Sondre Liseth to odkrycie Michala Gasparika. Nominalny pomocnik z każdym tygodniem coraz lepiej czuje się na szpicy w zespole z Zabrza. Udowodnił to również w spotkaniu z Arka.
Piłkarz ze Skandynawii pochwały zbiera nie tylko za strzelane gole. W niedzielę zanotował piękna asystę i wykonał jak zawsze tytaniczną pracę w środku boiska.
– Zadaniem napastnika jest trafienie do siatki… Jestem z przodu i moim zadaniem jest też utrzymanie się przy piłce, ciężka praca na rzecz drużyny. Kiedy daje się to jeszcze pogodzić ze zdobywaniem bramek, to jest to świetna sprawa. Staram się wywiązywać ze swoich zadań – powiedział skromnie w rozmowie z Dzienikiem Sport i… pochwalił kolegę z zespołu.
– Co do tego niedzielnego trafienia, Lukas Ambros potrafi znaleźć miejsce na zagranie dobrej, prostopadłej piłki, bo to zawodnik o dużej jakości. Trzeba znaleźć przestrzeń, żeby w takie pole wbiec i teraz mi się to udało – wskazał Sondre Liseth.
Jak na Norwega przystało, trudno mu odmówić chłodnego spojrzenia na rzeczywistość. Liseth nie podpala się aktualnym miejscem Górnika w tabeli.
– Kiedy do końca rozgrywek zostało jeszcze 20 meczów, to nie można mówić o żadnym sukcesie. Twardo stąpamy po ziemi, zachowujemy pokorę i koncentrujemy się na codziennej, ciężkiej pracy. Tylko w taki sposób, tylko z takim podejściem można coś ugrać. Przed nami krótki odpoczynek po meczu z Arką i już szykujemy się do kolejnego spotkania. Jeśli myślisz o tym, co będzie za kilka miesięcy, to tracisz koncentrację na tym, co przed tobą w najbliższych dniach – podkreślił.
