Mecz w Gdyni był trudnym doświadczeniem, a zarazem znakomitym materiałem do dalszej pracy dla Daniela Myśliwca. Szkoleniowiec analizując mecz podkreślał jedną kwestię: decyzje na boisku muszą być podejmowane w krótszym czasie. I podał przykłady.
– Bardzo szanuję moich zawodników za robotę, którą wykonali. Zrobili więcej niż sądziłem, że są w stanie dać. Bardzo mi zależało, aby się nakręcić i zagrać va banque. Zabrakło w tym szaleństwie wyważenia i wydarzył się scenariusz jeden na milion – tak mówił Daniel Myśliwiec na temat pierwszych minut, w których ekipa z Gliwic tak zaryzykowała, że straciła dwa gole.
Mimo, że dostała obuchem w łeb, to nie złożyła broni. – Ten gol dał nam drugie życie – przyznał Grzegorz Tomasiewicz w przerwie meczu, czyli krótko po strzeleniu gola kontaktowego. W drugich 45 minutach on i koledzy dominowali na boisku. Arka nie potrafiła oddać celnego strzału na bramkę Frantiska Placha. Piast trafił w poprzeczkę za sprawą Erika Jirki. Miał też kilka innych świetnych okazji. O jego przewadze w tym spotkaniu najlepiej świadczą statystyki.

– Potencjał mojej drużyny jest większy niż pokazaliśmy. Było trochę rock and rolla w naszej grze. Bardzo mi zależy, abyśmy rozumieli, że tak też można grać. Cały czas można być agresywnym, być blisko bramki przeciwnika i jeżeli do tego stworzymy lepsze środowisko do oddawania strzałów, to będzie lepiej – przekonywał Daniel Myśliwiec.
Czego zabrakło? – Naliczyłem dwie czyste sytuacje po rzutach rożnych, których nie wykorzystaliśmy. Chociażby sytuację Twumasiego z pięciu metrów. Trzeba uderzyć jak najszybciej, nawet kosztem błędu. To jest coś, nad czym musimy się skupić – wskazał pierwszy przykład. Drugi? – Kombinacyjna akcja, w której Jirka otrzymuje podanie i… poprawia piłkę. Super akcja, ale poprawiając piłkę dajesz informację, że chcesz dać idealne podanie, a ono nie musi być idealne. Arka bardzo szybko broni światła bramki i zabiera przestrzeń – wskazywał Myśliwiec.
Diagnoza nowego szkoleniowca sprowadza się do prostej recepty. – Musimy przełączyć się na nieco inne decyzje. Szybsze. Tu nie chodzi o to, aby grac super pięknie. Chodzi o to, aby mieć odwagę do popełnienia błędu, szczególnie w w polu karnym rywala – podkreślał 39-letni szkoleniowiec.
A tak prostymi słowami? Myśliwiec chce, aby jego zawodnicy zapomnieli o „męczeniu buły” długimi minutami. Tego oczekiwał Max Molder, ale to nie dawało Piastowi nic, poza satysfakcją Szweda, że miał większe posiadanie piłki od rywali. Teraz z tego sposobu myślenia trzeba się wyleczyć. Jak szybko się to stanie? We wtorek wieczorem przekonamy się o tym w Opolu, bo Piast zagra w STS Pucharze Polski przeciwko Odrze.
