Liczyliśmy, że dziś Stadion Miejski w Tychach wypełni się w nieprzeciętnym procencie i kibice poniosą GKS Tychy do zwycięstwa z Polonią Warszawa. Niestety, jaka frekwencja, taki wynik.
Jak ściągać kibiców na piękny 15-tysięczny stadion, jeśli nie takimi wynikami, jakie w tym roku notują piłkarze Artura Skowronka? Wygrali 9 z 10 wiosennych spotkań w Betclic I lidze i zaczęli realnie marzyć o barażach do PKO Ekstraklasy. Pogoda również dopisała. Ten zespół zasługuje na doping pełnego stadionu. Dziś mógł jednak liczyć na tych najwierniejszych, którzy pojawili się w sile 5637 osób.
GKS rozpoczął mecz z Polonią wyśmienicie. Julius Ertlthaler otrzymał podanie na wysokości środka boiska i był tak szybki, że nawet z piłką u nogi nie dał się dogonić obrońcom z Warszawy. W tym momencie tyszanie tracili do „Czarnych koszul” zaledwie dwa punkty w tabeli.
Niestety, potem do głosu doszli goście i zdołali doprowadzić do wyrównania. Łukasz Zjawiński z bliska skierował głową piłkę do siatki. GKS przejął inicjatywę i zaatakował dopiero w samej końcówce meczu, lecz wynik się nie zmienił.
Szanse na dogonienie strefy barażowej mocno zatem spadły. Polonia w następnej kolejce podejmie Stalową Wolę. Musiałby się zdarzyć cud, aby GKS Tychy jeszcze zdołał awansować do pierwszej szóstki.
