnował Marko Dijakovic, który stojąc na trzecim metrze nie zdołał skierować piłki do bramki, w której nie było bramkarza Wisły.
Wisła początkowo była mocno oszołomiona. Pomogli jej… kibice GKS Tychy. Pirotechnika, która odpalili, wymusiła przerwę w meczu. Po jej zakończeniu ekipa z Krakowa zaczęła się prezentować znacznie lepiej i stwarzać dobre sytuacje. Dijakovic tym razem pomylił się w obronie i Wisła posłała piłkę do siatki. Sędzia dopatrzył się jednak minimalnej pozycji spalonej.
Po tej przerwie Wisła dobrze weszła w mecz, a my popełniliśmy głupie błędy. Musimy wyjść bardziej skoncentrowani na II połowę
podkreślał Natan Dzięgielewski, pomocnik GKS Tychy
Niestety, na słowach się skończyło. Duet Angelów: Baena Perez & Rodado rozmontował tyską obronę. Podwyższył Alan Uryga i zrobiło się nieciekawie. Co prawda GKS nadal posiadał przewagę w posiadaniu piłki, lecz niewiele z tego wynikało. To goście oddawali więcej strzałów, a koniec końców wywieźli komplet punktów i zagwarantowali sobie miejsce w barażach o PKO Ekstraklasę.
Potknięcie Tychów nie zmartwiło kibiców Ruchu. Szanse chorzowian na awans do TOP6 znów wzrosły. Jeśli Niebiescy jutro wygrają z ŁKS, to punktowo zrównają się z GKS Tychy.
GKS Tychy – Wisła Kraków 0:2 (0:0)
Rodado 66, Uryga 73
Tychy: Łubik – Keiblinger, Budnicki, Tecław, Dijakovic, Błachewicz (85. Kubik) – Ertlthaler, Bieroński, Makowski (77. Stangret), Dzięgielewski (70. Niemann) – Śpiączka.
Wisła: Broda – Jaroch, Uryga, Łasicki, Mikulec – Baena (81. Kiss), Poletanović, Igbekeme (64. Carbó), Duda (90. Kuziemka), Duarte (81. Alfaro) – Rodado (81. Zwoliński).
żółte kartki: Keiblinger, Bieroński – Poletanović, Carbó.
Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 7694.