Szkoleniowiec Piasta wczoraj poinformował, że odejdzie po sezonie z Gliwic, ale jednocześnie wyliczył, że chce zdobyć jak najwięcej z 27 punktów do ugrania. Niestety, pierwszy komplet oczek wyjechał z Okrzei wraz z Widzewem Łódź.
– Pierwsza połowa zaczęła się dla nas o tyle słabo, że przeciwnik wykorzystał swoją dogodną sytuację, chociaż nie aż tak dogodną, bo to było bardzo dobre i celne uderzenie zza pola karnego. To na pewno nie pomogło, że ten mecz tak się zaczął. Później dostaliśmy drugą bramkę i trochę nas to kosztowało, żeby w ten mecz wejść i zacząć stwarzać jakieś zagrożenie. Gdy już to się stało, to była poprzeczka i sytuacja Erika Jirki, którą świetnie wybronił Rafał Gikiewicz – żałował Aleksandar Vuković.
Mimo wszystko w drugiej połowie Piast mógł wrócić do gry. – Kiedy strzeliliśmy bramkę kontaktową, która mogła dać dużo w kontekście końcówki meczu, to narysowano spalonego i trudno jest mi zrozumieć jaki rysunek mógł sprawić, że jest to spalony, ale możliwe, że jakiś milimetrowy był. To sprawia, że komfortowa przewaga 2-0 Widzewa była zbyt dużo i w końcówce nie byliśmy w stanie nawiązać walki i strzelić kontaktowej bramki. Trzeba powiedzieć, że Widzew wygrał zasłużenie i zagrał jeden ze swoich lepszych meczów w tej rundzie – dodał Serb.